8. Wyuzdany manipulator

1.4K 119 76
                                    

Viktor przygotował Yuuriemu sypialnię, którą uważał za najlepszą ze wszystkich posiadanych (a przygotowanie znaczyło tyle co otworzenie drzwi i zapalenie światła). Cała zachowana była w jasnych brązach i subtelnych zieleniach, jednak efekt robiła lawenda jako dodatek do wszystkiego. Kwiatowy pokój zdawał się idealnie pasować do Katsukiego, bo był stonowany i delikatny. Taki, jaki Yuuri powinien być.

Z początku chciał umieścić go wpośród czerwieni, ale to raczej taki pokój Greya na specjalne okazje.

Katsuki siedział teraz na brzegu materaca, w którym się wręcz topił i obserwował chodzącego w kółko reżysera. I naprawdę za nic nie wiedział dlaczego on to robi.

- W czym ty będziesz spał? Chcesz moją koszulkę? - młodszy zaśmiał się, nawet głośniej niż powinien. Położył się na łóżku, a nogi zwisały mu kilka milimetrów nad ziemią. Zamknął oczy, łapiąc się za brzuch. - O co ci chodzi?

- Czuję się jak bohater typowego fanfika! Wcale bym się nie zdziwił jakby obserwowało nas teraz stado yaoistek, krzyczących we were born to ship Victuuri - zakpił, o mało nie zaczynając płakać ze śmiechu.

- A przepraszam bardzo, mam ci iść do sklepu po nową? W porządku, tylko zmienię strefę czasową, żeby znaleźć otwarty - powiedział ironicznie, udając, że naprawdę idzie to zrobić.

- Daj mi się pierw umyć, skarbie - podparł się na łokciach, napawając zaskoczeniem starszego. Ach, znowu. Chyba mocne było to whisky (a że w tajemnicy podpił jeszcze trochę wprost z karafki nie miało przecież znaczenia, niech Viktor dalej myśli, że jest abstynentem).

- Dobrze, dobrze - mruknął nerwowo. Nie spodziewał się, że chłopak tak go nazwie. I nie potrafił stwierdzić, czy zrobił to tylko dla zgrywy, czy może miał w tym ukryte motywy.

- No to ręcznik. I daj już tą twoją koszulkę, tylko dużą - wstał, pstrykając mu w nos.

- A za to poszukam ci najciaśniejszej, którą nosiłem w liceum - zagroził, chwytając go zaborczo za ramię.

- To musiało być wieki temu - uśmiechnął się, ucieszony, że jest w stanie mu dogryźć. Wiedział, że to chwilowe i ma mało czasu, zanim leki przejdą w fazę rozkładu, atakując go sennością. Dlatego chciał już to wszystko przyspieszyć.

- Yuuri... - rzekł ostrzegawczo, przyciągając go do siebie. Nie wiedział po co to robił. Jakiekolwiek próby podchodów z Yuurim wciąż kończyły się fiaskiem. Ale te drastyczne, paranoiczne zmiany nastroju, a przede wszystkim całe jego ciało pociągało go na ponów zbyt bardzo, żeby go sobie od tak odpuścił. Bo pragnął go cały czas. Grał i robił wszystko, żeby go tu zatrzymać. Na litość boską! Mógł go zwyczajnie upić i to zrobić!

- Ile ty masz właściwie lat? - zadarł głowę, nie próbując się od niego odsunąć.

- Dwadzieścia osiem.

- Jezu, tosz to podchodzi pod pedofilię! Ratunku, pomocy! - krzyknął, powstrzymując kolejny napad śmiechu.

- Nie przesadzasz trochę? Zresztą jeśli nawet. Od dawna jesteś już rozdziewiczony, prawda? - przesunął dłonie na jego plecy, uśmiechając się lekko. Chciał go tak bardzo, ale musiał uważać na każdy ruch, żeby go nie zrazić. - No, ile miałeś lat?

- Em... - zawahał się, udając że nie pamięta. Głupio mu było mówić jaka jest prawda. Nerwowo zagryzł wargę, mając nadzieję, że Viktor nagle zmieni temat. Niestety, nie było na co liczyć. Cały czas wyczekująco patrzył w jego przestraszone oczy. - Może siedemnaście?

- Tak? Ale masz mierne doświadczenie - pociągnął go mocno do siebie, składając pocałunek na szyi. Zaraz jednak było po grze wstępnej, bo Yuuri zaczął się nieznośnie wiercić. - Rany, co z tobą?

Even if I'm acting 》Victuuri ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz