15. Dość tego napięcia

1.3K 92 42
                                    

Viktor stał pod drzwiami i obserwował jak Yuuri pakuje swoje rzeczy. W zasadzie bardziej interesowało go to pociągające ciało, które chciał zdobyć coraz bardziej z każdą chwilą. Pragnienie to przyświecało jego zdolność logicznego myślenia. Czuł jak gorąca krew płynie w jego żyłach coraz szybciej i szybciej, i gdyby nie zamknął oczu to chyba by oszalał.

- Viktor, wszystko okej? - zapytał młodszy. Dlaczego zrobił to tak seksownie?

- Tak - szepnął, nie otwierając oczu. Jak na złość Yuuri podszedł do niego i złapał za przedramiona, zamiast wrócić do swoich zajęć.

- Na pewno? Nie wyglądasz zbyt dobrze - dotknął jego policzka, bezwstydnie wodząc po nim palcami. Odsłonił jego grzywkę, przyciskając dłoń do rozgrzanego czoła. Viktor oparł głowę o drzwi, zaciskając szczękę.

- Pakuj się Yuuri - westchnął cicho. Japończyk flegmatycznie odsunął się od niego. Kiedy tylko spojrzał w dół wiedział już wszystko. Odwrócił się na pięcie i zaśmiał, nie zważając na obecność Nikiforova.

- Wiesz gdzie jest łazienka, jak coś - zasłonił sobie usta, ale nie powstrzymało to kolejnego wybuchu śmiechu. Twarz Viktora stała się czerwona a on sam dogłębnie upokorzony.

Mężczyzna otworzył oczy, spoglądając na spacerującego po pokoju aktora. Wypuścił powietrze ze świstem, łudząc się, że to mu pomoże. Yuuri doskonale zdawał sobie sprawę z tego co dzieje się za jego plecami. Stanął w lekkim rozkroku i pozbył się koszulki, zaraz zamieniając ją na inną. Bardziej obcisłą. Całe przedstawienie trwało jakieś pół minuty, ale wystarczyło by doprowadzić Viktora na skraj wytrzymałości. Katsuki nie miał pewności co do reakcji na jego nagie plecy ani kuszące ruchy, dlatego spojrzał w stojące na parapecie lusterko, w których odbijała się czerwona, wilgotna od potu twarz Rosjanina. Mrugnął, patrząc w jego oczy, choć te błądziły gdzieś po kątach, bo ich właściciel wiedział, że gdyby spojrzał na Yuuriego, to skończyłoby się to tragicznie.

Tak bardzo spodobał mu się stan, do którego go doprowadził, że miał wrażenie jakby brokatowa bomba wybuchła w jego brzuchu. Ale żeby tak na odległość? Bezdotykowo?

Hamulce, granice i takt pchnął w kąt, zapominając o istnieniu czegoś takiego. Uklęknął na podłodze, podpierając się na rękach. Zajrzał pod łóżko, udając, że czegoś szuka. Przyłożył policzek do ziemi, wypinając się w stronę Viktora. Niech to uzna jako kara za... no, coś tam się pewnie znajdzie. Czy potrzeba powodu, żeby ukarać takiego przygłupa, jakim był Nikiforov? Yuuri ujrzał w kącie jakiś mały papierek, więc spróbował po niego sięgnąć. Wygiął grzbiet i stęknął cicho. I zaraz usłyszał trzaśnięcie.

Podparł się na materacu, patrząc w stronę zamkniętych drzwi od łazienki. Zasłonił się kołdrą, próbując zachować zimną krew. Natychmiast podniósł się z ziemi i sięgnął po swój głupi zeszycik de la terapio jak to go pogardliwie nazywał.

Nigdy bym nie wpadł na to, że Viccian tak za mną szaleje. Myślałem, że tylko ja jestem taki głupi. Chyba mam konkurencję.

Przerwał, słysząc jakiś dziwny dźwięk. Ni to płacz, ni to śmiech. Podszedł do drzwi i zapukał w nie delikatnie.

- Dobrze się czujesz? - zapytał, przykładając ucho do płyty.

- Zamknij się - usłyszał.

- Czemu jesteś dla mnie taki nie miły? - Viktor nic więcej nie powiedział. Stał nad umywalką, patrzył na swoją żałosną osobę i miał ochotę się rozpłakać. Było do tego blisko, bo jego oczy już zachodziły łzami i wystarczyło tylko mrugnąć.

Pierwszy raz w życiu poczuł się przy kimś... tak. Po prostu TAK. Pierwszy raz na poważnie się zakochał. Chciał spędzić z nim resztę życia, wiedział że nie wypuści go z ramion, choćby krzyczał (wtedy to tym bardziej). Oszaleje przy nim i wyląduje w psychiatryku, to pewne, ale warto dla takiej emocjonalnej huśtawki.

Even if I'm acting 》Victuuri ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz