Yuuri spojrzał na kolorowy bukiet, który mimo upływu czasu nadal wyglądał tak jak w dniu zakupu. Gdyby nie jego silna woń, można by stwierdzić, że są sztuczne. Założył czerwone okulary, przypominające mu o zeszłotygodniowych wyznaniach. Wreszcie czuł, że w jego życiu coś może się zmienić. Okazało się, że zasłużył na miłość i wcale nie była ona zarezerwowana tylko dla najczystszych, bezproblemowych idealistów.
Kiedy wychodził z hotelu miał wrażenie, że ludzie go obserwują.
Na planie spotkano się z małą awarią sprzętu, dlatego Yuuri przeniósł się do tak zwanej poczekalni. Leżał na fotelu, a jego nogi zwisały swobodnie z oparcia. W tle grał telewizor, jednak chłopak nie zwracał na to uwagi, bardziej zaabsorbowany własnym telefonem. W pewnej chwili całkowicie oniemiał. Zacisnął palce na urządzeniu, żeby nie wypuścić go z rąk.
Na domiar złego ujrzał właśnie Viktora, zmierzającego w jego stronę. Wstał i bez ostrzeżenia pchnął go do tyłu.
- Yuuri! - spojrzał na niego zdumiony.
- Jak mogłeś?! - krzyknął - Już dawno kazałem ci nie wstawiać żadnych naszych zdjęć, czy to takie trudne?!
- Co? Jakich zdjęć? Niczego nie wstawiłem, wiesz przecież, że szanuję twoje zdanie - odpowiedział wykazując się pełnym opanowaniem.
- Więc w takim razie co to jest?! - przystawił mu telefon do twarzy.
Viktor Nikiforov - znalazł drugą połówkę, czy testuje kolejnego aktora?
- Yuuri, to... to nie moja wina, że... pewnie ktoś nas widział - chwycił jego dłoń, lecz ta zaraz się wyrwała. - Zobacz na zdjęcia, są z ukrycia.
Katsuki przesunął palcem po ekranie, nie zdając sobie sprawy, że poniżej są jeszcze zdjęcia. Yuuri i Viktor pod pałacem na Placu Czerwonym, Yuuri wchodzący do domu Viktora, Yuuri całujący Viktora w sklepie z elektroniką i w Zoo. Galeria obnażająca to co tak bardzo chciał ukryć przed światem i mieć tylko dla siebie. Zapomniał jednak, że Viktor to nie tylko japońskie popychadło dla samozwańczych aktorzyn, a jeden z najbardziej znanych reżyserów filmów pornograficznych i to oczywiste, że biegają za nim z aparatem. Przeklęci fotoreporterzy zrujnowali wszystko, co sobie wypracował.
- Ej, w porządku. To normalne. Nie przejmuj się - starszy położył dłonie na jego ramionach, spoglądając w jego zagubione oczy.
- Ale Viktor... Mnie nie obchodzi co piszą. Tylko... że piszą... - wyjąkał, oddychając płytko.
- Niedługo będziesz sławny, musisz się przyzwyczaić.
- Nie rozumiesz o co mi chodzi, prawda? Nie rozumiesz, że jeżeli to dojdzie do moich... - urwał, słysząc dzwonek w swoim telefonie - rodziców, którzy już się dowiedzieli.
Odsunął się, nie patrząc w stronę Viktora. Wiedział już, że czeka go wyrok i jego dotychczasowe życie legnie w gruzach.
- Halo, mamo? Dlaczego dzwonisz? Nie przeraża cię roaming? - spytał, próbując grać na zwłokę.
- A wyobraź sobie synku, - zaczęła kpiącym głosem - że Mari pokazała mi co ty właściwie robisz w tej Rosji.
- No... No uczę się, co nie? - skłamał, choć doskonale wiedział, że tego nie kupi.
- Czego się niby uczysz? Wskakiwania starszym mężczyznom do łóżka? To nowa forma negocjacji? Czy ty w ogóle wiesz, kim jest ten człowiek?!
- Ja... Doskonale zdaję sobie z tego sprawę - rzekł formalnie, spoglądając na temat rozmowy, który stał obok, nie rozumiejąc nic z japońskiej paplaniny.
CZYTASZ
Even if I'm acting 》Victuuri ✔
FanfictionViktor Nikiforov - światowej klasy reżyser filmów pornograficznych - szuka twarzy (a raczej tyłka) do swojej nowej produkcji. Przez jego sprawne ręce przewija się portfolio inne niż wszystkie. Nieprofesjonalne - to słowo trafia w samo sedno. Intrygu...