23. Jak narkotyk

964 67 36
                                    

Poranek skończył się jak każdy wieczór, popołudnie... A z resztą to niezależne od pory dnia, zawsze kończyli w sypialni.

W jednej z wielu sypialni, którą wybierali metodą "dokąd bliżej".

Yuuri dał jeden z większych popisów uległości, robiąc z siebie nieomal bezwładną, szmacianą laleczkę. Obudził się z Viktorem na brzuchu, a zmętniałe oczy nie potrafiły rozpoznać miejsca, w którym się znajdowali.

Jedną rękę czuł na swojej szyi, drugą zaś po wewnętrznej stronie uda. Srebrne włosy wpadały do jego oczu, a że ręce miał unieruchomione, to nie mógł ich odgarnąć. Zaczął łzawić, więc dmuchnął, odchylając głowę do tyłu. A te włosy jakby wciąż za nim podążały...

Poruszył się na łóżku, lecz zaraz tego pożałował. Ból jest tylko nadmiarem przyjemności. Wmawiał to sobie już chyba od godziny. Albo dłużej? Nie widział stąd wskazówek zegara (pomijając fakt, że w ogóle nie widział tu zegara). Jęknął przeciągle, jakby zanosił się płaczem.

- Co? - zapytał Viktor, wreszcie podnosząc głowę i zabierając swoje irytujące włosy.

- Och, już nic - westchnął. Starszy uśmiechnął się, co Yuuri odwzajemnił. Ujął jego rozgrzaną twarz i czule pocałował w usta, nie zwracając uwagi na ich mankament w postaci wysuszonych skórek.

- Nigdy mi się nie znudzisz - szepnął.

- Wiem - odpowiedział, wtulając policzek w poduszkę.

- Ale nie śpij - zaczął się z nim droczyć. Katsuki mruknął, zamykając oczy.

- Tylko chwila... - poprosił, lecz Viktor pozostał na to głuchy. Usiadł na jego brzuchu, wodząc palcami po jego uszach i szyi. Chłopak nie potrafił długo się opierać, dlatego złapał go za ramiona, podnosząc się z materaca. - Idziesz dziś na plan?

Te słowa podziałały jak woda na kota, bo Viktor zaraz zbladł i odsunął się od swojego kochanka.

- Tak, ale ty możesz zrobić sobie wolne. - Yuuri spojrzał na niego skonsternowany. - No wiesz, dużo się ostatnio wydarzyło. Pewnie potrzebujesz czasu, żeby się po tym pozbierać.

- Nic mi nie jest - zapewnił, opierając się na łokciach.

Ale mnie jest - pomyślał. Nie wyobrażał sobie po tym wszystkim patrzeć jak jest zniewolony przez Fiodora na planie filmowym. Cała ich gra zawsze wydawała się tak szalenie wiarygodna, że w pewnym momencie aż pękało mu serce. Nie zasługiwał na taki los, pod żadnym względem. Po prostu nie powinien robić czegoś takiego ze swoim ciałem, a Viktor nie powinien tego nagrywać. Nigdy nie zdawał sobie sprawy - aż do teraz - jak uwłaczający jest ten zawód, jak zdesperowanym trzeba być, by oddawać się w sidła seks-biznesu, nie ważne od której jego strony.

Pokiwał głową, żeby odepchnąć od siebie męczące myśli i wstał nawet na niego nie patrząc.

*

Stał przed drzwiami i trzymał już klamkę, jednak coś wciąż nie mogło wypuścić go z domu.

I o dziwo nie był to Yuuri, a jego brak.

Liczył, że będzie się do niego tulił i wzruszał, zapewniał jak bardzo tęskno mu będzie przez te kilka godzin... A tu nic! Wcale nie zachowywał się jak rozhisteryzowana żonka!

Poluźnił czarny krawat, ukryty pod kamizelką i odchrząknął znacząco.

- To idę! - krzyknął w nicość. Stał przez chwilę w progu, jednak nikt wciąż nie przychodził. Odwrócił się do drzwi zawiedziony.

Even if I'm acting 》Victuuri ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz