15. "Słodki jak malinki"

579 102 4
                                    

Jeongguk zwinął w kulkę poszewki poduszek oraz prześcieradło na którym spał, mając zamiar wrzucić je do pralki przy najbliższej okazji. Jego walizki były już spakowane, a on sam choć niechętnie zszedł na dół, konsumując ostatnie śniadanie przyrządzone przez starca.

Pan Yuta pił jak zawsze kawe, czytając nowości w świeżo wydrukowanej gazecie, którą co ranka przynosił listonosz. Radio jak zwykle grało randomowe piosenki, niekoniecznie najnowsze hity. Ubrany w wygodną koszule i troche przeprane, jeansowe spodnie mentalnie przygotowywał się do pracy w mieście, jaką dziś musiał wykonać. Wyczuwając zły humor u swojego gościa westchnął z przesadnym wydłużeniem, jakby chcąc przekazać króliczkowi, że nie tylko on smuci się z powodu jego wyjazdu.

- nie mazgaj się Jeonggukie, przecież nie masz daleko, zawsze możesz przyjeżdżać na weekendy- powiedział z nutką nadziei w głosie, w końcu tego właśnie oczekiwał. Nie chciał znów zostawać sam w wielkim, pustym domu. Przyzwyczaił się do obecności tego dzieciaka i z trudem go oddawał.

- poradzi sobie Pan sam?- zapytał nagle z wyraźnym zmartwieniem, jakby dopiero teraz olśniło go, że gospodarz ma już swoje lata.

- aż taki stary jestem?- parsknął- radziłem sobie tyle lat bez nikogo, teraz też sobie poradze. Poza tym, za parę dni przyjeżdża ten dzieciak z sąsiedniej wioski i znów będzie się zajmować zwierzętami.

Jeongguk poczuł ukłucie zazdrości, zupełnie niepotrzebne. Przecież doskonale wiedział, że przyjechał tutaj tylko w zastępstwie. Że będzie musiał prędzej czy później wrócić, zostawiając wszystko tutaj. Wiedział, że pan Yuta nie przepadał za tym chłopakiem, że za żadne skarby nie dałby mu nocować w swoim domu, ale sama świadomość zastąpienia bardzo bolała czarnowłosego.

Królicza hybryda umyła po sobie naczynia i ruszyła do zagrody, chcąc przed wyjazdem pożegnać się ze zwierzętami, których niegdyś tak się bał i nieco uprzątnąć bałagan, jaki narobiły podczas nocy. Pamiętał, jak płakał ze strachu słysząc głośne chrumknięcia zniecierpliwionych świń, jak drżały mu ręce przy dotykaniu wielkich krów, które spoglądały na niego nieufnie. Teraz nawet one wydawały się posyłać mu tęskne spojrzenia, a Jeongguk wariował z rozpaczy.

Ostatnim, o czym pomyślał to o uroczym Taehyungu czekającym na niego w domu. Chciał spędzić z nim jak najwięcej czasu zanim wyjedzie, dlatego czym prędzej zaczerpnął swieżego jeszcze powietrza i pukając do sąsiednich drzwi czekał cierpliwie na odzew. Kiedy w przejściu stanął wyczekiwany chłopak, spotkali się spojrzeniami i pobiegli na pastwisko.

Tym razem nie było owiec, było zbyt wcześnie na pasienie. Taehyung potknął się w trakcie biegu i wpadł na Jeongguka, kompletnie nie  dąsając się z tego powodu. Leżeli na wilgotnej od rosy trawie, a promienie słoneczne drażniły ich oczy. Taehyung wtulił się mocno w ciało młodszego, dokładnie tak, jakby chciał go udusić. Królicza hybryda odwzajemniła czułość, owijając dodatkowo nogi wokół pasa starszego i leżeli tak przez dłuższą chwilę, nie chcąc przerywać tej słodkiej czułości.

- nie jedź- zaprotestował Taehyung, nadymając wargi. Nie udawał, że było okej. Jeongguk był jego jedynym przyjacielem, był jego chłopcem, którego za żadne skarby nie chciał stracić. Zbyt bardzo się do niego przywiązał, a strach przed urwaniem kontaktu tylko pogarszał sprawę.

To Jeongguk był jego stadem, a w stadzie z natury czuje się bezpieczniej.

- muszę, Taehyungie, ale tak bardzo nie chcę... Będe za wszystkim zbyt bardzo tęsknić- niemalże wyszeptał, wycierając słone krople o bluzkę swojego hyunga- a w szczególności za tobą...

- ale będziesz przyjeżdżał, tak? Regularnie, co tydzień albo dw...

Przerwał mu najbardziej wyczekiwany czyn, jaki jego chłopiec mógł uczynić. Jeonggukie uciszył go swoimi wargami, desperacko przyciskając je do tych starszego. Trochę nieudolne pogłębianie pocałunku przerwał Taehyung, który złapał w dłonie twarz króliczka i oddalił się lekko, spoglądając w jego oczy.

Oboje tego potrzebowali. Tęsknili za tym.

Tak więc zaczęli jeszcze raz. Blondyn powoli i ze spokojem muskał malinowe wargi, czując ulatujący stres. Dopiero po chwili, gdy Jeonggukie westchnął i nieco się rozluźnił, połączył je w zmysłowem pocałunku.

Byli zbyt łakomi. Czuli, jakby właśnie smakowali kawałka nieba, aniżeli swojego partnera. Elektryzujące prądy przechodziły po ich ciałach, dodając większej energii z każdym muśnięciem. Ich języki przeplatały się wzajemnie, nieco nieśmiało, ucząc się odpowiedniego tempa. Delikatnie i namiętnie- na to stawiali, choć nie byli pewni swoich czynów.

Z każdą sekundą chcieli więcej.

Jeongguk czuł, że gdyby przerwali tę niezwykłą pieszczotę, czułby ogromny niedosmak i najprawdopodobniej znów popłakałby się z frustracji. Desperacko utrzymywał atmosferę, decydując się na nieco wygodniejszą pozycję. Nie przerywając pocałunku wspiął się na Taehyungowe uda, siadając na nich. Tak było im wygodniej, mogli być bliżej siebie i przytulać jednocześnie. Króliczek wędrował ciekawskimi palcami po szyi starszego, wplątując je w jego szare włosy.

A Taehyung szalał. Nie wiedział co musiałby zrobić, aby ta chwila trwała wiecznie, ale prosił Boga w myślach o zatrzymanie czasu.

- jak ja bez ciebie tyle wytrzymam?- szepnął nagle z lekko przyspieszonym oddechem, odrywając się na chwilę od malinowych ust, które błyszczały od śliny.

_____________

Krótko troche, ale nie mam ostatnio weny, troche wieje nudą więc może wplącze troche akcji?

Strawberry Juice || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz