Rozdział 7

3.7K 146 71
                                    

Wstaliśmy o 9 i przygotowaliśmy się do drogi. Do zoo dotarliśmy w południe i na szczęście nie było jeszcze tłumów. Kupiliśmy bilety i zaczęliśmy zwiedzanie. Filip zrobił mnóstwo zdjęć, zarówno zwierzętom jak i nam samym. Spędziliśmy razem świetnie czas, pogłębiając naszą więź. To nieprawdopodobne jak dużo czasu z sobą spędzamy a wciąż mamy o czym rozmawiać.
Wycieczkę skończyliśmy późnym popołudniem i zdecydowaliśmy, by pojechać jeszcze na gdańską starówkę. Zachowywaliśmy się jak typowi turyści, robiąc zdjęcia przy każdym pomniku, a Filip nawet kupił czapkę z napisem "I ❤ Gdańsk"i nosił ją dumnie przez resztę dnia. Zjedliśmy jeszcze kolację i postanowiliśmy wracać. W samochodzie przez większość czasu panowała cisza. Była to jedna z tych chwil, kiedy dwie osoby czują się ze sobą dobrze i nie potrzebują słów, by to okazać. Fifi podrzucił mnie pod hostel i pożegnaliśmy się krótkim buziakiem w policzek. To był świetny dzień, taki, który będę z utęsknieniem wspominać w długie, zimowe wieczory. Wzięłam długi prysznic i położyłam się na łóżku. Było zbyt wcześnie na sen, więc włączyłam sobie film. Mniej więcej o 23 dostałam wiadomość od Filipa. Zapytał się czy śpię, więc szybko wystukałam odpowiedź. Nie odpisał nic więcej, a gdy półgodziny później ktoś zapukał do moich drzwi, to wiedziałam kto za nimi stoi. Motyle w moim brzuchu gwałtownie się poderwały, gdy tylko go zobaczyłam. Zmienił ciuchy i trzymał w dłoniach dwie butelki wina.

-Kupiłem wino.

Oznajmił, wchodząc do środka. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam ze stolika dwa kubki.

-Nie mam kieliszków.

Chłopak machnął na to ręką i polał nam trunku. Usiedliśmy na łóżku, opierając się o wezgłowie.

-Pokaż mi zdjęcia z dzisiaj.

Poprosiłam, więc Filip wyjął telefon z kieszeni i wszedł w galerię. Wiedziałam, że zdjęć będzie dużo, ale nie spodziewałam się aż tylu. I nie spodziewałam się, że na kilku będę też ja, kompletnie nie świadoma tego, że jestem fotografowana. Na jednej z fotografii czytałam w skupieniu tabliczkę z opisem gatunku zwierząt, na drugiej wystawiałam rękę w stronę małpki, a na jeszcze innej zajadałam się lodami.

-Wyglądam jak ziemniak.

Skomentowałam, wskazując na nasze selfie. Oboje mieliśmy szerokie uśmiechy, z tym że mnie oślepiło słońce.

-Nieprawda. Nawet nie wiesz jak imponuje mi to, że nie robisz min do zdjęć. Jesteś taka... Naturalna. Nikogo nie udajesz.

Zarumieniłam się na jego słowa, ale nic nie powiedziałam. Obejrzeliśmy wszystkie zdjęcia i poprosiłam by Filip przesłał mi kilka fotek. Piliśmy nasze wino powoli, gadając o głupotach.

-Może zagramy w prawda czy wyzwanie, ale bez wyzwań?

Zaproponowałam, co spotkało się z jego aprobatą. Otworzyliśmy drugą butelkę wina i zadałam mu pierwsze pytanie.

-Masz jakieś fetysze?

Chłopak zastanowił się chwilę, po czym odpowiedział.

-Strasznie kręcą mnie kobiece nogi, ale nie wiem, czy można to nazwać fetyszem. Po prostu bardzo lubię tę partię ciała. Twój ulubiony album muzyczny?

-Sama nie wiem, nie potrafię wybrać jednego, zadaj coś innego.

-Okej, to jak miał na imię twój ostatni chłopak?

Zaczerwieniłam się i odwróciłam głowę w bok, udając, że sprawdzam godzinę na telefonie.

-Tak właściwie, to nigdy nie miałam chłopaka.

Przyznałam nieśmiało. Filip spojrzał na mnie z wielkim zaskoczeniem a ja tylko wzruszyłam ramionami.

-Jak to nigdy nie miałaś chłopaka?

-To znaczy, spotykałam się z kilkoma, ale z żadnym nie byłam w związku, więc siłą rzeczy nie mogę powiedzieć, że mam jakiegoś eks-chłopaka. Conajwyżej mam niedoszłych eks-chłopaków.

-Okej, rozumiem.

-Teraz moja kolej. Jak wyglądałaby dla ciebie idealna randka?

Graliśmy, dopóki wystarczyło nam wina, potem zaczęliśmy opowiadać sobie nasze największe życiowe wpadki. Płakałam ze śmiechu, słuchając jego historii, w pewnym momencie nawet spadłam z łóżka.

-Może byś mi tak łaskawie pomógł?!

Zawołałam, kiedy Fifi zamiast mi pomóc, to zanosił się śmiechem.

-Przepraszam, ale to było zabawne!

Złapał mnie pod ramiona i wciągnął do góry. Fuknęłam na niego obrażona, a on tylko przytulił mnie do siebie.

-Oj już się nie dąsaj.

Zagilgotał mnie, a gdy nie zareagowałam, pocałował mnie w ramię. Zaczął składać pocałunki na mojej skórze, aż dotarł do szyi. Pieścił mnie delikatnie, wywołując dreszcze na całym ciele. Odchyliłam głowę w bok, by miał lepszy dostęp i nie zaprotestowałam, gdy poczułam jego dłoń wsuwającą się pod moją bluzkę. Gładził mój brzuch opuszkami palców i czułam jak wulkan wewnątrz mnie zaczyna wrzeć. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i złączyłam nasze usta. Filip wydał cichy pomruk zadowolenia i położył się na plecach, ciągnąc mnie za sobą. Położyłam dłonie na jego torsie i pogłębiłam pocałunek. Jego palce dotykały moich pleców i co jakiś czas haczyły o zapięcie stanika. Wreszcie zdecydował się go odpiąć, a ja ściągnęłam go bez zdejmowania bluzki. Ponownie wpiłam się w jego miękkie wargi i całkowicie poddałam się chwili. Dłonie Filipa rozpalały we mnie prawdziwy ogień, a jednak ciągle było mi mało. Potrzebowałam go bliżej. Nie chodziło mi o seks, chodziło o coś więcej. Chciałam w niego przeniknąć, stać się jednością. Pragnęłam więcej.
W pewnym momencie Filip odwrócił nas tak, że teraz on był na górze, pomiędzy moimi nogami. Całowaliśmy się bez opamiętania, puszczały nam wszelkie łańcuchy. Zacisnął palce na mojej piersi i wydałam z siebie cichy jęk. Nigdy w życiu nie czułam się lepiej. Pieścił mój biust, doprowadzając mnie do szaleństwa, a gdy podwinął mi bluzkę do góry, pomogłam mu ją ściągnąć. Od razu zabrałam się za zdejmowanie jego koszulki i nie mogłam oprzeć się pokusie, by przycisnąć do siebie nasze klatki piersiowe. Było to takie intymne, poczuć ciepło jego skóry na swojej własnej. Całowaliśmy się chaotycznie. Zbyt dużo się w nas działo, by się tym przejmować. Filip zszedł z pocałunkami na moją szyję, obojczyki aż wreszcie dotarł do piersi. Wiłam się pod nim z rozkoszy, palce zaciskając na jego włosach. Ssał i przygryzał moje sutki, wywołując obłędną rozkosz. Marzyłam by ta chwila trwała wiecznie. Po chwili brunet wrócił z pocałunkami na moje usta i zwolniliśmy trochę tempo. Oboje ciężko oddychaliśmy, jakbyśmy właśnie przebiegli maraton. Oderwaliśmy się od siebie i czułam jak pieką mnie policzki. Filip opierał ręce nad moją głową i przyglądał mi się intensywnie. Obserwował twarz i piersi, które unosiły się raz po raz przez mój ciężki oddech.

-Boże...

Wymamrotał, opierając swoje czoło o moje. Byliśmy tak blisko.

-Nigdy w życiu się tak nie czułam.

Przyznałam. Chłopak przełknął głośno ślinę i zrobił coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Położył rękę na moim udzie i uniósł je do góry, jednocześnie dociskając swoje biodra do mojego ciała. Przez cięki materiał spodni poczułam jego męskość, która otarła się o moje czułe miejsce i zajęczałam z rozkoszy. Filip powtórzył to jeszcze raz i jeszcze raz, poruszał się coraz szybciej i mocniej. Nie kontrolowałam już swoich odruchów. Wbiłam paznokcie w jego plecy i zagryzałam wargi, spomiędzy których i tak uchodziły jęki i westchnienia. Czułam zbliżające się spełnienie, więc przyciągnęłam jego twarz do mojej i złączyłam nasze usta. W ten sposób stłumiłam krzyk, który pojawił się wraz z moim pierwszym orgazmem w życiu. Nastąpiła erupcja wulkanu. Tama pękła i przelała się woda. Wszelkie mury legły w gruzach. Tak można to opisać. Filip poruszał się jeszcze chwilę, aż wreszcie sam doszedł z cichym pomrukiem. Sapaliśmy z nadmiaru adrenaliny w naszych ciałach. To było coś magicznego. Chłopak wycałował każdy skrawek mojej twarzy, a następnie położył się obok. Uspokoiliśmy nasze oddechy i zapadliśmy w głęboki sen.

Największy romans wszech czasów || Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz