Przebudziłam się wczesnym rankiem. Zegarek wskazywał dopiero 7. Wyswobodziłam się z ramion Filipa i poszłam do łazienki załatwić swoją potrzebę. Przyjrzałam się jeszcze swojemu odbiciu w lustrze i dostrzegłam kilka ciemnych punktów na mojej szyi. Momentalnie zaczerwieniłam się na wspomnienie minionej nocy. Było wspaniale. Nie żałowałam niczego co między nami zaszło. Wróciłam do pokoju i wciągnęłam na siebie bluzkę Filipa, która leżała przy łóżku i położyłam się obok niego. Wtuliłam się w jego ciało i ponownie zasnęłam. Drugi raz obudziłam się przez mokre pocałunki na mojej twarzy i cichy chichot.
-Dzień dobry, śpiąca królewno.
Mruknęłam cicho, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Pachniał tak cudownie. Poranki u jego boku są najlepszym sposobem na rozpoczęcie dnia. Nie wyobrażam sobie, by obudzić się i nie zobaczyć jego twarzy albo nie poczuć dotyku ciała. Uzależniłam się od niego zbyt szybko.
-Która godzina?
Spytałam.
-10:40. Co chcesz dzisiaj robić? Możemy iść na plażę, albo na miasto, albo w ogóle pojechać coś zwiedzić. Jestem otwarty na twoje propozycje.
Myślałam długo nad tym, co moglibyśmy porobić, aż wreszcie wpadłam na idealny pomysł.
-Widziałeś kiedyś odwrócony dom w Szymbarku?
-Nie.
-No to mamy plan na dzisiaj.
Oznajmiłam i pocałowałam go szybko w nos. Nim zebraliśmy się z łóżka i ogarnęliśmy minęła godzina, więc postanowiliśmy, że śniadanie zjemy po drodze na stacji. Trasa do Szymbarku zajęła nam około godziny. Na miejscu dyskretnie przyłączyliśmy się do grupy zwiedzającej z przewodnikiem. Słuchanie kogoś, kto o wszystkim opowiada jest dużo ciekawsze niż zwiedzanie samemu. Poznaliśmy wiele interesujących historii i na sam koniec weszliśmy do odwróconego domu. Filip z łatwością utrzymywał równowagę, natomiast ja co chwila na niego wpadałam. Chichraliśmy się z siebie samych, przykuwając ciekawskie spojrzenia. Popołudniu wróciliśmy do miasta i zatrzymaliśmy się pod hostelem.
-Może pójdziemy dziś razem na kolację? Nad morzem jest taka restauracja, raczej z typu tych eleganckich, i pomyślałem, że... No nie wiem... Możemy iść też na kebaba, jeśli wolisz albo...
-Okej, będę gotowa na 20.
Przerwałam jego wywód z uśmiechem. Filip westchnął cicho i pokiwał głową.
-Przyjdę po ciebie.
Oznajmił, po czym nachyliłam się, by go pocałować, lecz on wsunął dłoń w moje włosy i przytrzymał mnie, bym się nie odsunęła. Całowaliśmy się powoli, po prostu ciesząc się, że jesteśmy tutaj razem. Odsunęłam się, by coś powiedzieć, ale Filip na nowo złączył nasze usta. Po chwili położyłam dłoń na jego ramieniu i leciutko go odepchnęłam.
-Fifi...
Znowu mi przerwał i chociaż uwielbiałam go całować, to trochę denerwowało mnie, kiedy w ten sposób mnie uciszał.
-Filip.
Mruknęłam stanowczo, odsuwając się. Spojrzał na mnie z miną zbitego psa i oblizał swoje usta.
-Muszę skorzystać z łazienki.
Wytłumaczyłam i dałam mu jeszcze szybkiego buziaka.
-Do zobaczenia!
Rzuciłam, wysiadając z auta. Do spotkania miałam jeszcze trochę czasu, więc w spokoju mogłam się przygotować. Rozpuściłam włosy i założyłam skórzaną spódniczkę wraz z koszulą we wzory. Zostało mi jeszcze trochę czasu do przyjścia chłopaka, więc zajrzałam do internetu. Na facebooku dostałam zaproszenie od Michała, którego tutaj poznałam, więc od razu go przyjęłam. Sprawdziłam jego profil, dając lajka przy najnowszym zdjęciu znad morza. Punktualnie o 20 usłyszałam pukanie do drzwi, więc podniosłam się z łóżka i wygładziłam ubrania. Chwyciłam ze stolika torebkę i otworzyłam drzwi.

CZYTASZ
Największy romans wszech czasów || Taco Hemingway
FanficNie zapominaj, że słowa: "Czy dasz się zaprosić na kawę?" mogą się stać początkiem jednego z największych romansów wszech czasów.