W południe musieliśmy iść drugi raz na komisariat, by potwierdzić zeznania. Dowiedzieliśmy się też o stanie tamtej pary i jak się okazało, już zostali wypisani ze szpitala. Policjant wyjaśnił nam, że bandyci napadli na nich w celach rabunkowych i że udało im się schwytać kolejnego członka grupy. Po dwóch godzinach mogliśmy wrócić do siebie. Filip poprosił Łukasza, by przywiózł jego ciuchy do mojego hostelu, ponieważ nie chciał zostawiać mnie samej. Bardzo doceniłam ten gest z jego strony. Może nie byłam już tak przestraszona i zdenerwowana, ale wciąż czułam niepokój. Chwilami nie potrafiłam odgonić od siebie myśli, że gdyby policja nie przyjechała na czas, moglibyśmy skończyć dużo gorzej. Oczami wyobraźni widziałam pobitego Filipa,który leżał we krwi i czułam tę cholerną bezsilność. Do oczu napływały mi łzy i szybko skupiałam się czymś innym. Nie mogę ciągle do tego wracać, a co najważniejsze, muszę być wdzięczna Bogu, że skończyło się to dla nas dobrze.
Na obiad zamówiliśmy pizzę i zjedliśmy ją, oglądając jakiś serial na netflixie.Myślami wciąż byłam gdzie indziej, co zwróciło uwagę Filipa.
-Nie myśl już o tym.
Powiedział cicho, łapiąc mnie za rękę. Położyłam głowę na jego ramieniu a on natychmiast mnie objął. Po raz pierwszy w życiu dotarł do mnie sens słów, że dom to nie jedno i konkretne miejsce. Mój dom znajdował się tam, gdzie był Filip. W centrum ruchliwego miasta, na zatłoczonej plaży albo w cichym pokoju. Moim domem był on i łamało mi się serce na myśl, że już niedługo go stracę.
-Filip...myślisz, że my...
Sama nie wiedziałam co chcę powiedzieć. Nie mogłam zapytać co z nami będzie, bo wiedziałam, że na to nie ma odpowiedzi. To znaczy jest, ale jest zbyt brutalna, by powiedzieć ją na głos.
-Nieważne...
Dodałam i usłyszałam ciche westchnięcie Filipa. Oboje wiedzieliśmy, że nie ma czegoś takiego jak my. Jest tylko Ania i Filip. Mimo wszystko, chciałam wykorzystać czas jaki nam pozostał.Chciałam mieć jak najwięcej wspomnień po tym chłopaku, żebym nie musiała się potem zastanawiać, czy to przypadkiem nie był sen.
-Kiedy wracasz do Warszawy?
Zapytałam, na co on wzruszył ramionami.
-Sam nie wiem, póki co jestem tutaj i skupiam się na tym co jest teraz.
To było dla niego takie proste, a ja nie potrafiłam nie myśleć o tym, jak bardzo będzie bolało rozstanie.
-Chodź.
Powiedział, podnosząc nas z łóżka.Objęłam go mocno nogami w pasie, a ręce wsunęłam we włosy. Brunet zaniósł mnie do łazienki i postawił na podłodze. Następnie odkręcił wodę pod prysznicem i ściągnął swoją koszulkę. Poszłam jego śladem i sama zaczęłam się rozbierać. Filip wszedł pod wodę szybciej, więc zdjęłam bieliznę i dołączyłam do niego. Rękoma starałam się zakryć swoje piersi, ale Filip nawet na nie nie zerknął.Wpatrywał się w moją twarz i oczy. To był nowy poziom intymności, stać przed sobą kompletnie nago i nie robić nic, poza patrzeniem sobie w oczy. Woda była letnia, idealnie chłodziła ciało i umysł. Zaczęliśmy myć siebie nawzajem, a gdy przyszedł czas, by umyć włosów, Filip jedną ręką zasłonił mi oczy, by nie dostał się do nich szampon. Zwykły, prosty gest, ale dogłębnie mną poruszył. Dla mnie był to znak, że zależy nam na sobie, więc się o siebie troszczymy. Wiedziałam, że nikt inny już nie będzie tak o mnie dbać. Pewnie nawet ja sama, nie będę dla siebie taka dobra. Wyszliśmy po kilku minutach, osuszyliśmy się i ubraliśmy. Postanowiliśmy pójść jeszcze na plażę, która powoli pustoszała. Wiał przyjemny wiatr, a szum fal działał wyciszająco. Siedzieliśmy obok siebie, wpatrzeni w morze i zastanawiałam się, jakie to szczęście mnie spotkało, że oboje znaleźliśmy się w tym samym miejscu, o tej samej porze. Prawdopodobnie gdybym nie wyszła wtedy po raz pierwszy na miasto, dziś siedziałabym tutaj kompletnie sama. Ciszę przerwał dzwonek telefonu Filipa. Z krótkiej rozmowy wyszło, że mamy spotkać się z chłopakami w ich hotelu. Gdy tam dotarliśmy, okazało się, że są wszyscy znajomi, z którymi ostatnio imprezowaliśmy. Część rozmawiała, część grała na konsoli, ale wszyscy pili drinki. Filip dołączył do męskiego grona a ja podeszłam do dziewczyn. Ktoś wcisnął mi w rękę szklankę z alkoholem i poszedł dalej. Chociaż z początku nie miałam nastroju na imprezowanie, to wiedziałam, że dobrze mi to zrobi, bo wreszcie się wyluzuję. Dziewczyny zaproponowały, żebyśmy poszli na kluby i chociaż ja nie wyglądałam zbyt dobrze, to przystanęłam na ich propozycję. Wybraliśmy się pieszo do centrum, oczywiście po drodze zachodząc do monopolowego po alkohol.
-Fifi, jutro twoje urodziny, jakie plany?!
Krzyknął ktoś z tyłu grupy. Spojrzałam z zaskoczeniem na chłopaka, który szedł obok, trzymając mnie za rękę. Nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo Łukasz już zaczął mówić.
-Ten głupek jak zwykle chciał iść do baru się nawalić, ale ja mam lepszy pomysł! Nawalimy się na statku!
Tłum zapiszczał z ekscytacji, a ja wciąż patrzyłam na Filipa.
-Nie mówiłeś, że masz jutro urodziny.
Zwróciłam uwagę, na co on tylko wzruszył ramionami. 29 lipca, kolejna data warta zapamiętania. 29, to znaczy, że za trzy dni wracam do rzeczywistości. Trzy dni miłości. Dotarliśmy do jakiegoś klubu i chociaż starałam się dobrze bawić, to ilekroć spoglądałam na Filipa, to w głowie widziałam potężny napis "trzy dni". Wiedziałam, że muszę wycisnąć z tych dni najwięcej jak się da.
Rano obudziłam się jako pierwsza, więc po cichu wyszłam z łóżka i ubrałam ciuchy z poprzedniego dnia, bo nocowaliśmy u Filipa. Po cichu opuściłam apartament i skierowałam się w stronę miasta. Dochodziła 10, więc nie miałam wiele czasu, by kupić prezent. Łukasz poinformował nas wczoraj, że dziś o 15 ruszamy w kilkugodzinny rejs statkiem. Jak się okazało, przyjaciel Filipa znalazł informację o wielkiej imprezie, która odbywa się na statku, a potem przenosi do klubu i postanowił zorganizować mu tam urodziny. Pomysł świetny i oryginalny. Długo zastanawiałam się nad tym co mam kupić chłopakowi, aż wreszcie zdecydowałam się wstąpić do jubilera. Wybrałam czarną bransoletkę,która składała się z dwóch cienkich sznurków i krótkiego paska ze srebra, na którym można było coś wygrawerować. Poprosiłam o grawer z datą tego dnia. Pomyślałam, że nawet jeśli nie będzie tego nosić, to może kiedyś przypadkiem znajdzie ją na dnie szuflady i wtedy wspomni ten dzień, gdy byliśmy razem. Po udanym zakupie wróciłam do siebie, by się przygotować. Wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w luźnego koka. Założyłam czerwone bikini a na to zwiewną sukienkę. O 13 przyjechał po mnie Filip z częścią ekipy. Statek wypływał z Gdyni, więc musieliśmy wyjechać wcześniej. Na miejscu spotkaliśmy się z resztą znajomych i ruszyliśmy w kierunku statku, który powoli zapełniał się imprezowiczami. Był to typowy statek pasażerski, z białymi ławkami zarówno w środku jak i na zewnątrz, bez żadnych zbędnych udziwnień. Nad nami rozwieszone były światełka i balony, co było całkiem urocze. Znaleźliśmy dla nas miejsce na dziobie statku, skąd były doskonałe widoki na morze i samą łódź. Chłopacy przynieśli dla nas drinki i oficjalnie rozpoczęliśmy urodziny Filipa.
***
Powoli ta historia zbliża się do końca, stąd pytanie, czy chcielibyście kontynuacji? :)
Info! Wattpad coś popieprzył i następny rozdział jest 11,więc musicie wejść w spis treści, 10 rozdział będzie jako ostatni. Przepraszam za kłopot, ale sama nie wiem czemu tak jest :)
CZYTASZ
Największy romans wszech czasów || Taco Hemingway
FanficNie zapominaj, że słowa: "Czy dasz się zaprosić na kawę?" mogą się stać początkiem jednego z największych romansów wszech czasów.