Bardzo wam dziękuję za tyle miłości dla tej książki <3
***
Pierwszym co zobaczył Namjoon był biały sufit. Następnie jego rodzice, lekarz oraz aparatura. Spojrzał na swoje dłonie, a w tym samym momencie jego głowę przeszył ogromny ból, na co syknął cicho.
-Gdzie jest Jin?- zaczął się rozglądać, jednak jego ukochanego nigdzie nie było.
-Nikogo obok ciebie nie było skarbie.- jego matka podeszła bliżej i pogładziła czule policzek syna. Namjoon zdenerwowany i wystraszony jednocześnie, od razu wstał, co nie było zbyt dobrym pomysłem. Już chciał wyjść z sali i pojechać do Seokjina, lecz upadł na ziemię, a obraz zaczął się rozmazywać. Lekarz szybko pomógł mu usiąść z powrotem na łóżku.
-Proszę jeszcze nie wstawać. Został pan uderzony w głowę, na szczęście bez większych obrażeń. Przetrzymamy pana przez dwa dni na obserwację.- po tych słowach lekarz opuścił salę.
***
Namjoon wszedł do domu, już całkiem zdrowy. Mieszkał sam, więc zastała go tam znajoma cisza. Zjadł kolację i ruszył od razu do sypialni. Mimo odpoczynku w szpitalu, nadal był zmęczony. Ponad to ciągle zastanawiał się gdzie jest Jin i dlaczego jeszcze do niego nie napisał. Przez te dwa dni ciągle się o niego zamartwiał.
Wszedł do sypialni, a widząc białą kopertę na swoim łóżku, zmarszczył brwi. Przecież nikt oprócz niego nie miał kluczy do jego mieszkania i nikt w nim nie był od kilku dni. Wziął kopertę w ręce i rozerwał ją, a z środka wyjął list.
Drogi Namjoonie, mam nadzieję, że pamiętasz jeszcze swojego starego przyjaciela. Nie widzieliśmy się odkąd perfidnie ukradłeś mi Jisoo. A później zostawiłeś ją dla tego chłopaka. Teraz zamierzam się zemścić, zabierając ci to co kochasz najbardziej. Seokjin strasznie się wierci.
~Dobrze wiesz kto
¥¥¥
Następny rozdział będzie dłuższy
CZYTASZ
Hello Monday! | Namjin | 2Seok »Fluff«
Fanfic»Fluff« Jimin postanawia za wszelką cenę znaleźć Jinowi miłość jego życia, podczas, gdy ten miał ją tuż pod nosem. Namjoon z nudów wchodzi do kawiarni, w której pracuje pewien uroczy blondyn, okazuje się to najlepszą decyzją w jego życiu. Do czasu. ...