Szliśmy za rękę przez dzielnicę czerwonych latarni niedaleko Montmartre. W oczy rzucał się piękny budynek Moulin Rouge. Jest to miejscowy kabaret, podziwiałam jego architekturę, kiedy poczułam ciągnięcie za rękę w stronę wejścia.
- Co robisz? - byłam zdziwiona.
- Mam dwa bilety. Chodź już bo się spóźnimy. - pośpieszał.
- Wow, jak tu pięknie. - uśmiechnęłam się gdy przekroczyliśmy próg wejścia.
Po dwóch godzinach opuściliśmy budynek. Tutaj w kolejce stoi się godzinami do tego bilety są drogie.
- Dziękuję. - wyszeptałam, całując go krótko w usta.
Następnie szliśmy przez plac koło Łuku Triumfalnego. Na kocach przesiadali miejscowi '' naciągacze '' którzy próbują sprzedać za dobrą sumę różne pamiątki. Zatrzymaliśmy się przy jednym z nich, w oczy rzuciła mi się nie zbyt wielka figurka Wieży Eiffla.
- Podoba Ci się? - zapytał Harvey.
- Tak. - odparłam.
- Ile to kosztuje? - zapytałam sprzedającego.
- 25 euro. - powiedział, układając inne rzeczy na kocu.
- Dam 10 euro. - powiedziałam. Przecież trzeba się targować.
- Co robisz? Zapłacę te 25 euro. - szepnął do mnie Harvey.
- Przestań, chce sama zapłacić. - nie chcę być od niego zależna finansowo.
- Dobrze niech będzie 10 euro Madam. - wtrącił się sprzedawca.
Wzięłam od niego siatkę z figurką i ruszyliśmy w dalszym kierunku. Harvey coś się jeszcze sprzeczał, że odda mi te pieniądze, ale byłam nie ugięta. Wstąpiliśmy do Luwr'u, spędziliśmy tam 3 godziny.
- Zgłodniałam. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Mam rezerwację za 2 godziny nie daleko naszego ostatniego przystanku na dziś, wytrzymasz? - zapytał z troską.
- Dobrze. - Szary jak zwykle ma wszystko zaplanowane co do minuty, uśmiechnęłam się pod nosem na tą myśl.
- Zadzwonię po Grace. - wyciągnął telefon. Garce to nasz wynajęty na te dwa dni Szofer.
- Nie, chce jechać metrem. - przewrócił oczami.
- Jesteś pewna? Tam jest tłum ludzi.
Kiwnęłam głową na potwierdzenie i w milczeniu ruszyliśmy do metra. Harvey nie poruszał tematu, bo wiedział że i tak nie wygra. Chciałam poczuć się jak prawdziwy turysta i zwiedzić jak najwięcej, nie wiadomo kiedy znowu tutaj wrócę.
*~~~~~~~~~~~~*
- Jak tu pięknie! - westchnęłam.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - objął mnie w pasie.
- Wejdziemy na górę? - zapytał, wskazując na szczyt Wieży.
- A jest tam winda?
- Tak. - zaśmiał się.
W końcu nadeszła pora na obiad, a właściwie kolację bo była już prawie 18:00. Weszliśmy do pięknego białego budynku. Udaliśmy się do windy, Harvey nacisnął przycisk z piętrem 35.
- Nie zemdlejesz mi tu? - uśmiechnął się.
- Myślę, że jak zaraz nie zjem to będziesz musiał mnie nosić na rękach. - szepnęłam.
- Da się zrobić. - pocałował mnie w czoło.
Wyszliśmy z windy. Sala była duża, białe ściany i szare kanapy dodawały elegancji. Zajęliśmy miejsce w rogu, widok był obłędny. Widać było całą Wieżę Eiffla. I pomyśleć, że jeszcze nie dawno byłam na jej szczycie.
- Dlaczego tu tak pusto? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Oprócz nas nie było nikogo.
- Zarezerwowałem całe piętro dla nas. - nalał czerwonego wina do dwóch lampek, który znajdował się na naszym stole.
- Jesteś niemożliwy. - uśmiechnęłam się.
- I cały Twój. - odwzajemnił uśmiech.
- Za udany dzień. - stuknęliśmy się lampkami z winem.
Podszedł do nas kelner z naszymi posiłkami. Znowu byłam zdziwiona, bo nic nie zdążyliśmy zamówić. Ah ten Szary, czy kiedyś ten facet przestanie mnie zaskakiwać? - pomyślałam. Zajęłam się swoim daniem, tak byłam głodna że wsunęłam swoją porcję błyskawicznie, na co Harvey tylko się zaśmiał.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIAŁA MNIE URATOWAĆ, A MNIE ZNISZCZYŁA.
RomansMichell Paulsen jest związana emocjonalnie ze swoim szefem, zarówno przyjacielem. Kiedy sytuacja zmusza ją do porzucenia dotychczasowej pracy zakańcza również znajomość z kochankiem, widząc że nie odwzajemnia jej uczuć. Po drodze niespodziewanie nap...