Rozdział 45

168 7 0
                                    

- Jesteś gotowa? - powiedział blondyn, uśmiechając się szeroko.

- Możemy iść. - oznajmiłam po chwili, upewniając się, że wzięłam wszystko.

- To chodźmy. - podszedł bliżej, co wywołało ciepło w okolicach podbrzusza.

Wsiedliśmy oboje do jego samochodu. Wyglądał olśniewająco, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę rozpiętą pod szyją i czerwony krawat. Włosy były zaczesane do tyłu, na żel. Robił wrażenie, jestem pewna że każda kobieta na imprezie będzie zazdrosna.

Po dwudziestu minutach jazdy w milczeniu, dotarliśmy na miejsce. Z zewnątrz widać było, że bankiet się już rozpoczął. Archie wysiadł, okrążył szybko samochód i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Było to urocze. Położył mi dłoń na plecach, po czym udaliśmy się do wejścia.

- Nazwisko? - zapytał młodzieniec sprawdzający listę gości.

- Paulsen. - odpowiedziałam. Wzrokiem zaczął analizować kartkę, po chwili gestem ręki dał do zrozumienia, że możemy wejść. Wnętrze było eleganckie, ściany miały kolor szarości. Weszliśmy wgłąb, wchodząc do głównej sali. Wszędzie były ustawione stoły, na których był poczęstunek i masa ludzi.

- Nie powiedziałem ci tego wcześniej, ale wyglądasz zajebiście. - wyszeptał mi do ucha. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, po którym momentalnie się zarumieniłam. Miałam nadzieję, że tego nie widzi.

- Ty też nie pozostajesz w tyle. - uśmiechnęłam się zadziornie.

- Mam nadzieję, nie chcę żeby ktoś mi ciebie zaraz odbił.

- Co wtedy byś zrobił? - zaczęłam się droczyć.

- Dałbym do zrozumienia, że jesteś tu ze mną, starając się nie robić scen. Po czym zabrałbym cię stąd. - wyszeptał mi do ucha, po czym przygryzł lekko jego płatek. Mój żołądek zrobił chyba kilka przewrotów.

- To byłoby porwanie. - oznajmiłam, próbując nie dawać po sobie znać jak działa na mnie jego obecność.

- Nie, bo poszłabyś dobrowolnie. - powiedział pewnie, uśmiechając się łobuzersko. Te jego dołeczki... - pomyślałam.

- Skąd ta pewność? - uniosłam brew.

- Twoje ciało cię zdradza. Przyśpieszony oddech, zarumieniona twarz i to jak drżysz pod moim dotykiem. - założył mi pasmo włosów za ucho. Zatkało mnie, czy on ze mną flirtuje przy setce ludzi? Czuje się niezręcznie i jestem zaskoczona jego śmiałością. Do tego ma rację, ale nie dam mu satysfakcji.

- To przez powietrze, jest za bardzo duszno. - zaczęłam się bronić.

- Jesteś pewna? - powiedział, muskając palcem moją dolną wargę. Rozchyliłam lekko usta. Miałam ogromną ochotę go pocałować. Podniecenie dawało o sobie znać i on dobrze o tym wiedział. Szybko jednak przywołałam się do porządku.

- Tak. - odpowiedziałam pewnie, uśmiechając się.

Po sali przeszła młoda kobieta z tacką, na której były kieliszki wypełnione szampanem. Wszyscy obecni wzięli po jednym, po czym na środek wyszedł organizator tej imprezy. Wznieśliśmy toast. Kiedy odstawiałam kieliszek w oczy rzuciła mi się znajoma twarz. Momentalnie poczułam ściskanie w żołądku i to nie z podniecenia. Czułam jak w gardle rośnie mi gula, a serce przyśpiesza bicie. Ciemne tęczówki wlepiały swoje spojrzenie prosto we mnie. Nawet nie drgnęłam, stałam w transie zapominając o umiejętności poruszania się.

MIŁOŚĆ MIAŁA MNIE URATOWAĆ, A MNIE ZNISZCZYŁA.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz