III

231 17 1
                                    

- Ehh.. Jeszcze garnitur i mogę iść. - mruknął do siebie niezadowolony Yoongi. Tak dzisiaj nadszedł ten dzień. Dzień, w którym Yoongi uda się na pokaz baletowy i prawdopodobnie zejdzie tam kilka razy. - Gotowe, wychodzę. - mężczyzna wyszedł z domu i udał się do swojego samochodu. Miał nadzieję, że podróż będzie mi się dłużyła, a pokaz szybko zleci. Nic bardziej mylnego. Po podróży, która minęła w trymiga, szatyn udał się do budynku. Kupił bilet i udał się na swoje miejsce. Kilka minut przed spektaklem miał zamiar uciec, ale zrezygnował z tego pomysłu. Nie chciał przegrać.

- Zaczyna się. - ktoś wyszeptał z tyłu.

Faktycznie. Kurtyny rozszerzyły się. Pokaz czas zacząć.

Na środku sceny stał mężczyzna. Blondyn. Miał zasłonięte oczy czerwoną opaską. W pewien sposób zaintrygowało to szatyna. Zresztą.. Sam tancerz był niczego sobie.

- A tfu, Yoongi ani nawet tak nie myśl. - skarcił się w myślach za to.

A chłopak zaczął tańczyć. Wszystkie jego ruchy współgrały ze sobą. W połączeniu z muzyką tworzyły historię, która zawierała dech w piersi. Wszystko razem było harmonijne, a fakt, że takowy blondym ma zasłonięte oczy nakręcało atmosferę. Szatyn aż na chwilę przestał wykonywać prawie wszystkie czynności życiowe. Dopiero gdy zorientował się, że brakuje mu tchu, wrócił z powrotem. Nagle pokaz zaczął dobierać końca. Tancerz wykonał skok w powietrzu zdejmując maskę i kucając i rozkładając ręce tak, jakby chciał odlecieć. I wtedy szatyn zobaczył te oczy. Oczy, które wydawały mu się znajome. Oczy, które sprawiły, że mężczyzna zachłysną się powietrzem.

- Wszystko w porządku? - zapytała starsza pani.

- Oczywiście. - odpowiedział i wstał, aby udać się do wyjścia. - Hmm.. Muszę jakoś poznać tego tancerza.. - mruknął i wyszedł z budynku.

A blondyn myślał, że dostanie zawału serca, gdy zobaczył Yoongiego. Tego Yoongiego..

~~~

- I jak było na pokazie? - Namjoon puścił oczko w kierunku starszego.

- Weź mi nawet nie mów. Nie lubię. - skłamał.

- A tancerze, hmm?

- Nic szczególnego. - znowu skłamał.

- A ogólnie wrażenia, cokolwiek.

- Mówię, że bez sensu. Nigdy więcej. - kolejne kłamstwo.

- Jak chcesz. Ale jestem z ciebie dumny. - młodszy posłał uśmiech w kierunku szatyna i poszedł w kierunku domu Seoknina.

- Ja też.. - wyszeptał tak, aby nikt tego nie usłyszał.

Ostatni taniec | p.jm. x m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz