XII

1.8K 111 5
                                    

"- Ocaliłeś świat - odezwała się.
- Razem ocaliliśmy świat.
- A Rachel została nową Wyrocznią, co oznacza, że nie będzie spotykać się z chłopakami.
- Nie martwi cię to chyba - zauważyłem.
Annabeth wzruszyła ramionami.
- Nic mnie to nie obchodzi.
- A-ha.
Uniosła brew.
- Chcesz mi coś powiedzieć, Glonomóżdżku?
- Pewnie skopiesz mi tyłek.
- Wiesz, że skopię ci tyłek.
Strzepnąłem okruszki z rąk.
- Kiedy byłem nad Styksem, żeby się uodpornić na rany... Nico powiedział, że muszę skupić się na jednym obrazie, który utrzymuje moją więź ze światem, żeby pozostać śmiertelnikiem.
Annabeth wbiła wzrok w horyzont.
- No i?
- A potem na Olimpie - ciągnąłem - kiedy chcieli zrobić mnie bogiem i tak dalej, myślałem sobie...
- Och, straszną miałeś na to ochotę.
- No, może troszkę. Ale nie zrobiłem tego, ponieważ pomyślałem... Nie chciałem, żeby wszystko pozostało takie samo na wieczność, bo wszystko może się jeszcze poprawić. No i myślałem... - poczułem autentyczną suchość w gardle.
- Chodzi o kogoś konkretnego? - zapytała Annabeth cicho.
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że powstrzymuje się od śmiechu.
- Śmiejsz się ze mnie - powiedziałem oskarżycielsko.
- Wcale nie!
- Wcale to ty mi tego nie ułatwiasz.
Wtedy roześmiała się na dobre i zarzuciła mi ręce na szyję.
- Nigdy, ale to nigdy nie będę ci niczego ułatwiać, Glonomóżdżku. Przyzwyczaj się.
Kiedy mnie pocałowała, czułem się tak, jakby mózg mi sie rozpuszczał.
Moglibyśmy tak siedzieć całą wieczność, ale za nami rozległ się ryk:
- No, najwyższy czas!
Pawilon wypełniło nagle światło pochodni i tłum obozowiczów. Clarisse przybiegła na czele podsłuchujących, którzy chwycili nas na ramiona.
- Och, przestańcie! - poskarżyłem się. - Czy człowiek już nie ma prywatności?
- Turkaweczki muszą nieco ochłonąć! - oznajmiła radośnie Clarisse.
- Jezioro kajakowe! - wrzasnął Connor Hood.
Z głośnymi wiwatami ponieśli nas w dół wzgórza, ale na tyle blisko jedno drugiego, że mogliśmy trzymać się za ręce. Annabeth śmiała się i ja też nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, mimo że byłem całkiem czerwony ma twarzy.
Trzymaliśmu się za ręce aż do momentu, kiedy wrzucili nas do wody.
A potem ja śmiałem się ostatni. Stworzyłem bąbel powietrzny na dnie jeziora. Nasi przyjaciele czekali, aż wypłyniemy, ale ha! - jak się jest synem Posejdona, to nie ma potrzeby się spieszyć.
I był to niewątpliwie najlepszy podwodny pocałunek świata."

Rick Riordan, "Ostatni Olimpijczyk"

Cytaty PercabethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz