Jimin's POV:
Obudziło mnie delikatne klepanie po policzku. Otworzyłem oczy i zacząłem mrugać powiekami, żeby przyzwyczaić się do otaczającej mnie bieli. Rozpoznałem osobę która pochylała się nade mną jako lekarza.
Powoli zacząłem przypominać sobie wszystkie wydarzenia i chciałem usnąć z powrotem. Najlepiej na zawsze. Usiadłem na podłodze i zacząłem się trząść.
- Proszę mu podać środki uspokajające. - powiedział do kogoś, a łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. - Przepiszę panu leki, proszę usiąść na krześle.
To właśnie zrobiłem i czekałem, aż będę mógł opuścić budynek.
Gdy w końcu mi pozwolono, wziąłem receptę do ręki i wybiegłem ze szpitala dławiąc się łzami. Biegłem całą drogę ile sił w nogach.
Kiedy dotarłem do domu babci wyciągnąłem klucz z doniczki obok drzwi, tam gdzie zawsze go zostawiała i wszedłem do środka od razu je zakluczając.
Położyłem kartkę na komodzie, wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko pozwalając sobie na prawdziwą histerię. Ból rozdzierał moje serce. Jedyna osoba na świecie, która bezgranicznie mnie kochała, która zawsze była przy mnie, dawała mi ochronę i bezpieczeństwo, odeszła. I nigdy nie wróci.
Zostałem sam jak palec w tym beznadziejnym świecie. Dlaczego mi ją zabrano, dlaczego zabrano mi wszystkich?
Moja faza płaczu zmieniła się w fazę całkowitego zdenerwowania. Wstałem z łóżka i zacząłem rzucać wszystkim co wpadło mi w ręce. Wazon, stolik, krzesła. Wszystko co stało na półkach razem z moim zdjęciem z młodości, którego tak nienawidziłem. Rozerwałem poduszkę tak, że pierze rozsypało się na podłogę.
Krzyczałem próbując w ten sposób pozbyć się uczuć, ale oczywiście nic to nie dało.
Poszedłem więc do barku z alkoholami. Po za pełną butelką soju znalazłem tam też papierosy i to nimi najpierw się zająłem. Miałem zamiar wyjść na balkon, ale po co? Przecież i tak jestem tu sam. Łzy znowu wróciły do moich oczu, więc po prostu zapaliłem papierosa. Zacząłem kasłać po pierwszym buchu, ale nie poprzestałem na tym. Wypaliłem pierwszego, całego papierosa w moim życiu, ale prawdę mówiąc nie dał on żadnego efektu.
Niezadowolony sięgnąłem po alkohol, odkręciłem i wziąłem pierwszy łyk. Gorzka ciecz rozpaliła moje gardło. Nie wiem ile czasu minęło zanim opróżniłem całą butelkę, wiem tylko, że zrobiło się ciemno.
Usiadłem na podłodze w korytarzu, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Byłem wpół przytomny, więc nie byłem do końca pewny czy to jawa czy sen?
- Nikogo nie ma. - powiedziałem cicho kiedy po czasie, który trwał wieczność dobijanie do drzwi nadal nie ustawało.
Wkurzony, resztką sił wstałem i otworzyłem mając nadzieję, że to jakiś zabójca, który najzwyczajniej w świecie mnie zabije. Jednak osoba, która zastałem zdziwiła mnie znacznie bardziej.
- Jungkook?
Jungkook's POV:
Nie wiedziałem co powiedzieć, kiedy zobaczyłem Jimina w tak okropnym stanie. Napuchnięte, czerwone od płaczu oczy, poczochrane włosy i krew na dłoniach. Park wyglądał jak wrak człowieka. Po chwili do mojego nosa dotarł smród alkoholu i papierosów. Na imprezach ta woń zupełnie mi nie przeszkadzała, ale w tych okolicznościach było inaczej.
- Czego chcesz? - zapytał oschłym, pozbawionym emocji tonem.
- Martwiłem się. - powiedziałem zanim zdążyłem się zastanowić. W normalnych okolicznościach pewnie bym się nie przyznał, bo nie można pokazywać swoich słabości, ale jest noc, jestem zmęczony, a Jimin wygląda jak zwłoki więc mogę sobie pozwolić na szczerość.

CZYTASZ
Enemies With Benefits ~ JIKOOK / KOOKMIN ~
Fanfiction- Chodźmy się pieprzyć. - zaproponował Jungkook. - Ale ja cię nawet nie lubię. - wyśmiałem pomysł chłopaka. - Ani ja ciebie. - wzruszył ramionami i zaczął iść w moją stronę. ~•°•~•°•~•°•~•°•~•°•~ Opowiadanie zawiera sceny 18+ oraz przekleństwa. Czyt...