|4|

1.5K 107 16
                                    

POV Andy

Dzisiaj wstałem jako pierwszy co było zaskoczeniem dla mnie samego.
Podnosząc się do siadu przyciągnąłem się na łóżku, biorąc głęboki oddech.
Dzisiaj kręcimy cover więc przydałoby się jakoś fajnie ubrać.
Podszedłem do okna uchylające je by wpuścić trochę świeżego powietrza i skierowałem się do szafy.
Stałem przy niej długo za długo o czym uświadomił mnie mój pusty żołądek.
Wybrane ciuchy rzuciłem na łóżko i w samych bokserkach ruszyłem w stronę kuchni.

Nie mając chęci ani czasu zrobiłem sobie śniadanie na szybko- czyli po prostu kanapki.
Jakoś zbytnio wybitnym kucharzem nie jestem więc postanowiłem że dziś na śniadanie będą one.
Do śniadania zrobiłem sobie kawę, czego nigdy nie robię, ale cóż musi być ten pierwszy raz.
Gdy skończyłem jeść do kuchni wszedł Brook

-Cześć Andy-przywitał się nie za głośno by nie obudzić reszty

-Hej- mruknąłem patrząc się w praktycznie pełny kubek z kawą

-Czy ty pijesz kawę? Musi być naprawę źle.. - odparł dosiadając się do stołu przy którym siedziałem

-Wszystko jest okej ale- i właśnie teraz wszystko przed "Ale" nie ma znaczenia- przerwał mi

- Nie ważne..- upiłem dosyć duży łyk spoglądając katem oka na farbowanego blondyna

- Jak chcesz- odparł obojętnie wstając I wkładając chleb tostowy do opiekacza

-Rye..- powiedziałem cicho w tym samym momencie kiedy zabrzmiał dźwięk że tost Brooklyna jest gotowy

-Umm?- odwrócił się, uważnie się rozkładając po czym dodał - Nie ma co tu przecież

-Chodzi o Rye'a.. - dokończyłem zdanie patrząc na Gibsona który stał z szeroko otwartymi oczami

Położył sobie dwa tosty na talerzu i ponownie dosiadł się do stołu

-Więc słucham Fovvs, co gryzie naszą blondyneczkę 

-Tylko nie mów chłopakom.. po prostu Ryan spędza że mną mało czasu.. ciągle tylko Mikey I Mikey.. Tak jakby mnie nie było

-Jesteś zazdrosny?- zapytał a ciśnienie we mnie aż skoczyło

- Nie!- powiedziałem chyba troszkę za głośno - Nie jestem.. po prostu mi przykro że poświęca mi dużo mniej czasu niż wcześniej

-Rozumiem.. Nie wiem czy tylko ja to widzę czy jak Ale wydaje mi się że oni się mają mu sobie..- powiedział robiąc tą jedną ze swoich min..
Nie wiem czemu ale słowa chłopaka mnie naprawdę zabolały..
Jesteśmy przyjaciółmi i myślałem że mówimy sobie o wszystkim..

-Ohh.. Nie zauważyłem- odparłem po chwili zamyślenia

-A co do spędzania czasu to mogę Ci z tym pomóc, jeśli masz ochotę

- Co masz na myśli?

-Pokaż Ryanowi że jesteś lepszy od Mikeygo I tyle

- Ale jeśli oni między sobą coś ten to-zaufaj mi- przerwał A do kuchni wszedł zaspany Ryan

-Dzień dobry piękni chłopcy- mruknął przeciągając się wyjmując z lodówki sok pomarańczowy

- Co wy tak wcześnie dzisiaj?- zapytał opierając się o blat, lustrując nas

-Musieliśmy coś obgadać- kręcimy dziś cover więc staliśmy wcześniej wiesz.. trzeba jakoś wyglądać - przerwał mi Brook ratując sytuację przez moja głupotę

-Ciebie rozumiem.. ale Andy nie musiał- on zawsze wygląda- uśmiechał się i powoli opuścił kuchnię

-Szybko robisz postępy Fowler, tylko uważaj bo się jeszcze w sobie zakochacie- poklepał mnie delikatnie po gołym ramieniu i również wyszedł z pomieszczenia

- Ta.. zakochać..- parsknąłem odkładając brudny talerz oraz pół nie wypitej kawy do zlewu i również ruszyłem do swojego pokoju by się przygotować na dzisiejszy długi dzień..

Po wejściu do swojej sypialni i ubraniu na siebie wcześniej wybranych ciuchów wziąłem się za układanie włosów, co nie było wcale takie łatwe.
Każdy kosmyki żył swoim życiem więc nie obyło się bez użycia lakieru do włosów A raczej jego tony.

Tak długo zajmowało mi ich ułożenie że nie zauważyłem jak minęło ponad dwadzieścia pięć minut..

-I jak gotowy?- zapytał Jack wybijając mi do pokoju. Byłem w stanie za każdym razem poznać że to akurat on idzie przed pokojem I że to on wchodzi mi do pokoju

- Tak, chyba tak- odparłem wychodząc razem z Duff'em z mojego pokoju

W ciągu kolejnych dziesięciu minut wszyscy byli już gotowi do wyjścia, więc całą piątką odpuściliśmy nasze mieszkanie.

Ciągle myślałem o tym co dziś z samego rana powiedział mi Brook.. I zaczynam twierdzić że to chyba dobry pomysł..

next?

Never Enough | RANDY | Short StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz