KRÓTKIE INFO OD AUTORKI.
Części tej jakże wspaniałej książki są pisane nie koniecznie zgodnie z treścią filmu czy książki, ponieważ, powiem szczerze, że nie pamiętam do końca co tam się działo. Więc po prostu uprzedzam. Teraz zapraszam do dalszego czytania.....
Następnego dnia, z samego ranka ruszyliśmy w dalszą podróż. Edmund od rana nie zwracał na mnie uwagi, co było dość nie spotykane. W nocy dręczyły mnie koszmary, dzięki czemu byłam wdzięczna za chwilę spokoju.
Wszyscy szliśmy w kompletnej ciszy przez dobre dwie godziny. Dlaczego tylko przez dwie godziny? Ponieważ postanowiliśmy... no dobra chłopacy postanowili, że zrobimy postój. Dlaczego go zrobili? Ponieważ znaleźliśmy się na kompletnym zadupiu, przy jakimś wąwozie. Brzmi wspaniale. Trójka najstarszych władców razem z skrzatem zaczęli szukać rozwiązania, jak przejść rzekę, kiedy ja postanowiłam się porozglądać i popatrzeć na okolicę.
Odeszłam na jakieś dwadzieścia metrów, po czym usiadłam pod drzewem. Nie miało to jakiegoś większego sensu prócz tego, że chciałam chwilę odpocząć. W oddali słyszałam dosyć głośną wymianę zdań, lecz niezbyt mnie to obchodziło.
Rozmyślałam tak jeszcze chwilę, póki nie zauważyłam niewielkiego ruchu w krzakach. W pierwszej chwili stwierdziłam, że to wiatr. Dla pewności spojrzałam na korony drzew, by potwierdzić swoje przekonanie. Otóż baardzo się myliłam. Na drzewie nie ruszał się nawet najmniejszy listek.
Teraz już nieco zaniepokojona, cały czas nie spuszczając z widoku krzaków stwierdziłam, że lepiej wrócić do swoich, lecz zatrzymał mnie miły dla ucha głos. Brzmiał tak sympatycznie, że w połowie kroku zatrzymałam się. Zaczęłam powoli podchodzić do rośliny, aby ujrzeć co się tam znajduje. Po odchyleniu gałęzi zauważyłam pięknego dużego lwa. Miał złocisty kolor sierści, oraz ogromną grzywę tego samego koloru. Patrzyłam na niego w niedowierzaniu. Nie wiem dla czego ale od razu pomyślałam, że to musi być Aslan o którym opowiadała mi Łusia. Lew spojrzał na mnie miło po czym powiedział żebym do niego podeszła.
- Witaj najmilsza. -powiedział to ze spokojem
- To ty jesteś Aslanem? - tak wiem mistrzem w zadawaniu pytań to ja nie jestem. Lew się zaśmiał serdecznie po czym opowiedział mi jak przejść wąwóz. Chciałam zadać mu pytanie lecz wątpiłam czy mogę.
- Co cię nurtuję moja droga? - spytał niby z ciekawością, lecz miałam wrażenie,że on zna już moje pytanie.
- Aslanie powiedz mi dlaczego się tu znalazłam. Przecież ja tutaj nie odegram żadnej roli. Jestem jak piąte koło u wozu. - powiedziałam z pewnego rodzaju żalem.
- nikt kto tu trafia, nie znajduje się tu z przypadku moja droga. Spodka cię tu wiele przeszkód, rożnej kategorii. Ale wiedz na pewno, że każda sytuacja ma w sobie chociaż odrobinę szczęścia.- miałam wrażenie, że ten potężny lew wie wszystko, przez co wyszły ze mnie dwa niechciane pytania.
- Wiesz kim byli moi rodzice? I dla czego mnie oddali? - zapytałam z minimalną nadzieją. Zawsze się zastanawiałam co ich skłoniło do takiej decyzji. Nie pytałam się nigdy opiekunek bo zdaję sobie sprawę z tego, że i tak by mi nie odpowiedziały.
- Moja mała koleżanko, nie jestem w stanie ci odpowiedzieć na te nurtujące ciebie pytania, lecz wiem jedno, na pewno bardzo cię kochali. To jest najpewniejsza rzecz. Musieli mieć jakiś bardzo wielki powód by cię oddać. Teraz żegnaj, ponieważ muszę coś jeszcze zrobić.
Nie zdążyłam nawet się pożegnać, a on już zniknął.
Usiadłam zrezygnowana pod tym samym drzewem co wcześniej. Co to ma znaczyć, że nikt nie trafia tu z przypadku. Czy ja znowu jestem jakimś wyjątkiem? Co do rodziców to nie wierzyłam w to, że mnie kochali. Inaczej by mnie nie zostawili. Raczej nikt na tej planecie mnie nie kocha. Możliwe, że ja też już nie jestem do tego zdolna.
Po chwili usłyszałam nawoływanie Łucji. Z przerażeniem zaczęłam biec w jej stronę. Po dotarciu na miejsce, wszyscy byli już zebrani w jednym miejscu. Okazało się, że Łucja także zauważyła Aslana. Wolałam nie mówić o tym, że ja też go widziałam.
Nikt małej dziewczynce nie chciał uwierzyć na słowo.
Piotr zarządził, że ruszamy dalej w drogę. Wszyscy od razu ruszyli, a ja spojrzałam na Łucję. Była dosyć przygnębiona, więc podeszłam do niej.
- Też go widziałam - szepnęłam do niej, na co, na jej twarzy zakwitł śliczny uśmiech.
Przegapiłam całą sytuację, kiedy Łucja prawie Spadła ze skarpy, lecz znalazła drogę. Dołączyłyśmy do reszty, i dalej w napiętej dosyć atmosferze ruszyliśmy.
......................................................................
Następny rozdział. Jak zwykle przepraszam za wszelkie błędy.Do zobaczonka <3

CZYTASZ
KIM JESTEŚ?! - Edmund Pevensie {W TRAKCIE POPRAWY}
Fanfiction"Marzeniem dziewczyn z sierocińca jest spotkanie rycerza na białym koniu, chodzenie na bankiety i życie jak królowa na usługach służby. Ja w to nie wierzę. Ja nawet tego nie chcę. (...) Adrianna Jones... nie brzmi to ani groźnie, ani miło. Tak można...