Dotarliśmy do wielkiego zielonego terenu. Na polu nie było najmniejszego nawet drzewka. Sama zielona trawa. Zaczęłam już sobie wyobrażać jak któryś z minotaurów w dni wolne jeździ tu wielką kosiarką. Bo w końcu jak wytłumaczyć tak idealną zieleń. Chociaż biorąc pod uwagę to, że jestem prawdopodobnie w innym wymiarze, wśród nadprzyrodzonych istot, to idealna matka natura nie powinna mnie dziwić. Aż przypomniało mi się jak Łusia mówiła o tańczących drzewach. Nie.. Równa trawa to nic dziwnego.
Rozmyślając nad równością trawnika, nie zauważyłam wielkiego wzniesienia z charakterystycznymi półkami. cała "budowla" jeżeli można to tak nazwać, przypominała mi grobowce azteków. Głupie szkolne spaczenie.
Maszerując przez polanę szłam unosząc wysoko nogi i krocząc jak największymi odstępami. Przy okazji co chwilę powtarzałam "przepraszam" jak mantrę. W końcu nie wiadomo czy nie zabiję trawnikowej rodziny, a tego nie chciała bym mieć na sumieniu.
- Co ty robisz idiotko?- Edmund zrównał się ze mną krokiem i idąc normalnie patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Ciekawe czemu.- Sam jesteś idiotą. Ja przynajmniej nie chcę mieć na sumieniu niewinnych istnień.- chłopak z niedowierzaniem odszedł ode mnie a ja powoli zmęczona szerokim maszerowaniem wróciłam do poprzedniego kroku. Po prostu pomodlę się za te trawniki.
Powoli docieraliśmy do grobowca. Na jego środku było sporych wielkości wejście. Ja jako że szłam na prawie szarym końcu nie do końca widziałam co się dzieje. Zaczęłam się lekko przepychać, by chodź trochę widzieć zaistniałą sytuację. W którejś chwili przepychania się mojego ciała metr sześćdziesiąt poczułam szarpnięcie za rękę. W magiczny sposób znalazłam się prawie na początku, a osobą wyciągającą mnie z tłumu była Łusia. To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Rzędy centaurów różnego umaszczenia stały po dwóch stronach wejścia z uniesionymi szablami na cześć oddania hołdu swym starym władcom. Wszyscy ruszyli przez przejście które zostało utworzone. Nie chciałam iść wraz z rodzeństwem na przodzie bo uważałam to za pewien nietakt. Odsunęłam się lekko do tyłu i szłam wraz z Kaspianem za liderami. Przyglądałam się wszystkiemu jak małe dziecko poznające świat. W rzędzie rosłych centaurów stał mniejszy, mający problem z utrzymaniem miecza, jednak jego ojciec wyglądający na doświadczonego wojownika szybko zadziałał pomocą. Młody pół człowiek pół koń spojrzał się na mnie z lekkim zażenowaniem na co się delikatnie uśmiechnęłam. W końcu ja też za pierwszym razem nie radziłam sobie z bronią.
Weszliśmy do środka grobowca "azteków". Wszystko było utrzymane w ciepłej kolorystyce dzięki pochodniom umieszczonym wszędzie. Główna sala usadzona od razu przy wejściu, przepełniona była istotami różnego gatunku. Wszyscy wykuwali i dopracowywali bronie. Rozglądałam się z zaciekawieniem, kiedy podświadomie poczułam atak od tyłu. Natychmiastowo wyciągnęłam własną broń i odparłam atak. Moim przeciwnikiem okazał faun? Nie żeby coś ale ja myślałam, że tu będą nasi sprzymierzeńcy a nie wrogowie. Zdenerwowana spojrzałam na typa który mnie zaatakował.
- Nie żeby coś ale ja myślałam, że tu będą nasi, a nie wrogowie!- popatrzyłam na fauna napierając na niego bronią.- Ada przestań! I ty po drugiej stronie też. Co masz na swoje usprawiedliwienie?- spytał Piotr podchodząc do naszej dwójki.- śmierdziało od niej parszywą lodową czarownicą- wypowiedział zniesmaczony faun.- sam śmierdzisz! Jak śmiesz tak kobiecie wypominać! Co za nie takt. A tak z innej beczki kim jest lodowa czarownica?- spytałam zmieniając obrażony ton na ciekawość- Przysięgam ci, że nie jest ona lodową czarownicą i że jest naszym sprzymierzeńcem. Możesz odejść.- Zakomunikował lekko zły Piotr, puszczając moje pytanie koło uszu. Faun tylko przeprosił pod nosem, spojrzał na mnie jeszcze raz z niepewnością i odszedł do swoich. Piotr westchnął i popatrzył na mnie z zastanowieniem.- No co?- spytałam nie wiedząc o co mu chodzi. - Nic, nic- powiedział od niechcenia i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem i zaczęłam szukać młodszej ode mnie dziewczyny.
- Łusiaaa- popatrzyłam na dziewczynę maślanymi oczami.- opowiesz mi proszę kim są lodowe czarownice?- dziewoja westchnęła i zaczęła swoją wypowiedź. - Nie jestem w stu procentach pewna lecz jeszcze przed naszym panowaniem, dopiero jak tu trafiliśmy, władzę obejmowała Biała Czarownica. Nie były to lata świetności dla Narnii. Pamiętam, że wszystko było pokryte śniegiem. Narnijczycy nazywali to wieczną zimą. Podobno Biała czarownica pochodziła z lodowego rodu który został niegdyś za coś wykluczony przez Aslana. Tylko tyle jeżeli chodzi o moje informacje.- nastała chwila ciszy. Jak mogło by ode mnie zalatywać lodową czarownicą jak jedyne co może ode mnie zalatywać to pot. Pochodzę chyba z najnudniejszego miejsca jakim jest Anglia. Jak bym miała być "lodową czarownicą"? Naszło mnie jednak jeszcze jedno pytanie.- Łusia powiedz mi jeszcze tylko. Jak to się stało, że tematycznej czarownicy już nie ma w naszym towarzystwie? Podejrzewam, że była zła prawda? -Usiadłyśmy w zacisznym miejscu. Łucja chwilę była cicho, po czym znowu zaczęła opowiadać - Zesłała wieczną zimę która nie była dobra dla Narnijczyków. Dążyła do całkowitej władzy idąc po trupach. Każdy pragnął jej śmierci, lecz każdy śmiałek który odważył się zaatakować władczynię, ginął poprzez zamianę w lodowy posąg. Jak my trafiliśmy do Narnii, co śmieszne dostaliśmy się tu przez szafę, to zima zaczęła z czasem ustępować. Wtedy pierwszy raz poznaliśmy Aslana. Wielkiego lwa od którego wręcz biła potęga.- w tym momencie Łusia uśmiechnęła się z rozmarzeniem.- Wtedy poznaliśmy go ale tylko we trójkę.- popatrzyłam na nią pytająco.- Edek dał się złapać czarownicy na wędkę za słodycze- oby dwie zaśmiałyśmy się w tym momencie.- Jednak udało się go wyrwać z jej szpon. Pokrótce, Aslan pokonał królową a my zasiedliśmy na tronach. Panowaliśmy przez długi czas lecz przez przypadek trafiliśmy do naszego codziennego świata, cofając się w latach. Tyle jeżeli chodzi o naszą historie.- skończyła Łusia i się lekko uśmiechnęła. Siedziałyśmy chwilę w ciszy, kiedy przyszedł do nas Kaspian. - tu jesteście, wszędzie was szukałem. Chodźcie pokażę wam coś. A zwłaszcza Łucji. Ruszyłyśmy za chłopakiem przy okazji zgarniając resztę rodzeństwa...
................................................................................................................................................................
Witam, witam. To znowu jaa. Niespodziankaa. 😁
Taki tam rozdział z nutką historii. Mam nadzieję, że się spodobał. ❤️
Do zobaczonka 🥰
CZYTASZ
KIM JESTEŚ?! - Edmund Pevensie {W TRAKCIE POPRAWY}
Fiksi Penggemar"Marzeniem dziewczyn z sierocińca jest spotkanie rycerza na białym koniu, chodzenie na bankiety i życie jak królowa na usługach służby. Ja w to nie wierzę. Ja nawet tego nie chcę. (...) Adrianna Jones... nie brzmi to ani groźnie, ani miło. Tak można...