[Ogólnie to podaję teraz wiek głównych bohaterów ;-). Troszku ich postarzałam. A więc: ŁUSIA- 14, ADA- 15, EDEK- 16, i żeby ZUZA i PIOTREK nie byli za starzy to niech mają po 18 lat (wiem że i tak są starzy ale uznajmy, że pełnoletność jest od 19 ok? xd]
Nie podobał mi się fakt tego gdzie się znajduje. Wydaje mi się, że chodzenie po niepokojąco cichych i ciemnych zaułkach nie należy do najbezpieczniejszych zajęć. Nasuwa się jedynie pytanie co ja tu tak właściwie robię. Stwierdziłam, że postaram się stąd jakoś wydostać. Zaczęłam błądzić między parszywymi mordami pijaków, którzy stali w każdym kącie. Patrzyli się na mnie jak na przyszłą ofiarę. Już wiedziałam gdzie jestem.
Znajdowałam się na jednej z przecznic niedaleko mojego Sierocińca. Pamiętam jak przed laty uciekłam na kilka godzin z tego psychiatryka, po kłótni z idiotkami z mojego pokoju. Sprzeczka jak zwykle o to, że źle odrobiłam ICH pracę.
Czemu to robiłam? Dla zajęcia się czymś. Bardziej produktywnym zajęciem było dla mnie na przykład posprzątanie za inne dzieciaki korytarza w samotności, niż czas wolny na zabawę z innymi niechcianymi przez nikogo niedorozwojami. Te dzieciaki naprawdę wierzyły, że zostaną przez kogoś pokochane. Niedoczekanie. Jak podrosłam to podarowałam sobie rolę sprzątaczki i po prostu się urywałam na kilka godzin. Zazwyczaj spacerowałam właśnie tymi dróżkami które odkryłam przy pierwszej ucieczce.
Całe miejsce było odosobnioną od reszty miasta ruiną. Wszędzie budynki z odlepiającym się tynkiem. Nie kiedy pozawalane domy, na których stan wpływały albo lata życia albo stan wojenny. Ludzie przebywający tam, albo nie mieli co do gara włożyć lub gdzie się wyspać i szukali potencjalnego dawcy czegokolwiek, albo byli pijakami, albo gwałcicielami, albo bogaczami których było stać na wynajęcie baby w licznych tu burdelach. Ogólnie nie ciekawe towarzystwo.
Sama się nigdy nie bałam tam przebywać. Spacerowałam sobie jak po normalnych uliczkach. Miejsce to może i było niebezpieczne, ale fakt że byłam już trochę starsza, bo miałam około 13 lat (więc już umiałam jako tako myśleć) i dosyć dobrze walczyłam/ biłam się, ułatwiał mi pewne stąpanie po ziemi.
Wracając do teraźniejszości, znajdowałam się właśnie na tym uboczu. Powtarzam się. lecz na pytanie co tu robię, cały czas nie umiem odpowiedzieć. Szłam przed siebie, nie do końca pamiętając która ulica gdzie prowadzi. Podejrzewam iż to następne wspomnienie z przeszłości. Tym razem dosyć spokojne i bez większego znaczenia. Wydawało mi się jak bym szła już kilka godzin i lekko zdyszana przystanęłam pod murem, opierając się o niego i na chwilę zamykając oczy. Po otworzeniu ich nie znajdowałam się już na wspomnianej wcześniej ulicy. Byłam w lesie. I to nie takim zwykłym lesie. Nie wyglądał on ani trochę jak z naszego świata. Wręcz byłam pewna, że to jakiś las w Narni. Zaczęłam powoli po nim stąpać, będąc w gotowości. Nagle poczułam ogarniające mnie niespotykane szczęście i spokój. Obróciłam się i znowu zobaczyła jego. Wielki lew z piękną, złocistą grzywą. Aslan.
- Witaj ponownie moja droga. - powiedział jak zwykle swoim spokojnym i ciepłym głosem.
- Witaj Aslanie. - przywitałam się powoli do niego podchodząc.
- usiądź Ado. - lew wskazał na miejsce przed nim - Jestem pod wrażeniem twojej odwagi. Nie wiele osób odważyło by się rzucić w ramiona niebezpieczeństwa, w obronie bliskiej osoby. Zwłaszcza jeżeli by to zagrażało naszemu życiu. Bardzo dobrze postąpiłaś, pomimo późniejszych wydarzeń, które przysporzyły ci wiele strachu. Pamiętaj, że nawet największy wojownik się czegoś boi. Całe wydarzenie upewniło mnie w przekonaniu, że nadajesz się jako element nadziei dla Narnijskiej ludzkości. Jednak nie przybyłem aby cię tylko pochwalić. Mam prośbę, którą mam nadzieję, że rozważysz. W razie jakiejkolwiek twojej wątpliwości co do zagrożenia życia któregoś z rodzeństwa, na tyle ile jesteś w stanie, staraj się im pomagać. Ado. Jesteś tworzona do wielkich rzeczy, które wkrótce sama zaczniesz odkrywać. Jesteście blisko celu lecz uważajcie. Nie wszyscy są tymi za których się podają.
Nie zdążyłam się odezwać kiedy las wraz z Aslanem zniknął. Miałam tyle pytań bez odpowiedzi. Jaki element nadziei Narnijczyków, jakie wielkie rzeczy? Czy on sugeruje, że mamy zdrajcę w śród załogi?
Powoli zaczynałam się budzić. Byłam pewna, że to nie był sen. No może był, ale do momentu przeniesienia się do lasu. Był wczesny świt. usiadłam pod drzewem i przejeżdżałam po wszystkich wzrokiem. Jednej osoby mi brakowało. Łusia...
POV. Łucja
Był wczesny świt kiedy się obudziłam. Czuła, że moje przebudzenie nie było bez potrzeby. Usłyszałam cichy, niewyraźny szept. Przejechałam wzrokiem po wszystkich osobach śpiących wokoło. W takim razie osoba szepcząca nie mogła należeć do moich towarzyszy. Ciekawość i szczęście mnie pochłonęło kiedy zrozumiałam, że szept jest podobny do głosu Aslana. Wzięłam swój sztylet i zaczęłam wędrować za głosem. Szłam przejściem jak by specjalnie ułożonym z drzew. Byłam coraz bliżej szeptu kiedy coś mnie przygniotło do ziemi.
POV. Ada
Wystraszona wstałam i zaczęłam szukać jej w pobliżu obozowiska. Zauważyłam tylko lekkie ślady na podłożu mokrym od rosy. To oznacza, że wyruszyła niedawno. Nie tracąc czasu wzięłam miecz do ręki i przypomniałam sobie jeden fakt. Mianowicie trzeba powiadomić tych leniwców co się dzieje.
- WSTAWAĆ DURNIE!!! ŁUSI NIE MA!- Wiedząc, że wszyscy usłyszeli mój przekaz ruszyłam biegiem po pozostawionych śladach. W drodze założyłam na głowę kaptur od bluzy. BYłam coraz bliżej. Już widziałam zarys postaci dziewczyny. Niestety oprócz niej, zauważyłam też wielkie zwierze podobne do minotaura?? Nie ociągając się podbiegłam do niej od tyłu, i zakrywając jej usta aby się nie wydarła, runęłam razem z nią na ziemię chowając się za pobliską skałą. Łusia już wiedziała kto ją trzyma, więc odkrywając jej usta pokazałam aby byłą cicho.
No to mamy przerąbane...
................................................................................................................................................................
Taaaaa
Nie mam co napisać, a więc życzę wam miłego dnia i mam nadzieję, że mnie nie opuścicie po tej części xd.
Za błędy przepraszam, ale jest prawie druga w nocy a ja miałam dosyć aktywny dzień więc padam haha
Do zobaczonka :-*
CZYTASZ
KIM JESTEŚ?! - Edmund Pevensie {W TRAKCIE POPRAWY}
Fanfiction"Marzeniem dziewczyn z sierocińca jest spotkanie rycerza na białym koniu, chodzenie na bankiety i życie jak królowa na usługach służby. Ja w to nie wierzę. Ja nawet tego nie chcę. (...) Adrianna Jones... nie brzmi to ani groźnie, ani miło. Tak można...