15. Wojna

686 51 6
                                    

Rozdział 15

Ian

-Dobra na dzisiaj to chyba koniec.-powiedział Preston wstając ze swojego miejsca.

Do południa ćwiczyliśmy wszyscy osobno, ale po południu, kiedy wrócił zebraliśmy się, żeby poćwiczyć piosenki.

Wszyscy po kolei wstawali, ale ja dalej siedziałem na swoim miejscu i gapiłem się tępo w przestrzeń.

-Idziesz Ian?- z otępienia wyrwał mnie słodki głos Danielle. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że uśmiecha się do mnie promiennie.

-Nie, jeszcze chwilę tu posiedzę.-odparłem i odwróciłem wzrok od niej patrząc z powrotem przed siebie.

-Jak chcesz.-usłyszałem tylko i po chwili chyba wyszła z pokoju.

Dzisiaj ciągle po głowie chodziła mi Alice i to co jej się przytrafiło. Nawet jak próbowałem skupić się na czymś innym, to moje myśli z powrotem uciekały do Alice.

Cholera no! To zaczyna mnie wkurzać! Jest pierwszą osobą która tak na mnie działa i to zaczyna mnie trochę przerażać.

Wstałem w końcu z fotela i postanowiłem jej poszukać. Muszę z nią pogadać.

Wyszedłem z pokoju i rozejrzałem się na korytarzu. Gdzie ona może teraz być? Skręciłem w prawo i zacząłem otwierać wszystkie drzwi po kolei. Niektóre były zamknięte, a te które były otwarte były puste. W końcu dotarłem do jakiś z napisem „ pracownia kostiumów”.

Zapukałem więc i wszedłem zanim ktoś mi odpowiedział. Nareszcie! W środku były dwie osoby, kobieta po 40-stce i jakaś dziewczyna chyba miała ok. 25 lat.

-Hej. Eeee… Sory że tak wparowałem… ale…- nie wiedziałem jak to sformułować. Nie przemyślałem tego, a teraz stoję jak ostatni idiota, który nie umie się nawet wysłowić. Świetnie!

-Tak?- spytała ta starsza, patrząc na mnie z powątpiewaniem, ale chyba dostrzegłem cień rozbawienia na jej twarzy.

-No… bo ja kogoś szukam. Ale widzę, że jej tu nie ma, więc lepiej… lepiej już pójdę.- wydukałem w końcu, czując się jak jakiś przedszkolak, który się tłumaczy i odwróciłem się z powrotem do wyjścia.

-Aha. A kogo szukasz, może mogę ci pomóc?- usłyszałem jeszcze głos tej starszej i odwróciłem się do niej na pięcie.

-Szukam Ali… ekhe ekhe- odkaszlnąłem i powiedziałem głośniej.- Alice.

-Aaa! Była u mnie niedawno i powiedziała, że idzie umyć samochód Prestona. Pewnie jest na tyłach.

-Dziękuję.- potaknąłem głową i odwróciłem się z powrotem.

-Musisz skręcić w lewo, iść do końca tego korytarza, skręcić w prawo i na końcu są takie wielkie drzwi i będziesz na miejscu.-usłyszałem jeszcze, więc spojrzałem przez ramię i uśmiechnąłem się do niej i kiedy zamykałem drzwi, kątem oka dostrzegłem, że uśmiech się pod nosem.

Zrobiłem tak, jak mi poleciła i w końcu dotarłem do tych drzwi i otwarłem je lekko.

Do moich uszu dotarła jakaś melodia i cichy śpiew, więc otworzyłem drzwi szerzej i ujrzałem Alice stojącą do mnie tyłem, która myła czarny samochód. Jedne z drzwi były otwarte i to stamtąd dochodziła ta piosenka.

You mean well, but you make this hard on me.

Nagle Alice odwróciła się do mnie bokiem, więc szybko schowałem się za drzwiami, ale dalej były otwarte, żebym mógł patrzeć na nią, żeby mnie nie zobaczyła.

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz