19. Prawda wychodzi na jaw

766 58 15
                                    

Rozdział 19

Alice

Od kiedy wróciłam wczoraj do domu nie mogę przestać się szczerzyć. Przyłapuję sie też na tym, że od czasu do czasu dotykam palcami ust. Nadal nie mogę w to uwierzyć, całowałam się z Ianem. Jak w ogóle do tego doszło? Przecież pamiętam, jak rozmawiałam z Sally o nim. Wtedy jakąś część mnie go lubiła, ale reszta dalej nie była przekonana. A tu proszę, parę godzin później całuje sie z Ianem.

On cię pocałował....

Nooo...

A ty pocałowałaś jego...

No tak, nie rozumiem dlaczego ciągle to powtarzasz?

Bo nie mogę w to uwierzyć! Już dawno sądziłam, że to powinno się stać, ale teraz dalej nie mogę w to uwierzyć.

Przynajmniej dzięki tobie wiem, że mi się to nie śniło, ani sobie tego nie wymyśliłam.

Wczoraj nie mogłam zasnąć. Ciągle przed oczami miałam nasze spotkanie w wesołym miasteczku, a szczególnie nasz pocałunek. Zasnęłam chyba kolo 3 w nocy,  zmęczenie jednak wzięło górę.

Zmusiłam się do tego, żeby w końcu wstać z łóżka. Dzisiaj jest niedziela, ale ja i tak musze iść do pracy. Cudownie, poczujcie ten sarkazm.

Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic, po czym wróciłam do pokoju się ubrać. Wzięłam bez zastanowienia jasne jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach. Włosy postanowiłam spiąć w luźnego koka na karku. Już ubrana mogłam zejść na dół, zjeść śniadanie. Wzięłam więc moją torbę i zaszłam do kuchni po schodach cicho nucąc pod nosem. Dobry humor mnie nie opuszczał, na razie.

Sięgnęłam miskę z szafki, potem płatki i łyżkę i postawiłam na stole. Następnie podeszłam do lodówki i otworzyłam ją z zamiarem wyjęcia mleka, kiedy usłyszałam za swoimi plecami:

-Dzień dobry, Alice.- był to nad wyraz pogodny głos Danielle. Zastygłam, po czym odwróciłam się powoli za siebie. Stali tam, Danielle i Tyler, można powiedzieć, że ramię w ramię z zadowolonymi minami. Coś mi tu nie pasowało, wyglądali na bardzo z siebie zadowolonych, za bardzo. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam najpierw na jedno, potem na drugie z podejrzliwością.- Nie przywitasz się?

-Dzień dobry...- mruknęłam mało przekonywująco i zamknęłam drzwi lodówki za mną.- Czego chcecie?

-Prawdy.- w końcu odezwał się Tyler.- Właściwie to prawdę już znamy, ale wolimy usłyszeć ją od ciebie.

-Okeeey... to się robi dziwne, możecie mówić trochę jaśniej?- miałam już dosyć tych podchodów, zaczynałam się denerwować. Mój dobry humor od razu wyparował.

-Pamiętasz naszą rozmowę Ali? Kiedy to raczyłaś napluć mi w twarz?- syknął złośliwie. O tak, pamiętałam znakomicie, sińce też.- Upierałaś się wtedy, że nie było żadnego chłopaka.  Dalej przy tym obstawiasz?

Nie odpowiedziałam.

-No bo widzisz... mamy pewne przypuszczenia, kto to mógł być.- Danielle zabrała znowu głos, mówiła spokojnie i wolno, jakby czerpała satysfakcję z tej sytuacji.

Nie daj po sobie poznać, że wiesz o czym oni mówią, Ali. Prawdopodobnie nic na ciebie nie mają i chcą abyś sama się przyznała.

Myślisz, że tego nie wiem Ell?

-Co tym razem sobie ubzduraliście?- odpowiedziałam ze stoickim spokojem. Jakby tylko na to czekali, zerwali się z miejsca i znaleźli się tuż przy mnie, aż mogłam poczuć ich oddechy na skórze. Tyler złapał mnie za lewę ramię tuż przy obojczyku i trzymał mocno. Chciałam się wyrwać z tego uścisku, zaczęłam się szarpać, ale on tylko zwiększył nacisk, aż się skrzywiłam.

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz