2. "mordercza ścieżka"

161 15 3
                                    

Czas płynął nadzwyczaj szybko. Miałem wrażenie że dopiero co zmrużyłem oczy a już przez zabarykadowane okna zaczęły wpływać pierwsze promienie rześkiego jesiennego słońca. Pierwsze co przyszło mi na myśl to "jeszcze chwile" ale zaraz uświadomiłem sobie że przecież im wcześniej wstanę tym szybciej wyruszę. Niechętnie ale jednak podniosłem się z wygodnego łóżka a przez moje ciało przepłynął nieprzyjemny dreszcz spowodowany zimnym a wręcz lodowatym powietrzem panującym w całym domu. niestety takie są uroki pięknej i kolorowej jesieni w naszym jak że cudownym kraju. Pamiętam jak jeszcze dwa lata temu zanim się wyprowadziłem, chodziłem z rodzicami do parku razem z nią, lubiła skakać w liście i biegać miedzy drzewami, to był naprawdę uroczy widok. Uśmiechnąłem się na sama myśl o tamtych chwilach jednak zaraz pokręciłem głową odganiając od siebie te myśl, nie mogę myśleć o nich wszystkich jak gdyby byli przeszłością, to niedorzeczne.

Wstałem i ruszyłem do łazienki za zamiarem ubrania się w coś cieplejszego, z racji tego że ostatnio udało mi się zgromadzić dość dużo energii w akumulatorach stwierdziłem że zrobię sobie małą sieste przed podróżą i wraz z prysznicem i ciepłą kolacją włączyłem też ogrzewanie przez co kiedy zasypiając było mi dość ciepło co zredukowało moją piżamę do szarej podkoszulki oraz granatowych bokserek. Ziewając przed lustrem zacząłem się w nim przeglądać, no proszę, wziąłem miedzy palce kosmyk brązowych włosów, są trochę przydługie ale w sumie...nawet dobrze to wygląda...Grunt że nie wyglądam jak bezdomny. Niby tylko trupy mnie oglądają ale z drugiej strony jednak nie chciał bym co rano oglądać zapijaczonego bezdomnego w lustrze.

Umyłem się i związałem przydługą grzywkę oraz kilka kosmyków z tyłu głowy tak by nie wpadały mi w oczy po czym przebrałem się w białą podkoszulkę oraz czarne jeansy które wczoraj zwinąłem ze sklepu odzieżowego na rogu jednej z ulic a na nogi moje stare adidasy, jeszcze zanim to wszystko się zaczęło miałem je na sobie i jak widać były jedną z niewielu rzeczy która została mi po tamtym świecie.

Zadowolony jako tako z wyglądu i faktu że jak założę na to tą jeansową kurtkę która jest podszywana ciepłym materiałem, to na pewno nie będzie mi zimno ani za gorąco zważając ile kilometrów mam do przebycia.

Przechodzą c przez salon dobiegł mnie dziwny dźwięk, jak by jęk ale nie taki zwykły, jak umarłego tylko kobiecy, pełny bólu i rozpaczy, potem zaczął się płacz a do tego dołączył warkot. Teraz byłem pewien że osobą która wydaje drugi odgłos był umarły. Płacz nie ustawał jednak stawał się coraz słabszy i wtedy doszło do mnie jedno. Tam ktoś jest. Podszedłem szybko do okna czując jak przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz paniki oraz strachu. Któreś z nich znowu kogoś dopadło? A może to umarły tylko że mi się coś uroiło?

Podszedłem ostrożnie do okna i wyjrzałem przez szparę pomiędzy dwiema deskami, niestety zobaczyłem tylko kawałek czyjeś stopy w czerwonej szpilce, już szarej i porozszarpywanej z fioletowymi żyłkami. To był jeden z nich jednak płacz nadal siedział w mojej głowie i nie dawał mi spokoju, co to było? Kto to był?

Odetchnąłem głęboko opierając się o ścianę obok okna, może tam nikogo nie ma? może ta kobieta w czerwonych szpilkach dorwała jakiegoś królika i wydaje takie dźwięki podczas pożerania biednego zwierzaka?

- a może zaczynam wariować? - skomentowałem wbijając wzrok w podłogę, za długo siedzę w tej dziurze sam więc w sumie nie dziwie się że słyszę głosy. Przetarłem dłońmi twarz żeby choć trochę otrzeźwieć i wtedy płacz umilkł. Zatrzymałem się w połowie wykonywanej czynności marszcząc brwi. Cisza jaka mnie w tej chwili otaczała pozwoliła mi wsłuchać się w to co dzieje się na zewnątrz. Nic. Kompletnie. Bez namysłu ponownie nachyliłem się by spojrzeć między deski i zauważyłem ją, kobietę o długich blond włosach teraz roztrzepanych na wszystkie strony w kwiatowej sukni do kolan pobrudzonej kaskadami krwi i szpilkę, na jednej nodze, druga była goła i poprzebijana szkłem, szła odwrócona plecami do domu kulejąc w stronę lasu, zapewne z stamtąd przyszła. Jeszcze jeden szczegół przykuł moją uwagę, a mianowicie krew na jej rekach, świeża krew. Czyli jednak moja teoria że kogoś zabiła nie była błędna tylko zastanawiam się...kogo?

Wirus X *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz