Przejechałem palcem wzdłuż lini stukając w rysuneczek małego dystrybutora.
- zatankujemy a potem wyjedziemy na utostrade - powiedziałem zaczynając składać mape i schowałem ją do schowka.
- no to czeka nas długa droga - mruknął zmieniając bieg i przyspieszył wjeżdżając w las. - co mamy w plecakach? - zapytał na co ja odwróciłem się po jeden z nich wyciągając sobie na kolana, był poplamiony krwią i śmierdział trupem na co lekko się skrzywiłem.
- dwie paczki krakersów, puszke coli i o...- sięgnąłem głebiej do plecaka nanurzając niemal że całą reke a potem wyciągnąłem na wierzch pistolet o połyskującym czarnym kolorze. - no prosze...myśliż że to też ukradli? - zapytałem zwracając się do niego.
- pewnie ta...widziałeś jak mnie potraktowali, do tej pory boli mnie głowa..- jęknął z pretensją na co się zaśmiałem. Od odjazdu z pod sklepu minęła jakaś godzina i puki co minęliśmy jedno miasto ale nie wypatrzyłem tam nic ciekawego więc czym prędziej ominęliśmy je i ruszyliśmy do małej miejscowości do której chłopak jeździł na wakacje. Jest tam wiele domków letniskowych i dalej jak tam nie zajedziemy przy takiej ilości bęzyny, będziemy musieli dotrzeć do stacji na piechote a potem zapełnić kanistry.
- co zrobisz jak już dotrzesz do tej której szukasz ?- zapytałem zwracajac głowe w jego strone, spojrzał na mnie kątem oka a na jego wargi znowu wstąpił ten uśmiech. - nie wiem, pewnie z nią zostane. -pokiwałem głową zwracając głowe w strone szyby, poczułem dziwne ukłucie, zostanie tam...w sumie czego się spodziewałeś Charlie? No właśnie. Czego ja się właściwie spodziewałem?
- a ty? - z zameślenia wyrwał mnie jego głos przez co troche zdezorientowany spojrzałem w jego strone.
- co ja?
- no co masz zamiar zrobić jak już dotrzesz do miasta.
Wzruszyłem ramionami wbijajc wzrok w przednią szybe, obserwowałem uciekający podk ołami asfalt.
- znajde siostre i pewnie razem coś wymyślimy - mruknąłem. Pokiwał głową nie odrywajac wzroku od jezdni.
- ahaa...a co zrobisz jak okaże się że jej tam nie ma? - zapytał tym razem zwracając głowe w moją strone...zamilkłem.
***
Czekałem aż odpowie. momentalnie pobladł a błękitne tęczówki uciekły gdzieś w bok powodując że zacząłem żałować zadanego pytania, to było głupie jak na to teraz patrze, Chłopak przed chwilą stracił dom a ja pytam się co zrobi jak się okaże że jego siostra jest martwa i zasila szeregi upiornej armi umarłych. Brawo Nicolas, popisałeś się inteligencją.
- żyje. - powiedział krótko nie patrząc mi w oczy. Mimo faktu że z mojej strony to były kretyńskie pytania to i tak chciałem zadać jeszcze jedno.
- a co jeśli...
- żyje. Koniec tematu - warknął ostro przez co przeszły mnie ciarki. Widocznie przekroczyłem granice.
Około dwunastej udało nam się wjechać na rejon małych domków letniskowych gdzie kilka lat temu, co roku spędzałem wakacje ciesząc się gorącym słońcem i złotym piaskiem pod palcami. Uśmiech sam wstąpił na moją twarz przywołując wspomnienia. Niestety cały ten piękny krajobraz niszczyły chodzące zwłoki które widząc nasz samochód zatrzymywały się i wbijały puste oczy a niektóre nawet podjeły sie pościgu za nami jednak zostawiałem ich daleko w tyle. Przejechałem przez bardziej zagęszczony teren i wcisnąłem pedał gazu obierając za cel domek który niegdyś wynajmowaliśmy. Chłopak obrucił się nagle n siedzeniu widocznie wpatrując sie w małe, drewniane domki o ciemnych polakierowanych dachach z niedużymi gankami na których stały zielone, plastikowe krzesła.
![](https://img.wattpad.com/cover/152817876-288-k107817.jpg)
CZYTASZ
Wirus X *Yaoi*
CasualeMinęło już sporo czasu od momentu wybuchu epidemii w centrum Atlanty w Stanach Zjednoczonych. Wirus w zaledwie jedną dobe obrócił kilka miast w ruinę a większe skupiska ludności, w klatki pełne krwiożerczych zwierząt. Jak można poradzić sobie w tak...