Rozdział III

2.2K 207 191
                                    

- Nie jesteś za fajna - burknął chłopak kiedy to pchałam go do wyjścia.

- Starczy mi już twojej osoby - warknęłam, lecz ten ustał w miejscu jak jakiś głaz. Nie potrafiłam go przepchnąć.

- Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz koleżanko - mruknął głupio się szczerząc. Już jego uśmiech zaczyna mnie wkurwiać. W sumie, cały mnie wkurwia.

- Tam masz drzwi - próbowałam go pchać mocniej, lecz nic nie pomagało.

- Prędzej popuścisz niż mnie przepchniesz - wymamrotał zadowolony.

Już mi go starczy. Uderzyłam go w głowę, a ten zerknął na mnie poważnie. Oddał mi z podwójną siłą przez co wylądowałam na ziemii. Nie był to strasznie silny cios, więc postanowiłam troszkę udać, że jednak mnie to zabolało. Skorzystałam z okazji i zrobiłam z siebie kulkę oraz zaczęłam cicho płakać. Wyczułam, że chłopak jest zdezorientowany i nie wie co ma właściwie zrobić. Kucnął obok mnie i zaczął lekko mnie trącać.

- Hej __ - wyszeptał. - Nie chciałem tak mocno.

Chwilę się zastanowiłam. Zacząć się śmiać czy jednak to ciągnąć? Ciągnąć.

- W-wyjdź stąd - wyjęczałam, a chłopak na zawołanie wstał.

- W sumie, należało ci się.

Po tych słowach tracił mnie lekko swoją nogą w mój brzuch i wyszedł z domu. Chwilę poczekałam i wstałam z podłogi. Dopiero teraz poczułam ból głowy. Złapałam się za nią i ruszyłam do kuchni. Wzięłam w dłoń szklankę i nalałam do niej wody. Wyglądając kątem oka przez okno, ujrzałam Toma, który patrzył na dom moich dziadków. Zauważył mnie w kuchni, a ja posłałam mu wzrok mordercy. Ten w tym momencie pewnie by przewrócił oczami, lecz... Skinął głowę i poszedł w swoją stronę.
W najbliższym czasie na pewno nie zrozumiem jego charakteru.

~🎸~

Następnego dnia znowu ujrzałam kartkę z wiadomością, iż rodzice mojego ojca pojechali na ląd do pracy. Ja tu przyjechałam by siedzieć u nich w domu, czy jednak rodzina na siłę mnie tu wysłała? Markotnie westchnęłam i udałam się do kuchni by tym razem zjeść rybę. Otworzyłam lodówkę, lecz w niej była tylko kartka.
- Co to ma być? - mruknęłam zła do siebie i wzięłam ją w dłoń.

"Mamy dla ciebie zadanie __. Przejdź się z synem Thompson'ów na ryby.
~ Twoja babcia z dziadkiem
P.s. Z tyłu znajdziesz adres do Thompson'ów"

Odwróciłam kartkę, a na niej znajdował się adres do domu, którego mam się udać. Będzie źle. Sytuacja pomiędzy nami jest dość napięta, ale sądzę, że sam wie, iż mamy iść na ryby. Nie zwlekałam dłużej i wyszłam z domu.

~🎸~

Stałam pod domem Thompson'ów. Nie ukrywam, lekko się stresowałam. Zapukałam do środka i usłyszałam ciche "Już idę". Drzwi się otworzyły, a przede mną stał czarnooki. Natychmiast je zamknął co znaczyło, że nie jest zadowolony moim najściem. Usłyszałam rozmowę, którą Tom przeprowadzał z matką.

Stałam jak głupia z pięć minut, a w mojej głowie chodził pomysł by się stąd ulotnić. Kiedy to już odwróciłam się tyłem do drzwi, by wracać do domu, one się otworzyły, a ja poczułam kogoś rękę na swoim ramieniu.

- Gdzie się wybierasz? - powiedział znany mi głos, więc wiedziałam już, że jest to Tom.

- No do domu - szybko skwitowałam, lecz chłopak mnie trzymał i nie pozwolił odejść.

- Chyba mieliśmy iść na ryby - dodał.

~🎸~

Siedzieliśmy oboje w ciszy na małej łódce, która dryfowała po wodzie. Chłopak trzymał wędkę w dłoniach, ale przyglądał mi się bardzo uważnie.

- Wybacz za wczoraj - mruknął. - Nie powinienem cię uderzać.

Zrobiło mi się strasznie głupio. Może powinnam mu powiedzieć? Zaczekam z tym później.

- Nic się nie stało - odpowiedziałam, a Tom lekko uniósł kącik swoich ust do góry.

- Łowiłaś kiedyś? - wymamrotał.

- Nigdy.

Chłopak lekko poklepał miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłam bliżej niego. Tom wręczył mi w dłonie wędkę oraz pokazał jak i gdzie mam ją trzymać.

- Jeśli poczujesz, że coś złapałaś, ciągnij najmocniej jak możesz - tłumaczył.

Poczułam jak coś bardzo mocno ciągnie mnie przed siebie. Chłopak widząc, że nie daje sobie rady, złapał mnie w pasie i mocno trzymał bym nie wpadła do wody. Pociągnęłam wędką jak najmocniej, a na łódkę Thompson'ów spadła wielka ryba. Na twarzy Toma pojawił się uśmiech.

- Jesteś jakaś magiczna, bo przyciągasz do siebie same wielkie okazy - wymruczał oraz poruszył brwiami.

- No ja nie wiem czy twój to wielki okaz.

- A chcesz zobaczyć?

- Podziękuję.

Jesteś dla mnie martwa /Eddsworld|TomxReader\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz