Rozdział XI

2.5K 230 190
                                    

Leżałam na złotym piasku wraz z ukochanym trzymając się za ręce. Pragnę, by ta chwila trwała całe wieki tak jak nasza miłość do siebie.

Słońce powoli pojawiało się zza horyzontu, co oznaczało, że oboje powoli musimy się zbierać do domów. Kiedy chciałam wstawać, chłopak złapał mnie za nadgarstek.

- Zostańmy jeszcze chwilę - mruknął wpatrując się głęboko w moje oczy.

- Słońce wschodzi - oznajmiłam. - Musimy wracać.

Czarnooki wstał z piasku i momentalnie zniknął z moich oczu.

Zaczęłam się panicznie rozglądać, lecz po chwili znowu go ujrzałam. Miał przy sobie swoją gitarę.

- Poznaj Susan - powiedział siadając obok mnie na piasku, przez co podniosłam się do siadu.

- Poznaję Susan - mruknęłam, a chłopak ciepło się uśmiechnął.

- Jak ładnie poprosisz, to coś zagram - oznajmił.

- Ślicznie proszę - wymamrotałam całując go w usta.

Czarnooki delikatnie zaczął szarpać struny swojej gitary, która przez to wydawała ciche basowe dźwięki.

Oparłam swoją głowę o ramię chłopaka i wsłuchiwałam się w melodię, którą tworzył.

Próbowałam walczyć ze swymi zamykającymi się powiekami. Jestem silna.

Jednak ochota snu była silniejsza niż moje postanowienia i oddałam się w objęcia Morfeusza.

~🎸~

Obudziłam się, co ciekawe, na swoim łóżku. Najwidoczniej Thomas musiał mnie tutaj zanieść, co było zapewne nie lada wyzwaniem. Podniosłam się do siadu i ściągnęłam swoje nogi z łóżka. Miałam zamiar już wstawać, jednak poczułam coś miękkiego pod stopami. Spojrzałam w dół i zobaczyłam tam mojego czarnookiego, który spał.

- Uroczy - mruknęła pod nosem i małym slalomem ominęłam ukochanego.

Nie miałam najmniejszej ochoty się przebierać, więc wyszłam ze swojego pokoju i podreptałam schodami na dół do salonu.

To co zobaczyłam mnie bardzo zdziwiło.

Rodzice mojego ojca byli w domu.

Od razu nad głową zapaliła mi się czerwona lampka. Powinnam szybko obudzić Toma. Ruszyłam w stronę powrotną do pokoju, lecz głos mojej babci mnie zatrzymał.

- Dzień Dobry __ - powiedziała.

- Dzień Dobry - wymruczałam zestresowana.

- Może zjesz z nami twoje ostatnie śniadanie? - zapytał dziadek.

Ostatnie? Co kurwa?

- Em, ostatnie? - mruknęłam z niedowierzaniem.

- Tak - przytaknęła staruszka. - Twoi rodzice dziś po ciebie przyjeżdżają, gdyż tyle jęczałaś, że nie chcesz tutaj być.

- Nawet cię dobrze rozumiem - skomentował dziadek. - I nie jesteśmy źli.

Czerwona lampka przerodziła się w istny alarm. Szybko wbiegłam na górę do swojego pokoju, lecz w środku nie było już Toma.

- Kurwa jego mać! - warknęłam zła i momentalnie znalazłam się oknie.

Rozejrzałam się po okolicy, ale nie znalazłam Thomasa.

Pewnie poszedł do siebie.

Ponownie zbiegłam ze schodów i udałam się w kierunku drzwi. Pośpiesznie je otworzyłam, a moim oczom ukazali się moi rodzice.

- Ja pierdole - zaklęłam cicho pod nosem, a małżeństwo mocno mnie przytuliło.

- Witaj __! - wykrzyknęła moja matka prawie mnie dusząc.

- Cześć - wymamrotałam. - Dajcie mi iść.

- Tak bardzo się tobie śpieszy, __? - zapytał ojciec.

Przemilczałam pytanie taty.

- Będziemy płynąć teraz - wyznała rodzicielka. - Te wilgotne i słone powietrze, źle wpływa mi na cerę.

Udało mi się wyrwać z uścisku rodziców. Prędko pobiegłam do domu Thomasa i panicznie zaczęłam pukać do środka.

Usłyszałam cichy jęk niezadowolenia i poczułam się obserwowana. Widziałam w judaszu czyjeś oko.

- Toma nie ma - powiedziała oschle matka czarnookiego.

Mam kurwa przejebane.

Rozejrzałam się ponownie po okolicy, lecz nie zauważyłam kochanej mi twarzy. Załamana wróciłam do domu, gdzie czekała na mnie cała rodzina. Markotnie westchnęłam.

- Martwiłam się o ciebie! - wykrzyczała matka robiąc swoją ukochaną szopkę oraz mocno mnie przytulając.

- Zostaw mnie! - warknęłam wyrywając się z jej uścisku. - Ja wcale nie chcę wyjeżdżać.

- Młoda damo! - zaczął ojciec. - My tyle kilometrów na marne nie płynęliśmy! Wracasz z nami do domu!

Co za paradoks. Pierw wysyłają mnie tutaj, żeby nie mieć mnie na głowie, a teraz znowu pragną mnie w domu.

- Zrozum, że ja nigdzie nie chcę wyjeżdżać - wysyczałam.

Mimo, że mogłam im tłumaczyć jak bardzo nie chcę opuszczać tego miejsca, oni tego nie zrozumieją. Staruszkowie wręczyli mi moją walizkę.

To musi być pierdolony żart.

  ~🎸~ 

Ponownie poczułam mi znany zakręt głowy. Wzbudzone fale odbijały się od łódki, a ja byłam załamana.

- Wrócimy do domu i wszystko będzie dobrze - powiedziała moja rodzicielka, na co westchnęłam.

Mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk. Dostałam wiadomość.

Odblokowałam urządzenie i spojrzałam na osobę, która mi to wysłała.

Był to Tom, a jego wiadomość oznaczała tylko jedno.

"Jesteś dla mnie martwa."

Jesteś dla mnie martwa /Eddsworld|TomxReader\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz