Rozdział V

2.2K 217 208
                                    

Obudziło mnie ciche pukanie do okna. Lekko się przestraszyłam, ponieważ... Kto puka w okno o dwudziestej czwartej!?
Przestraszona ześlizgnęłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam lekko rolety  i ujrzałam...
Kurwa Toma. Otworzyłam okno.

- Co ty tu robisz? - wymamrotałam zła, że budzi mnie w środku nocy.

- Pokłóciłem się z rodzicami - mruknął spuszczając głowę. - Wpuścisz mnie?

Cicho westchnęłam i odblokowałam mu wejście do mojego pokoju. Chłopak wszedł do środka, a ja zamknęłam okno i zmęczonym wzrokiem spojrzałam na niego.

- Wybacz, że cię obudziłem - powiedział i usiadł na moim łóżku.

- Nic się nie stało - odrzekłam. - Więc... Aż tak źle?

- Aż tak źle.

- W takim razie... Idę zrobić herbatę.

~🎸~

Cud, że staruszkowie nie słyszeli jak gotowałam wodę na herbatę, ani Toma pukającego w okno. Stojąc obok swoich drzwi, usłyszałam ciche szuranie. Chłopak mógł turlać się na podłodze, co czasami robił, lub przeszukiwać moje szuflady. Otworzyłam drzwi prowadzące do mojego pokoju i to co tam zostałam mnie nie zdziwiło. Czarnooki turlał się po podłodze.

- Ty tym sposobem zostawiasz tu swój zapach? - mruknęłam z uniesioną brwią. - Zaznaczasz swój teren?

Chłopak cicho się zaśmiał i wstał z podłogi. Nie odpowiedział na moje pytanie, tylko zamknął drzwi, wziął ode mnie kubek ze swoją herbatą i usiadł na moim łóżku. Zrobiłam to samo co on.

- To co tam w domku przeskrobałeś? - zapytałam, a Thomas głucho westchnął.

- Oni nie potrafią zrozumieć, że nie będą mieli takiego synalka, który jest chodzącym cudem - naburmuszył się.

- I co im powiedziałeś? - rzekłam z nutką ciekawości w głosie.

- Że są beznadziejnymi rodzicami - napił się herbaty i wlepił wzrok w podłogę.

- Nie powinieneś im tak mówić - wymamrotałam. - To nadal są twoi rodzice.

- Ty na pewno takich nie masz - wycedził przez zęby. - Po samym twoim ubiorze można wywnioskować, że masz wszystko co chcesz.

- Może i wyglądam jakbym miała wszystko - zgodziłam się ze słowami chłopaka. - Lecz mi ich brakuje.

- Rodziców? - spytał.

- Tak - przytaknęłam. - Bardzo mi ich brakuje. 

- Już ci wierzę - wymamrotał z ironią.

- Oh, Tomek - zaczęłam. - Swoich masz przy sobie. Z tego co wiem, rzadko wyjeżdżają, gdyż pracują w domu.

- Co ma do tego w twoim przypadku?

-Ja swoich widuję raz w miesiącu - wydukałam pijąc herbatę. - I tak się mną nie interesują. Sądzę, że wysłali mnie tu, by mogli pracować jeszcze więcej, by mieć jeszcze więcej pieniędzy.

- Przykro mi - wymruczał i spojrzał na mnie. - Chyba bardzo nie doceniam, że mam ich obok siebie.

- Tak.

Chłopak na chwilę umilkł, aby znowu coś powiedzieć.

- Ale nie wrócę do domu - zmarszczyłam niezadowolona brwi.

- Z jakiej to okazji? - wymamrotałam, a Tom spuścił głowę w dół.

- Myślą, że jestem gejem.

Miałam wielką ochotę prychnąć śmiechem, ale wiedziałam, że chłopak znienawidziłby mnie.

- Mógłbym zostać na noc? - powiedział cicho pod nosem, bardzo zmieszany.

- Em... - zastanowiłam się. - Myślę, że tak.

- Dzięki - powiedział zerkając na mnie.

 Pierwszy raz jego uśmiech mnie nie... Zdenerwował.

- Wyjdę rankiem przez okno, by tylko twoi dziadkowie mnie nie widzieli - dodał po chwili dalej pokazując swoje ząbki.

Jego wzrok... Znaczy, tak sądzę, pokazywał wielkie podziękowania, a uśmiech - szczęście. 

- Wiesz co - zaczął. - Nie jesteś taka zła. Nie powinienem być dla ciebie nie miły... Tak jak dla rodziców.

- To chyba najmilsza rzecz jaką od ciebie usłyszałam - powiedziałam z zadziornym uśmiechem.

- A to o oczach? - bronił się.

- Powiedziałeś to tylko, bo ja to powiedziałam tobie.

- Masz mnie __.

Oboje cicho zarechotaliśmy.

- Jeżeli myślą, że jesteś gejem, to...

Wstałam ze swojego miejsca, a Tom bacznie mnie obserwował. Podeszłam do jednej z szuflad i wyciągnęłam z niej swój biustonosz. Rzuciłam nim w chłopaka, a ten lekko zakrztusił się herbatą.

- Schowaj go gdzieś w swoim pokoju - powiedziałam cicho chichocząc, gdy na twarzy Thomasa widziałam soczystego rumieńca. - Będzie o wiele lepiej to wyglądało jeśli go znajdą, zamiast nie twoich bokserek.

- Wiesz... - wydukał. - Myślałem, że masz mniejsze cycki.

Jesteś dla mnie martwa /Eddsworld|TomxReader\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz