Więc czy masz odwagę?
Jestem zbyt zajęty byciem twoim, by zakochać się w kimś innym.
Harry wpatrywał się w biały, zdobiony złotem, hotelowy sufit, powoli normując swój oddech. Jego dłoń powędrowała do głowy pełnej rozczochranych włosów, torującą sobie drogę od jego krocza w górę klatki. Louis zamruczał z ustami przy jego skórze, kiedy Harry przejechał paznokciami po jego czaszce, nieznacznie ciągnąc za sterczące pasma.
- Kiedy się postarasz, potrafisz być naprawdę niesamowity – przyznał z błogim uśmiechem, kiedy zobaczył przed sobą jego zarumienioną twarz.
- Zawsze jestem niesamowity, tylko ty musisz najpierw dojść, żeby mi o tym powiedzieć.
- Hmm, ciekawa teoria, ale niezbyt trafna – powiedział, sięgając po paczkę papierosów i odpalając jednego z nich. – Po prostu bardziej cię lubię, kiedy masz coś w ustach – zauważył, zaciągając się tytoniem.
Louis wydał z siebie bliżej nieokreślone sapnięcie i przekręcił się na materac, rozkładając się na plecach na miejscu obok i nieśpiesznie się rozciągając.
- Potrzebowałem takiego łóżka – przyznał sennie, zamykając oczy i przekręcając głowę.
- Nie zasypiaj. – Szturchnął go i potrząsał jego ciałem, dopóki ten z powrotem nie uchylił swoich powiek. – Zamówiłem nam żarcie do pokoju. Musisz coś zjeść.
- Nie jestem głodny – mruknął, przewracając się na bok i odwracając do niego plecami, wykazując się całkowitą ignorancją na jego słowa.
Cały dzień boczyli się w pokoju, nie robiąc nic pożytecznego poza pieprzeniem się i oglądaniem filmów, więc Louis nie miał co się wykręcać, że jest taki zmęczony, zwłaszcza, że nic nie jadł od samego rana.
- Nie obchodzi mnie to. Zjesz swoją porcję, to może zasłużysz sobie na niespodziankę.
To było kluczowe słowo, które sprawiło, że od razu uniósł się na łokciach, patrząc na niego z błyszczącymi od ekscytacji oczami.
- Jaką niespodziankę?
Louis był jak dziecko, potrafił cię nieźle wkurwić i łatwo było go zmanipulować, ale też jego uśmiech całkowicie rozczulał, bo był szczery i beztroski. Harry uwielbiał go uszczęśliwiać, ale nie zawsze mu się chciało. Musiał balansować pomiędzy wystarczającym zadowoleniem, żeby utrzymać go przy sobie, a draństwem, by nie pozwalał sobie na zbyt wiele. Szatyn miał tendencję do wykrywania otwartych furtek i kiedy nadarzała mu się okazja, przepychał się na przód, nagle czując się zbyt pewnie. Harry nie chciał, żeby Louis sobie myślał, że ten jest do niego jakoś przywiązany, albo że specjalnie mu na nim zależy, bo wtedy miałby względem niego jakieś oczekiwania. Utrzymanie ich relacji w miejscu, powstrzymując przed niechcianym zbliżeniem, czy tez oddaleniem wymagało sporo trudu, bo Harry wiedział jak Louis łatwo oddawał swoje serce (i ciało), pozwalając by zrobiono z nim co się żywnie komu podobało. Przez to był wrażliwy i podatny, i Harry musiał go osłaniać, żeby mieć go dla siebie.
- Po prostu niespodziankę. Nie mogę ci nic powiedzieć.
Louis obojętnie wzruszył ramionami, kładąc brodę na złożonych przed sobą dłoniach.
- Pewnie i tak jest chujowa – powiedział z udawaną obojętnością.
- Więc idealnie do ciebie pasuje.
- Sam przed chwilą mówiłeś, że jestem niesamowity.
- Tak, ale to było wtedy, gdy połykałeś moją spermę i nie mówiłeś zbyt wiele. – Ktoś zapukał do drzwi, zapewne obsługa z ich posiłkiem. – Idź, otwórz.
CZYTASZ
SUCK IT & SEE
FanfictionO zespole, któremu daleko było do bycia zespołem. O chwale, która kroczy w parze z nędzą. O toksycznych relacjach i niszczących uzależnieniach. O dumie, pysze i ignorancji. XX, ci niepokorni.