Prawdopodobnie 'odpierdol się' będzie zbyt uprzejme, by zerwać łączącą nas więź.
Wygląda na to, że po raz kolejny musiałeś przywitać mnie pożegnaniem.
Postanowili go obudzić trzy godziny przed koncertem. Właściwie to Louis postanowił, bo reszta chłopaków miała to zwyczajnie gdzieś. Lydia powiedziała, że organizuje spotkanie jeszcze przed koncertem i wszyscy mają być na nim obecni. Spojrzała wtedy znacząco na Louisa, bo to właśnie on oznajmił, że Harry'ego nie będzie na soundchecku. Nikt nie pytał, ale ich menadżerka oczywiście nie była zadowolona.
Harry był już nieprzytomny przez prawie pół dnia przez to jak kopnęły go leki usypiające, ale to dobrze, bo przynajmniej omijały go najgorsze fazy odstawienia. Raz się obudził, żeby zwymiotować, ale po wszystkim Louis ponownie dał mu tabletki i było po sprawie. Teraz jednak czas drzemki dobiegł końca i mieli niecałe dwie godziny, żeby postawić go na nogi.
Podniesienie się z kanapy było najgorsze, ale kiedy już usiadł, napił się wody i nie zwymiotował, Louis wiedział, że musi być już tylko lepiej. Krótki marsz do łazienki jakimś cudem zdołał go rozbudzić, ale szatyn i tak nie ufał jego pozornej przytomności i pilnował go na każdym kroku.
- Co ty robisz? – spytał nadal nieco zamroczony Harry, kiedy Louis założył ręce na piersi i oparł się o drzwi w łazience, pokazując, że nie zamierza nigdzie się stąd ruszyć.
- Pilnuję cię – odparł wprost, uważnie śledząc wzrokiem jak ten nieporadnie pozbywa się swoich ubrań. Były przepocone, a na koszulce wciąż widniały ślady wymiocin. – Jesteś odurzony i możesz się poślizgnąć pod prysznicem. Ostatnie czego potrzebujemy to trup w autobusie.
Harry spojrzał na niego spod spoconych włosów, które opadły mu na czoło i przebiegle się uśmiechnął.
- Liczysz na szybki numerek pod prysznicem?
Louis jedynie wywrócił oczami, zbywając jego słowa prychnięciem.
- Nie zawsze chodzi o seks.
- Powiedział ćpun nimfoman. Wszystko o czym myślisz to seks i narkotyki. Przestań się oszukiwać. – Zsunął z siebie spodnie i położył ręce na biodrach, jakby na coś czekał. – To jak?
- Ledwie stoisz prosto – zauważył Louis. – Pakuj się pod prysznic.
- Jaki wymagający. Sugerujesz, że śmierdzę? Pieprzyłem cię, kiedy byłeś w gorszym stanie i nigdy nie narzekałem na to jak cuchniesz, albo wyglądasz.
Louis starał się jak mógł, żeby cały proces przebiegł sprawnie i bez niepotrzebnych kłótni, ale po Harrym nie spodziewał się niczego innego jak ciągłego naciskania, aż któryś pęknie i zacznie wrzeszczeć. Postanowił się nie odzywać, licząc, że ten w końcu się znudzi, nawet jeśli będzie musiał się przez to nasłuchać kilku okropności.
- To przez tego twojego nowego fagasa? – naciskał dalej, kiedy zrzucił z siebie koszulkę i stanął przed nim całkowicie nagi.
Pomieszczenie nie było za duże i wystarczyłoby, żeby Louis wyciągnął rękę do przodu i już mógłby dotknąć jego tak doskonale znajomej skóry, przejechać palcami po każdym wypukleniu jego ciała, ciesząc się tym jak pod nim drży.
- Harry, proszę cię, nie mamy na to czasu.
- Bzdura – prychnął złowieszczo. – Lydia może mnie cmoknąć w tyłek z tym swoim zebraniem. – Podniósł ręce, robiąc w powietrzu znak cudzysłowu. – Odpowiedz na pytanie. Zostawiłeś mnie dla jakiegoś innego faceta?
CZYTASZ
SUCK IT & SEE
FanfictionO zespole, któremu daleko było do bycia zespołem. O chwale, która kroczy w parze z nędzą. O toksycznych relacjach i niszczących uzależnieniach. O dumie, pysze i ignorancji. XX, ci niepokorni.