15

3K 319 540
                                    


To co nieuniknione zbiera się, by tobą pomiatać.

Jesteś tonącym kamieniem, ale wiesz jak to jest trzymać dłoń jubilera.

Zayn wpadł do autobusu niczym sztormowa fala, zalewając wszystko własną wściekłością i nie patrząc na nikogo, kto mógłby stanąć mu na drodze. Nikt nawet nie próbował, bo w środku obudzony był jedynie Liam, który nawet nie zdążył podnieść się z kanapy, kiedy mulat przemknął przed jego oczami, od razu kierując się w stronę prycz.

- Mówiłem ci, kurwa! – wrzasnął, jednym ruchem rozsuwając kurtynę i niemal zrywając ją z drobnych umocowań. Harry spał niczego nieświadomy, dopóki nie został szarpnięty za kołnierz koszulki i siłą postawiony na nogi. – Ostrzegałem!

- Co do... - Nie miał pojęcia co się dzieje, bo leki usypiające idealnie spełniły swoje zadanie. Zanim zdołał odzyskać ostrość widzenia, został popchnięty na blat w kuchni, a Zayn mocno trzymał go za szyję.

- Powiedziałem ci, kurwa, że masz zostawić Nialla w spokoju! – warknął z taką zajadliwością, że Harry od razu znieruchomiał, wpatrując się ze strachem w jego przepełnione mordem oczy. Coś się zbiło i odgłos pękającego szkła wypełnił ciszę.

- Ja nic... - próbował powiedzieć, ale zamilkł jak tylko zobaczył zbitą, szklaną butelkę po oranżadzie, którą trzymał Zayn.

- Zamknij się, kurwa, teraz ja mówię! – rozkazał. Podniósł go nieco za kołnierz i Harry ledwie zdążył nabrać powietrza, zanim jego policzek znowu został mocno dociśnięty do obklejonego blatu.

- Zayn, opanuj się – zaczął Liam. Jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie, a już na pewno nie wymachującego szkłem niczym jakiś szaleniec.

- Odsuń się, Liam, bo nie ręczę za siebie – ostrzegł, wyciągając w jego stronę rękę z ostrym odłamkiem.

Zayn rzadko kiedy tracił nad sobą panowanie, bo zazwyczaj odsuwał się od wszystkiego i nie mieszał w niczyje problemy, ale najwyraźniej to co rodziło się pomiędzy nim, a Niallem było na tyle istotne, żeby o to walczyć. A jeśli tak było, jakikolwiek opór był tutaj daremny, zwłaszcza kiedy mulat był tak wściekły, dlatego Liam uniósł ręce w geście poddania i odsunął się o krok, nie chcąc dolewać oliwy do ognia.

- Po cholerę znowu kazałeś mu tam iść? – Odwrócił się z powrotem do Harry'ego, zaciskając pięść na jego koszulce. – Widziałem jak wychodził z autobusu Footsteps i biegł do klubu. Odpowiadaj!

Harry nie miał bladego pojęcia co się dzieje, a wycelowana w jego stronę pobita butelka całkowicie go paraliżowała. Nie potrafił wydusić z siebie słowa i ledwie cokolwiek słyszał. Świadomy był jedynie lodowatego strachu, który ściskał mu gardło i zalewał oczy łzami.

Zayn nie był na tyle cierpliwy, by dać mu się pozbierać. Szarpnął go do tyłu i na siłę wyprostował jego ciało, zanim pchnął na ścianę i zacisnął palce na jego szyi. Słyszał jak Liam coś protestuje za jego plecami, ale w tej chwili miał wszystko tak głęboko w dupie, że cały autokar mógłby stanąć w ogniu, a on nawet by nie drgnął, dopóki nie dostanie swoich odpowiedzi.

- Powiedziałem ci, że masz się do niego nie zbliżać – zaczął surowym i stanowczym tonem. Był tak blisko, że Harry czuł na sobie jego oddech, ale wciąż wpatrywał się w szklaną butelkę, która co chwila migała mu przed oczami. – Niall w końcu zaczął się podnosić po tym co mu zrobiłeś, ale oczywiście, że ty masz to, kurwa gdzieś. Pierdolone ścierwo. Powinienem cię zabić i zrobić nam wszystkim przysługę.

SUCK IT & SEEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz