Elle Flynn
Byłyśmy właśnie w naszej miejscówce do tańczenia. Najgorsze było jednak to, że nie czułam się dobrze. Zawsze, kiedy tu przychodziłam wszystko przechodziła i była dobra zabawa, lecz teraz stało się inaczej, a ja wiedziałam dobrze z jakiego powodu... To ciążyło wciąż na mnie, powiedzieć czy nie? Odważę się, im dłużej będę to ukrywać, tym dłużej będzie żyła w niepewności i obawie dlaczego zachowuję się dziwnie.
Zeszłam z "toru" do tańczenia i spojrzałam się na zdziwioną Scarlett. Szczerze wyglądała trochę śmiesznie, ale nie na żarty był czas.
-Ej co się dziej El? Zapytała ze zmartwieniem i strachem wymalowanym na twarzy.
-Możemy pogadać? Dodałam trochę zestresowana.
-Cokolwiek to jest, wszystko będzie dobrze! Wtrąciła pokrzepiająco i lekko się uśmiechnęła. To nie pomogło, a raczej wzbudziło jeszcze mocniej moje obawy.
-Choć, usiądziemy na tej ławce. Powiedziałam cicho.
-Ok. Usiadłyśmy, a ona szybko mnie przytuliła. - Więc co chciałaś mi powiedzieć?
Po tych słowach po całym ciele przeszły mnie dreszcze, Scarlett chyba to zauważyła, bo ścisnęła mnie jeszcze bardziej, a to dodało mi otuchy.
-Nooo... To... Ten... Ugh.. Zrobiłam test ciążowy i .... Dwie kreski. Odpowiedziałam i trochę się odsunęłam, po tym jak poluźniła uścisk. To pewnie z zaskoczenia.
-Boże...Ta dziwka pożałuje! Krzyknęła nagle, a ludzie przechodzący parkiem popatrzyli się na nas karcąco.
-Wiesz kto jest ojcem? Zapytała ciszej.
-Nie. Dałam jej do zrozumienia, że mam przesrane.
Po kilku minutach niezręcznej ciszy wreszcie wydukała.
-Pomogę ci, choćby się waliło. Pomogę ci. Uśmiechnęła się do mnie szczerze, a ja odwzajemniłam.
Potrzebowałam się komuś wygadać, nie powiedziałam tego jeszcze rodzicom i na razie nie zamierzam. Już to widzę.
Moja kochana córeczka jest w ciąży, nie mogę.
Nie chcę odrzucenia z jej strony, ale nie chcę jej okłamywać, lecz na tą chwilę będzie musiała cieszyć się z moich zmyślonych bajeczek o mdłościach..
Czemu, akurat ja? Nie mogło paść na tą sukę Lele? I tak narobiła już dużo problemów dla większości moich przyjaciół.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jack'a. Serio? Pewnie wyglądam jak gówno, a mój kraszi musi przychodzić w tej chwili? Jezuuu...
-Hej. Powiedział ze swoją sławną chrypką, czemu on jest taki przystojny, podniecający i dupkowaty w jednym?
Tego ostatniego mogłabym mu odjąć.
-Cześć. Odpowiedziałam po chwili zamyślenia, próbując, aby mój głos choć wydawał się normalny, ale się załamał i to mocno. Za mocno. Będzie mnie o coś podejrzewał, on już taki jest, nie daje za wygraną. Nie mówię, że mi się to nie podoba, ale teraz nie mam ochotę na rozmowę o tym, że najprawdopodobniej zostałam zgwałcona. To nie zbyt przyjemne.
-Yy.. idę kupić sobie shake'a.. Wtrąciła Scat z uśmiechem.
Niezła wymówka, zaśmiałam się sama do siebie.
-Co cię trapi? Zapytał podnosząc wzrok na mnie.
Jedno oko miał niebieskie, a drugie brązowe. Nie wiedziałam, w które mam patrzeć, bo oba były tak samo mocno wciągające, więc wybrałam najbezpieczniejszą opcję, czyli moje ubrudzone vansy.
CZYTASZ
Moja Przyrodnia Miłość
RomanceDlaczego zakazany owoc smakuje najbardziej? Przekonaj się, po przez zagłębienie w nie pokorną miłością rodzeństwa.