~Rozdział 1~

641 30 6
                                    

*Joasia*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Joasia*

Postanowiliśmy, że wspólnie powiemy rodzicom. Dlatego na weekend zaprosiliśmy moich przyszłych teściów, ojej jak to pięknie brzmi. I zorganizowaliśmy u mnie w domu wspólny obiad. 

Rodzice to się pewnie zaczęli domyślać o co chodzi. 

- Aśka czy my serio musimy być w koszulach?- narzekał Stasiu i walczył z krawatem 

- Owszem, przylatują rodzice Pawła, więc nie możecie wyglądać byle jak- pomogłam mu z krawatem

- No to przyjeżdżają do ciebie, czyli to twoi goście- dodał Mateusz i też wystawił się, aby mu zawiązać krawat. 

- A wy jesteście moimi braćmi, więc to i wasi goście. Chłopaki proszę was jako wasza siostra- zrobiłam minę zbitego pieska na co zawsze się łapali. 

- No dobra siostra, dla ciebie- stwierdzili obaj i podziękowali mi za pomoc. 

Ja zaś ubrałam się w jasnoróżową sukienkę i spięłam włosy na bok. 

- Córcia- podeszła do mnie mama, była ubrana w zwykłą czerwoną sukienkę, a tata szlajał się po korytarzu wiążąc krawat. - Ja widziałam pierścionek, ale nikomu nie powiem 

- Dzięki- zaśmiałam się trochę zestresowana. Najbardziej bałam się reakcji taty, wiedziałam, że to przeżyje. 

W końcu wszyscy się zeszli, usiedliśmy z Pawłem obok siebie i kiedy każdy zjadł złapaliśmy się za dłonie. 

- To słuchamy co to za okazja, że spotkaliśmy się w takim gronie?- zaczęła mama Pawła

- Chcieliśmy wszystkim coś powiedzieć- zaczął mój narzeczony, a ja przytaknęłam z lekkim uśmiechem. Mama uśmiechała się do mnie dodając otuchy. 

- Wpadliście i będę wujkiem?- wypalił wesoło Mateusz, a tata zdzielił go po prostu w łeb. Zmroziłam brata wzrokiem, a on tylko pomasował sobie głowę. 

- Nie Mati- mówił dalej Paweł i spojrzeliśmy na siebie biorąc głęboki wdech. 

- Pobieramy się- powiedzieliśmy wspólnie, a ja pokazałam pierścionek. 

Wszyscy zaczęli krzyczeć z radości, a mama Pawła przyleciała, żeby nas oboje wyściskać. 

- Tak się cieszę dzieci moje, już myśleliśmy z tatą, że się nie zdecydujecie- mówiła pani Zielińska

- Paweł- zaczął poważnie mój tata, a mój przyszły mąż spojrzał na niego z lekkim strachem. Ich relacje były nawet dobre, ale i tak obaj byli zawsze ostrożni. - Masz się nią opiekować, synu- to brzmiało groźnie, ale na koniec się uśmiechnął i przytulił go po męsku 

Ucieszyłam się na ten gest. Byłam szczęśliwa, że wszyscy się z tego ucieszyli. 

Na koniec Paweł podszedł do mnie i pocałował, na co każdy bił brawo. Tylko Gosia krzyczała ''ble''.  

Mój bohaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz