Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w sypialni, leżąc na łóżku i płacząc. Dosłownie zamknęłam się w pokoju i nie wychodziłam ani nikogo nie wpuszczałam. Nawet Paweł nie mógł wejść. Nie wiem, gdzie spał, ale pewnie z Klarą w pokoju. Ja nie byłam w stanie być teraz matką czy żoną. Tak bardzo się bałam i byłam wściekła, że właśnie nas to spotkało. Moją małą kruszynkę.
Ciągle pamiętam bardzo dokładnie słowa lekarza, że ma zespół Edwardsa i w najlepszym wypadku przeżyje rok. To było najgorsze, że i tak ją stracimy. Jak nie teraz to za jakiś czas.
Po pokoju rozległo się pukanie, ale ja ani drgnęłam. Paweł codziennie pukał i dopytywał, ale ja milczałam.
- Joasiu- usłyszałam głos taty. Aż odwróciłam głowę do drzwi na ten głos.
- Tata- wypowiedziałam zachrypniętym głosem. Z dwa tygodnie go nie używałam tylko płakałam. Sama się przestraszyłam tego jak mówię. Podniosłam się z łóżka i podeszłam wolnym i ostrożnym krokiem do drzwi, żeby przekręcić kluczyk. Złapałam się za brzuch i wróciłam na swoje miejsce. Drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich wysokiego mężczyznę z lekkim zarostem na twarzy i brązowymi włosami popruszonymi delikatną siwizną. Spojrzałam w te brązowe oczy i zobaczyłam tego młodego mężczyznę, który jak byłam mała śpiewał mi na dobranoc.
- Córeczko- powiedział głosem pełnym bólu. Bez zastanowienia podszedł do mnie i usiadł obok, rozłożył swoje ramiona i nie musiał długo czekać, ponieważ od razu się w nie wtuliłam. Ten zapach, te silne ramiona...nic się nie zmieniło. Nie trzeba było dużo, żebym znowu zaczęła płakać. - Będzie dobrze kochanie, zobaczysz
- Tato, moja córka umrze nawet już umiera- mówiłam zapłakana, a on głaskał mnie po głowie.
- Asiu, nie jesteś sama pamiętaj. Masz dobrego męża, wspaniałą córkę i nas, żadne z nas cię nie zostawi- mówił i mnie pocieszał. Byłam wdzięczna, że przyszedł. - Wiesz co skarbie jak się urodziłaś to byłaś taka drobna, bałem się nawet cię wziąć na ręce jak pielęgniarka mi pozwoliła. Tak się o was obie bałem, ale obie wyszłyśmy z tego zdrowe. Ale potem znowu się bałem, że cię stracę kiedy pojawił się Piotr. To głupie i bezsensu, lecz bałem się, że wybierzesz jego. W końcu on jest twoim ojcem, ale wybrałaś mnie i nie mogłem w to uwierzyć. Dla mnie zawsze będziesz małą, kochaną córeczką
- Tatku- odsunęłam się od niego - Zawsze byłam, jestem i będę twoją córką- wyznałam - Nikt nam nie zabierze tych wspomnień, zabaw i jak uczyłeś mnie tańczyć. To już zawsze będzie nasze
- Dzięki tobie wszystko się zaczęło kochanie, gdyby mama nie była z tobą w ciąży to nie poszłaby załatwić lekcji indywidualnych, a wtedy wychodząc nie wpadłaby na mnie. Nie powiem to było mocne uderzenie, do dziś je czuje- zaśmiał się - To uczucie nigdy nie zmalało, tak samo do ciebie. Dlatego jak pojawił się Paweł to nie mogłem się z tym pogodzić, nie chciałem cię stracić
- Tatuśku, nie straciłeś mnie tylko zyskałeś zięcia i to najlepszego. Paweł przecież mnie nie odebrał
- Wiem to, Paweł to dobry chłopak. Siedzi tam na dole i się zamartwia, odchodzi już od zmysłów dlatego nas wezwał. Mama została z Klarą w domu, a ja przyjechałem. Chodź pójdziemy do niego- poprosił i podniósł się wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam jego dłoń i zeszliśmy na dół. Jak Paweł mnie zobaczył to od razu poderwał się z fotela i rzucił w moją stronę.
- Kochanie!- zawołał i przytulił mnie, wtuliłam się w niego i na nowo popłakałam. Pierwszy raz się widzieliśmy od dwóch tygodni.
Tata zaraz wrócił do domu, a my zostaliśmy sami. Rozmawialiśmy o tym wszystkim co się dzieje.
3 miesiące później...
Jedliśmy śniadanie, Klara się bawiła. Można powiedzieć, że oswoiłam się z chorobą naszej królewny. Wybraliśmy jej nawet imię Maja, więc nasza mała Maja jeszcze dwa miesiące i będzie z nami. Wszystko się układało do tego momentu.
- Paweł- pisnęłam - Boli
- Co jest?
- Skurcz, strasznie boli- jęknęłam trzymając się za duży brzuch
- Mamo, co się dzieje?- zapytała Klara
- Asia, to za wcześnie- powiedział Paweł
Zapakowaliśmy się do samochodu i podrzuciliśmy Klarę do dziadków, a potem pojechaliśmy prosto do szpitala. Tam zabrali mnie na oddział, a Paweł biegł za mną.
- Panie doktorze, przecież to za wcześnie- mówiłam spanikowana, ale skurcze były już tak silne i odeszły mi wody.
- Będzie dobrze, proszę oddychać i się nie martwić- mówił uspokajając mnie. Zawieźli mnie na salę, a Paweł wpadł zaraz za nami w fartuchu i złapał za rękę. Czułam tylko ból i słyszałam głosy lekarzy.
- Dziecko źle ułożone, trzeba zrobić cesarskie cięcie- podszedł do mnie jeden - Zgadza się pani?
- Tak!- krzyknęłam, bo poczułam kolejny skurcz.
Minęło trochę czasu i obudził mnie mój mąż.
- Obudziłaś się- uśmiechnął się lekko
- Gdzie Maja?- zapytałam od razu. Nie miałam już brzucha, więc na pewno się urodziła. Tylko, gdzie jest? Paweł spuścił głowę i wziął moją rękę. Nie chciałam tego usłyszeć, po oczach wiedziałam co się stało.
- Maja...Ona nie żyje- wyszeptał i zaczął płakać, a ja razem z nim. Świat mi się zawalił.
~*~
Hej.
Udało się, wyszło takie gówno. Ten dzień był dla mnie najgorszy, nwm jakim cudem udało mi się to napisać. Zepsułam totalnie, znienawidzicie mnie za ten rozdział. Powiem Wam, że już całkowicie nie mam siły. Jestem tak do kitu, że masakra. A jutro jeszcze mam pierwszą teorię na prawo jazdy. Mam nadzieję, że chociaż tego nie zawale i będzie okej. Wpadłam na pewien pomysł, bo ta książka niedługo się skończy. Oczywiście będzie najdłuższa, ponieważ planuje napisać 25 rozdziałów. Może jakieś bonusiki i, żeby nie pożegnać się z tą historią. Chciałabym napisać coś dalszy, nową książkę o Gosi. Sami wiecie jaka to dziewucha, a ma dopiero jakieś 12 lat. Pomyślcie czy chcielibyście poznać lepiej Gosię i przeżywać z nią życie.
Dziękuje za tyle komentarzy, tak Was kocham. Nie odpowiedziałam na nie, ponieważ nie mogłam. Coś mi na telefonie wattpad szwankuje. Chyba muszę go odinstalować i zainstalować na nowo. Jutro mam ciężki dzień, więc nwm kiedy pojawi się rozdział. Na 8 już mam korki, potem zaraz teorię na prawko i od razu jadę po sukienkę na studniówkę. Potem jeszcze fryzjer B) Masakra. I jeszcze ten polonez z tymi nieogarniętymi klasami.
No nic, jeszcze raz dziękuje, że tutaj jesteście. A! Zapomniałabym, założyłam Twittera, więc zapraszam...Nataly_Kwiatt.Lynch jakoś tak hahaa
Dziękuje ! Kocham Was!
Pozdrawiam i całuję Nataly :) :*
PS. Trzymajcie za mnie kciuki na tej teorii, żebym zrozumiała haha
![](https://img.wattpad.com/cover/152142596-288-k236723.jpg)
CZYTASZ
Mój bohater
RomanceJoasia Wojtecka, poczęła się jak jej mama miała 16 lat. Za swojego prawdziwego i jedynego ojca uważa Łukasza Wojteckiego, który ją wychował i jest ojcem jej rodzeństwa. Teraz Joasia jest już dorosła i wkracza w życie ze swoim chłopakiem Pawłem. 3 cz...