Byłam spóźniona na pierwsze zajęcia, przez co pod salą znalazłam się kilka minut po czasie. Otworzyłam drzwi zwracając na siebie uwagę wszystkich ludzi, a w tym Jimina. Weszłam wgłąb sali ze spuszczonym wzrokiem, usłyszałam za sobą głośne chrząkniecie, lecz zignorowałam to i poszłam do swojej ławki.
Przez całe zajęcia czułam na sobie jego wzrok, zupełnie nie potrafiłam się na niczym skupić. Po zajęciach po prostu wyjdę.. Na pewno do myśli się, że to koniec. Wydawało się być to proste, ale znając Jimina, nie da mi tak po prostu tego zostawić..
Minuty coraz bardziej się dłużyły, można było by pomyśleć, że przez chwile czas się zatrzymał. Nigdy nie słuchałam tego co mówi na zajęciach, było to po prostu nudne, a jego głos przytłaczał mnie coraz bardziej...
-Dobrze kochani, widzimy się na następnych zajęciach- westchnęłam cicho zbierając swoje rzeczy, chciałam wyjść z tłumem ludzi, lecz jego silna dłoń na mojej ręce zatrzymała mnie.
Ludzie powoli opuszczali salę, aż w końcu zostaliśmy sami, poczułam się tak jak za pierwszym razem. Serce waliło mi jak oszalałe, a ręce trzęsły się coraz bardziej.-Nie odbierasz moich telefonów, wszystko w porządku?- przyciągnął mnie bliżej siebie, czułam jego wręcz parzący oddech na ciele.
-Nie dzwoń do mnie więcej- odparłam próbując uwolnić się z jego objęć, jednak on przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Żartujesz sobie?- zaśmiał się gardłowo i przybliżył swoje usta do moich.
-Nie, mówię poważnie, znudziła mi się ta szopka- czułam jak zaciska swoje dłonie jeszcze bardziej.. Był zły, a mój strach rósł coraz bardziej.
-Ale mi się nie znudziła!- krzyknął rzucając mną o biurko. Syknęłam czując ból na swoich plecach. - Nie możesz ode mnie odejść- zaczął odpinać guziki swojej koszuli, nie chciałam tego, nie chciałam jego dotyku.
-Zostaw mnie, jak ty mnie traktujesz?- nie wytrzymałam emocji i wybuchnęłam płaczem. -Utwierdziłeś mnie tylko w przekonaniu kim dla ciebie jestem. To boli, wiesz?- spojrzałam na niego, w jego oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Wiesz, że to nie tak, kocham Cię.
-Ty się słyszysz? Widzisz co ty robisz? Jak mogłam być tak głupia, od początku chodziło ci tylko o jedno- krzyknęłam, odpychając go od siebie.
Wybiegłam z budynku szukając swojego telefonu, nie dałabym rady spędzić tu kolejnych godzin. Wybrałam numer Jina, chciałam, żeby jak najszybciej po mnie przyjechał.
-Jin?
-Tak, coś się stało?
-Przyjedź po mnie jak najszybciej.
-Zaraz będę.
Usiadłam na jednej z ławek ciągle rozglądając się czy Jimin nie idzie w moją stronę. Spuściłam wzrok i pozwoliłam, aby łzy spływały po moich policzkach. Czułam się zagubiona, kochałam ich obu, choć byli tak różni. Każdy mnie zranił, lecz w inny sposób, do Jina miałam zaufanie, lecz przy Jiminie czułam strach. Jego zmienność humorów mnie wykańczała, nie jestem w stanie żyć tak na dłuższą metę..
Usłyszałam dźwięk podjeżdżającego auta, szybko zerwałam sie z miejsca i podbiegła do niego.-Dziękuje- odparłam wchodząc do auta.
Jimin
Wybiegła z sali zostawiając mnie z milionem pytań. Powiniem się zmienić? Być kimś innym, dla dziewczyny, których mogę mieć więcej? Jednak w tym momencie nie potrafiłem tak o tym myśleć. Myślałem, że mam nad nią kontrolę, że bez względu na to co zrobię ona zawsze będzie. Zapomniałem tylko o tym, że ona też ma uczucia.
Ciężko wzdychnąłem i podszedłem do okna, zobaczyłem ją siedzącą na ławce, lekko się uśmiechnąłem.. Odzyskam ją. Chwilę jej się przyglądałem, jednak nie mogę pozwolić jej odejść. Wyszedłem z sali i szybkim krokiem wyszedłem z budynku.
Zamurowało mnie widząc ją wchodzącą do innego auta. Była szczęśliwa, uśmiechała się z innym mężczyzną. Byłem wściekły, dopiero teraz zobaczy jaki jest prawdziwy Park Jimin, który wyklucza ze swojego życia wszystkie uczucia.. Kolejny raz.
***
Po skończonych zajęciach wróciłem do domu. Cisza, która w nim panowała przerażała mnie. Siegnąłem do torby, lecz nie było w niej ani jednej torebeczki z białym proszkiem, który był mi potrzebny. Wyjąłem telefon, szybko usłyszałem dźwięk odebranego połączenia.-Tam gdzie zawsze- odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Poszedłem pod prysznic, następnie ubierając zwykle dresy. Czułem jak drże pod wpływem złości, zacząłem pocić się na całym ciele. Nie brałem nic kilka dni, było to zbyt długo, aby normalnie funkcjonować.
Wyszedłem z domu udając się na umówione miejsce. Słońce było bardziej jaskrawe, a auta jeszcze głośniejsze. Moje oczy zaczęły okropnie boleć, nie potrafiłem wytrzymać jasności jaka dzisiaj towarzyszyła. Czułem jeszcze większe zdenerwowanie przez odgłosy auta, ptaków, śmiechów ludzi, lub płaczących dzieci.
Zobaczyłem z daleka sylwetkę dość wysokiej osoby.
-Namjoon- wyszeptałem, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Ale się stoczyłeś Park- zaśmiał się dyskretnie dając mi kilka małych torebeczek.
-Zamknij morde, nie twój interes- wyjąłem pieniądze i rzuciłem nimi w niego.
-Może grzeczniej? Jestem jedyną osobą, która jeszcze ci to sprzedaje.
-Spłaciłem wszystkie długi.
-Gdyby nie Yoongi nigdy byś tego nie spłacił, a tak właściwie co z nim? Pozwala swojemu przyjacielowi znowu ćpać?
-Jebany psychol- wyszeptałem sam do siebie.
-Co?
-Nic, będę dzwonił. Cześć- ruszyłem szybkim krokiem do domu.
Znowu ta jasność... Wszystko mnie bolało, czułem jakby wszystko się we mnie rozrywało. Musiałem znaleźć się jak najszybciej w domu. Ludzie denerwowali mnie swoimi wzrokami, a nawet oddechem, który cholernie głośno słyszałem.
Wchodząc do domu, szybko go zamknąłem i usiadłem na kanapie wyjmując torebeczkę. Wysypałem jej zawartość na stół i oddzieliłem na kilka kresek po czym wciągnąłem biały proszek... Po czułem ulgę...
-Będziesz moja Nayeon- wyszeptałem cicho się śmiejąc.. Park Jimin zawsze osiąga swój cel.
CZYTASZ
Secret/ Daddykink +18
Fanfiction-Zdenerwowałaś mnie, a mnie się nie denerwuje to po pierwsze, po drugie zlekceważyłaś moje zasady, a tego to już na pewno nie będę tolerował- podszedł bliżej mnie, poczułam zapach jego perfum, który był tak nieziemsko podniecający, nie potrafiłam my...