Od kilku dni codziennie rano dostaje jedną róże z dołączoną do niej karteczką. Mój dom zamienia się w kwiaciarnie, za niedługo nie będę miała gdzie ich trzymać. Jednak dziś wychodząc do pracy, nigdzie jej nie zauważyłam.. Postanowiłam po prostu to zignorować. Poczułam się trochę zawiedziona, lecz w końcu i tak przestał by je dla mnie kupować, nie mogłoby to trwać wiecznie.
Weszłam do kawiarni w której od niedawna pracuję i przywitałam się z innymi pracownikami. Podobała mi się praca w tym miejscu, ludzie byli mili, przez co czas mi się nie dłużył. Był dzisiaj niesamowity ruch, dlatego nawet nie mieliśmy czasu na przerwę.
Na jednym ze stolików, które wcześniej obsługiwałam zauważyłam róże i karteczkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, lecz nigdzie nie widziałam Jimina, zaczynało mnie to przerażać. Wzięłam karteczkę do ręki i przeczytałam słowa, które były na niej napisane.
Uwielbiam patrzeć na twoje szczęście.. Ze mną też mogłobyś być szczęśliwa, prawda?
Czułam się źle z tym, że go zostawiłam. Nie zasługiwałam na bycie z nim teraz, jeśli nie było mnie wtedy, gdy najbardziej mnie potrzebował. Bałam się, że kiedyś go spotkam. Co miała bym mu powiedzieć? Widząc jego uśmiech i oczy, które wręcz mnie hipnotyzowały nie potrafiła bym się z tego wytłumaczyć.
Wróciłam do pracy, ktora nie dawała mi już takiej przyjemności. Słysząc otwierające się drzwi ciągle kierowałam wzrok w ich stronę w obawie, że właśnie Jimin się tu pojawi.
Godziny mijały, a ludzi w lokalu było coraz mniej. Na dworze zaczynało robić się ciemno, dlatego wcześniej napisałam do Jina, aby przyjechał po mnie, gdy skończę. Kończyłam sprzątać ostatnie stoliki, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-Dobry wieczór- słysząc ten dobrze znany mi głos odwróciłam się w jego stronę.
Chwile tępo wpatrywałam się w mężczyznę, nie miałam pojęcia jak się zachować, byłam zdziwiona jego obecnością.
-Yoongi?- rzuciłam się w ramiona chłopaka.
-Też się cieszę, że cię widzę.
-Co się z tobą działo przez ten czas? Martwiłam się.
-Musiałem po układać sobie pewne sprawy.
-Rozumiem.
-Jest już późno, ale może poszlibyśmy gdzieś razem?
-Dobry pomysł.
Jimin
Następnego dnia
Tak jak co każdy poranek, wstałem i skierowałem się do kwiaciarni, a następnie zaniosłem róże pod mieszkanie Nayeon. Stawało się to dla mnie rutyną, nie potrafiłbym zacząć bez tego dnia. Wciąż miałem zbyt mało odwagi, aby po prostu stanąc przed jej drzwiami i powiedzieć jej co czuję.
Powoli moje życie stawało na nogi, postanowiłem zmienić pracę. Na uczelni byłem zbyt rzadko, dlatego po pobycie w szpitalu po prostu się zwoliniłem. Od jutra miałem zacząć pracę w firmie Jeona, z którym właśnie dziś miałem się spotkać.
Po powrocie do domu wziąłem prysznic i ubrałem zwykłą białą koszulę i czarne spodnie. Po ułożeniu włosów skierowałem się na umówione miejsce, które swoją drogą było nie daleko. Wyjścia z Jeonggukiem zawsze kończyły się tak samo, dlatego bez sensu byłoby brać samochód skoro nie byłbym w stanie wrócić nim do domu.
Wchodząc do budynku nie zauważyłem nigdzie Jeona, postanowiłem zająć miejsce przy jednym ze stolików i zaczekać na niego. Czułem jakby ktoś mnie obserwował, lecz nie zauważyłem żadnej podejrzanej osoby, zignorowałem to.
Kilka minut później w lokalu pojawił się Jeongguk, przywitałem się z nim i obaj zajęliśmy swoje miejsca i złożyliśmy zamówienie.
-Zanim przejdziemy do tematów firmy, powiedz co u ciebie- westchnąłem słysząc jego pytanie. W moim życiu nic się nie dzieje, żyje tylko dlatego, aby wstać rano i wręczyć jednego kwiatka Nayeon.
-Po staremu, a co u ciebie?
-Zostanę ojcem.
-Gratuluje stary.
-Musisz w końcu odwiedzić mnie i Simone, jeszcze ci nie wybaczyła, że nie pojawiłeś się na naszym ślubie i nie mogła poznać Nayeon. Właśnie, co u niej? Nic nie wspominałeś.
-To już zamknięty temat... Chyba.
-Chyba?
-Nie chce o tym rozmawiać, przejdźmy do tematów firmy.
***
Z tematów o firmie przeszliśmy do zwykłych luźnych tematów, popijając kolejną kolejkę soju. Robiło się dość późno, a ja powoli traciłem siły. Dalej czułem jakby ktoś mnie obserwował...-Będę już szedł- poklepałem go po plecach.
-Taa, ja też- mruknął dość niezrozumiale.
Obaj opuściliśmy lokal, każdy z nas udał się w inną stronę. Czując delikatny podmuch wiatru lekko się uśmiechnąłem. Gdyby nie moje zmęczenie na pewno dłużej został bym na świerzym powietrzu.
Zbliżyłem się do drzwi, które dość nieudolnie zacząłem otwierać.
-Może ci pomóc?- po czułem jak przez moje ciało przechodzi strach. Nie chciałem się odwracać, zacząłem usilnie starać się otworzyć drzwi co wcale nie było łatwe, gdy moje ręce trzesły się jak oszalałe.
-Pomogę- usłyszałem jego głos tuż przy moim uchu, a jego dłonie znalazły się na moich.Otworzył drzwi, a ja dopiero wtedy na niego spojrzałem. Jego uśmiech mnie przerażał, a wzrok był tak samo pusty jak wtedy.
-Nie wejdziesz?- cicho się zaśmiał. Szybko przekroczyłem próg domu, lecz gdy chciałem zamknąć drzwi przeszkodziła mi w tym ręka Yoona.
-Nie zaprosisz mnie? Gdzie twoje maniery?- zaczął zbliżać się do mnie coraz bardziej.-Daj mi spokój!
-Ojj Jiminnie- zaśmiał się biorąc kartkę ze stolika, której nawet nie zauważyłem. -Musimy wrócić do siebie, nagła awaria w domu, zadzwoń jeśli coś by się działo- wybuchł śmiechem, gorszym niż z nie jednego horroru.
-Dziwne, prawda?-Czego chcesz?- dalej się cofałem, aż w końcu przeszkodził mi w tym kuchenny blat.
-Jak to czego? Ciebie, twojej miłości- wyszeptał nachylając się do mojego ucha. Chwyciłem nóż, który leżał za mną i wyciągnąłem go przed siebie.
-Myślisz, że się boje? No proszę zabij mnie- rozłożył ręce i dalej się śmiał wątpiąc, że w ogóle się porusze.
-No zabij mnie, na co czekasz? Boisz się? Zabij m... - nie dokończył, ponieważ wbiłem nóż prosto w jego serce. - Ty skurwysynie, to jeszcze nie...- zadałem mu kolejne ciosy masakrując jego ciało, krew lała się coraz bardziej, a ja nie zaprzestawałem wbijania ostrza. Jego twarz zbladła jeszcze bardziej niż dotychczas, a wargi trzesły się jakby chciał coś powiedzieć.. Opadł całkowicie na podłogę, nie wydając z siebie nawet cichego dźwięku.-Koniec, to koniec Yoongi- rzuciłem nóż widząc, że już się nie porusza. To był koniec Min Yoongiego, a nowy początek Park Jimina..
CZYTASZ
Secret/ Daddykink +18
Fanfiction-Zdenerwowałaś mnie, a mnie się nie denerwuje to po pierwsze, po drugie zlekceważyłaś moje zasady, a tego to już na pewno nie będę tolerował- podszedł bliżej mnie, poczułam zapach jego perfum, który był tak nieziemsko podniecający, nie potrafiłam my...