CHAPTER ONE; THE DARK ONE.

773 56 35
                                    

━━━━━━━ ✧ ━━━━━━━

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━━━ ✧ ━━━━━━━

Słońce było tego wiosennego dnia ledwo widoczne przez ciemne, ogromne chmury, które zwiastowały nadchodzącą burzę, jednak jego promienie nadal przebijały się nieznacznie przez korony drzew, delikatnie oświetlając detale na kępkach wysokiej trawy. Ubrana w szaro-brązową sukienkę, która przypominała raczej mocno znoszone łachmany, niż normalny strój, co świadczyło o jej niewysokim statusie społecznym młoda kobieta spojrzała w górę, przecierając palcem wskazującym czubek swojego nosa, na który spadła pojedyncza kropla deszczu. Nie zatrzymywała się, pomimo iż bardzo chciała, ponieważ wizja spędzenia jeszcze kilku minut w tym ponurym i lekko przerażającym lesie, kiedy rozpada się już na dobre, a z nieba zaczną sypać się pioruny nie dawała jej ani grama motywacji. Zresztą, miała wrażenie, że zaszła już tak daleko, że powrót tą samą drogą byłby cięższy niż by się jej wydawało; za każdym razem, gdy oglądała się za siebie, czuła, jak gdyby rośliny przybierały inny układ co kilka kolejnych sekund, co napawało ją niepokojem, który starała się stłumić, nucąc pod nosem jedną z melodii usłyszanych kiedyś na ulicy. Nie chciała dać nikomu szansy odkrycia faktu, że się bała. Niby była tutaj całkiem sama, ale jednak czuła czyjąś obecność.

Brunetka gwałtownie się zatrzymując obejrzała się dookoła raz jeszcze, tym razem, ponieważ usłyszała trzask. Spodziewała się przypadkowego wpadnięcia w zasadzkę, ataku, czegokolwiek, ale na pewno nie tego, iż źródłem tego piekielnego dźwięku była jedna, pojedyncza, dość gruba gałąź, na którą przypadkowo nadepnęła, co odbiło się echem po lesie.

Tą zaniepokojoną dziewczyną była Evelyn Hallewell — od niedawna pełnoletnia córka zmarłej od trzynastu lat miejscowej wróżbitki, którą w okolicy nazywano wiedźma i plotkowano o rzekomym sprzedaniu duszy swojej potomkini (jak i swojej własnej) siłom posługującym się czarną magią. Wszyscy, z wyjątkiem samej Evie wiedzieli, w jaki sposób zmarła Lilianne — podczas samotnego spaceru na targ została schwytana przez mężczyznę, który miał do niej pretensje z powodu niesprawdzającej się wróżby, kilkukrotnie dźgnięta maleńkim sztyletem, a następnie spalona na stosie przez kilkoro innych mieszkańców, którzy wcale nie mieli na sumieniu mniej grzeszków niż domniemana czarownica. Młodsza panna Hallewell miała wtedy pięć lat i została przygarnięta przez starszą kobietę, która podała się za krewną Lilianne, a tak naprawdę nią nie była. Lilianne Hallewell nie miała rodziny — w jej wspomnieniach nie było miejsca dla matki, czy ojca. Było za to miejsce dla spiskowania przeciwko władcom, dla pustych butelek po alkoholu i dla kompletnie obcych mężczyzn, do których zbliżała się co tydzień, ale na pewno nie dla późniejszego skutku tych zbliżeń — jej własnej córki, której nawet nie chciała wychować i najchętniej wyrzuciłaby ją za próg lub oddała na pożarcie wilkom, czy innym niebezpiecznym zwierzętom. Evelyn jednak zapamiętała Lilianne Hallewell całkowicie inaczej niż zapamiętała ją lokalna ludność — jako dobrą matkę, która chciała jej dać wszystko, co tylko miała, a jako, że nie posiadała nic, to właśnie dostawała Evie.

ミ☆ | A LAND WITHOUT MAGIC ━ ONCE UPON A TIMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz