Etylium - epizod II - Stary Blues ( 1/2 )

6 1 0
                                    

---------------------------------------------------------------------------------------
*Od drugiego akapitu polecam puścić ^^

--------------------------------------------------------------------------------------

 Aaron Lukas Roya

Wiek: 28 lat

Data: 21 sierpnia 2038 r.

Miejsce: Casper, Wyoming, USA.

Dzień 6977 Od Dnia Zero.

Poszedł dalej pośród domów jednorodzinnych. W ciągu ostatnich dwóch dni nic się nie wydarzyło. Ot, tak próba przetrwania w ówczesnej rzeczywistości. Za każdym razem, gdy znalazł sobie bezpieczne cztery ściany, mógł wejść do środka i zasnąć w spokoju. Jeśli chodzi o jego teraźniejsze trwałe miejsce podróży, miejsca te były, wbrew pozorom, rzadziej splądrowane przez ludzi niż miasta. Więc dlaczego? Zwykle dlatego, że uważają te miejsca za splądrowane, a zatrzymanie się dłużej w jednym miejscu byłoby lekkomyślne, dlatego też rzadko jest w ogóle opcja, aby dłużej poszukiwać potrzebnych zasobów. Oczywiście ten powód nie jest jedyny, ale zaskakująco często jest to powód tego typu zachowań. Dominuje wtedy strach. Ogromny strach jako najgorszy koszmar. Poszedł do jakiegoś przedmieścia, nieco bardziej będąc zamyślony, a zarazem skupiony nad otoczeniem. Nie był tak przerażający, wiedział, jak się zachować, żeby przeszukać te miejsca. Na razie nie musiał tego robić specjalnie. Wyglądało ... było tak mgliście, szaro, że nawet ledwie widać było nieboskłon. Jak w tytułowej miejscowości „Silent Hill". Trudno było ujrzeć cokolwiek w odległości spoza 50 metrów od niego. Musiał polegać na reszcie swoich zmysłów. Próbował chodzić cicho, nie rozpraszać nawet za sprawą najcichszego szelestu. Miał nerwy ze stali, ale musiał pamiętać, że był także człowiekiem i nie był nieomylny. Szedł bardzo ostrożnie, będąc w gotowości. To tylko kilka kilometrów. Było już po południu, lecz już szukał miejsca, w którym mógłby odpocząć na chwilę, zjeść cos korzystając z zapasów i wypić cokolwiek. Zanadto w tej chwili była tylko roślinność, a zwierząt zasadniczo brakuje. Ostatnio jest wyraźnie spokojny ... podejrzanie spokojny.

Potem coś usłyszał ... Jakby ktoś dźgnął nożem w dom, łamiąc coś bardziej wytrzymałego niż zwykłe drzwi. Potem nagle można usłyszeć, jak stara kobieta krzyczy w kompletnym szoku, było to ledwo słyszalne, jednak czy to halucynacje? W tych czasach i warunkach jest prawie sto procentowym prawdopodobieństwem tego rodzaju odczuć. Krzyki starej kobiety, w tym miejscu, w czasach, gdy mało kto żyje. To absurd, ale ... Wtem impulsywnie pobiegł w tamtą stronę, gdzieś, czy coś zauważy, czy nie. Instynkt po raz kolejny powiedział mu, co ma robić. Popełnił wiele błędów logicznych. Bieganie, chodzenie do miejsc, gdzie nawet nie powinien się zbliżać. Nie miał nawet gotowej broni. Pomimo faktu, że często widział śmierć, wiele zła, nadal nie mógł pozbyć się zalet, a raczej wad tych czasów. Zwłaszcza za to, że jest samowystarczalny. Jednak wciąż nie mógł sobie wytłumaczyć, dlaczego to robi. Coś w nim zostało. Ludzkość, która zatraciła empatię wobec obcych jednak pozostała. Miał w tym pewne powołanie. Dzięki temu żyje ... Miał dług wobec swojego losu, pomimo ciągłego zagrożenia, z którym musi sobie poradzić, podobnie jak reszta gruzów cywilizacji ludzkiej, od tego czasu pozostał jako cecha, którą zawsze stara się ukryć. Przed niektórymi, całkiem starymi, nawet w dzisiejszych warunkach, domem znajdują się drzwi ... rozwalone ... Widać, że był dość dobrze strzeżony ... drut kolczasty lub zabite deskami okna. Poza tym się nie wyróżniał od reszty domostw. I to było dość zaskakujące. Ta osoba naprawdę musiała mieć talent, bo nawet w tak katastrofalnych warunkach tylko teraz właśnie dochodzi do masakry, którą po prostu musiał powstrzymać. Ryzyko jest ogromne. Może to samotność niszczy jego umysł, pozbawiając logicznego myślenia ... Jednak widzi, że w tym przypadku jego organ nie może spełnić jego prośby. Przez cały czas słyszał płacz starszej pani. Nawet paliło go w serce, nie jest się w stanie do tego przyzwyczaić. Po tym wszystkim, co przeżył, nie mógł tego znieść i zrobił to, co normalnie uważałby to za kompletny idiotyzm, ale pokonał tą swoją wewnętrzną walkę i utknął w posiadłości, zaciskając mocno wargi nerwowo, które przebarwiły się wręcz bardziej na śnieżną biel.

Salon wygląda, jakby ktoś właśnie rzucił granat i był zakurzony gorzej, niż mogłoby się nawet spodziewać. Potem prędko przeszedł przez korytarz, gdzie wciąż słyszał krzyki tak wyraźne i obijały się to w jego głowie iście boleśnie. Musiał być cicho. Nauczył się przez te prawie 20 lat skradania się, tak też powoli zbliżał się do dość dużego i zadbanego salonu, zgodnie z lokalnymi warunkami. Przed nim była dwumetrowa postać, która była odwrócona do niego plecami i nie miała pojęcia o istnieniu kolejnego intruza w posiadłości. Starsza kobieta również nie miała pojęcia, że Aaron był tutaj. Istota miała krwistoczerwony kolor skóry i pełen zabarwień, które przypominało miejsce podczas procesu ropienie, jakby znajdował się w ostatnim stadium ospy wietrznej. Zamiast rąk miał ostrza z utwardzonej kości. Nie miał też żadnych ubrań. Był to jeden z bardziej rozwiniętych istot utworzonych za pomocą nieznanej siły na bazie ludzkiej, po zwykłym „zarażonym" był jednak najmniej groźny, to jak zabić mężczyznę z ostrzami, który dodatkowo miał nikłą inteligencję, nie mówiąc już o chorej staruszce, która zwracała jego uwagę. Oczywiście miała broń. Bardzo mały rewolwer, ale ze śmiertelnym przerażeniem nie mogła go nawet odblokować i siedziała pod ścianą, już modląc się o litość. Stworzenie należało do tych, w których wystarczyłby jeden dokładny strzał. Zawsze tył głowy, to ich słaby punkt. Stwór tał tam nieruchomo, jakby napawał się jej strachem. Aaron celował w tył głowy i strzelił natychmiast. Potwór utracił swoje funkcje życiowe na miejscu, padając na bok bezwładnie i rozwalając się o najbliższą szafkę, gdzie między innymi znajdował się wazon, który wraz z nim spadł na ziemię i rozwalił się na kawałki. Na szczęście unikał rozlewu krwi. Infekowany odsłonił resztę drzwi wejściowych. Po drugiej stronie pokoju w środku znajdowała się przerażona kobieta po siedemdziesiątce z krótkimi włosami.

W tym wszystkim było oczywiste, że wiele przeżyła i było to widać na skórze, włosach, a nawet w oczach. Ta druga osoba był starszym mężczyzną. Wyglądał, jakby jego dni były policzone. Po wyrażeniu twarzy trudno określić jego emocje. To było po prostu puste. Możliwe, że to jej mąż. Nieco podłużna twarz i dłuższe włosy przypominające loki w artystycznym nieładzie, jednak przetłuszczone, co znaczyło, że w tym wypadku nie były one zadbane. Ledwo miał otwarte oczy. Leżał na łóżku pod oknem, które było po prawej stronie. Kobieta wyglądała na kompletnie zaskoczoną, jakby była włos od straszliwej śmierci. I wcale się nie myliła. Gdyby przyszedł, choć chwilę później, stałaby się tylko miazgą mięsa i kości. Początkowo była przestraszona jego obecnością, jednak potem na jej twarzy pojawiła się niewiarygodna wdzięczność ... I zobaczył w niej swoją matkę, to spojrzenie było tak bardzo podobne...  


EtyliumWhere stories live. Discover now