30.

1.6K 58 64
                                    

Jest 13: 50, a ja dopiero wstałam z łóżka, poszłam do łazienki wykonać poranną rutynę. Przebrałam się w krótkie dresowe spodenki ze wzorem ananasów i zwykły biały top, uczesałam się w niechlujnego koka i zeszłam na dół zobaczysz co z resztą.

Weszłam do kuchni, ale nikogo w niej nie było więc poszłam do pokoju, gdzie spały dziewczyny. Po wejściu do pomieszczenia zobaczyłam pełno rozmazanej krwi na jasnych panelach i białych drzwiach. Ślady czerwonej cieczy przeciągały się do otwartego okna, które prowadziło do dużego balkonu. Wzięłam z kuchni dosyć duży nóż (tak dla obrony) i poszłam do tego miejsca. Poruszam się powoli po balkonie, było tam dużo miejsca na ukrycie się. Wymijałam obiekty znajdujące się tam, aż zobaczyłam prześcieradło z ogromną plamę krwi, a pod nim coś było, dałam pościel obok tak by odsłoniło to co jest pod i to co zobaczyłam było nie do opisania.

Na ziemi leżały ciała Marty i Wiktorii, pochyliłam się i upadłam na kolana, zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, kto im to zrobił? Łzy leciały mi jak z kranu i ciągle byłam przy nich, gdy już sobie uświadomiłam wszystko chwyciłam telefon by zadzwonić po pogotowie. Czy ja naprawdę jestem taka głupia i nie zrobiłam tego wcześniej?

- Mamy Cię!- dziewczyny wstały, a z ukrycia wyszli moi przyjaciele

- Co do chuja?- od razu wstałam na równe nogi

- It's a prank bro!!- wykrzyczała Wika

- Japierdole pojeby, ja tu już umierałam, jebcie się to nie było śmieszne- ruszyłam w stronę wyjścia z balkonu

- Czekaj, zapomniałaś jaki dziś dzień?- zatrzymał mnie Finn

- Nie chce wiedzieć

- Twoje urodziny księżniczko- podniósł mnie

- Finn odstaw mnie- powiedziałam stanowczo- kto to kurwa wymyślił? Jack?

- Głównie to ja i Marta, ale Jack też dał kilka pomysłów- powiedziała Wika i zaczęła się śmiać

- Dziewczyno czy ty sobie wyobrażasz co ja czułam?

- Mówiłem im, że to przesada- wtrącił się Finn

- Dobra jebie mnie to, myślę, że wiecie, że ten bajzel ma być posprzątany- zaczęłam odchodzić

- Ej ej tak odchodzisz bez spróbowania tortu i bez rozpakowania prezentów?- znowu zostałam zatrzymana tym razem przez Millie

- Tort?- momentalnie się odwróciłam, a wszyscy wybuchneli śmiechem- no co głodna jestem

- Jack krój- zwróciła się do niego Wiktoria

- Lepiej nie, bo bez ręki skończy- odezwałam się i lekko uniosłam kąciki ust

- HaHa bardzo śmiesznie- powiedział z ironią Jack

- Kupiliśmy twój ulubiony- uśmiechnął się Finn

- Ooo mniami- zaczęły pracować mi ostrzej ślinianki jak po zobaczeniu cytryny

Chodź byłam na nich niesamowicie zła to zostałam, zjedliśmy tort i rozpakowałam prezenty. Wszystkie były bardzo kosztowne, no ale nic dziwnego jak tu prawie sami aktorzy. Podostawałam różne rzeczy, od biżuterii po ogromnego pluszaka od Finn'a.

Podziękowałam za otrzymane podarunki i poszliśmy do domu, tam zaczęliśmy dopiero zabawę. Oczywiście Jack jak to on przyniósł alko, które zaczęliśmy pić. Pierwszy raz od momentu urodzin Millie wzięłam do ust alkohol.

- E Finn zadzwonisz po Michel'a?- zapytała już lekko podpita Wiktoria

- No mogę- chwycił za telefon- Siema stary, dawaj przychodź do domu Oliwci, mamy imprezę, adres podam Ci w SMS'ie- rozłączył się i napisał wiadomość

- I?

- Niedługo będzie, podoba Ci się co nie?- poruszył brwiami chłopak

- Noo...można tak powiedzieć- zawstydziła się

Zaczęliśmy grać w piwnego ping- ponga, w jednej drużynie byłam ja, Finn, Jack, Millie, Noah i Wika, a w drugiej Marta, Jeaden, Gaten, Caleb, Jeremy i Nicole. Gra na początku była wyrównana, ale w ostateczności ekipa, w której byłam ja przegrała. Po zakończonej gry usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, które poszłam otworzyć.

- O siema- przywitałam się z Michel'em

- Hej, co to za impra?

- Księżniczka ma urodziny- wtrącił się nie kto inny jak Finn

- Oł, nie mam prezentu

- To nic, wchodź jest świetna zabawa

Gdy chłopak wszedł do mieszkania i zobaczyła go Wiktoria od razu podeszła do niego. Widać że się jej podoba, jest w jej typie jasny brunet, zielone oczy i wysoki, takich chłopaków ona wybiera zazwyczaj.

Zabawa trwała i nie było widać jej końca, postanowiliśmy zamówić coś do jedzenia i zdecydowaliśmy się na chińczyka. Ja wybrałam makaron z kurczakiem i warzywami, no i klika krewetek w cieście, reszta zamówiła jakieś sushi albo sajgonki.

Po niecałych 30 minutach nasze zamówienie już było, a my przystąpiliśmy do jedzenia. Czy tylko mi się wydaje, że te porcję od Chińczyka są ogromne?

Zjedliśmy kupiony posiłek i wróciliśmy do zabawy, trochę zwolniliśmy tempo bo byliśmy najedzenie więc usiedliśmy na dywanie w kółko i graliśmy w "nigdy, przenigdy". Polega to na tym, że jak ktoś mówi nigdy, przenigdy np. nie jadłam papai, a ten kto to robił piję piwo lub jakiś napój.

- To ja zacznę, nigdy, przenigdy się nie głodziłam- powiedziała Millie, a ja chwyciłam za kubek z piwem i się napiłam, widać było zdziwienie reszty

- Nigdy, przenigdy nie uprawiałam seksu- była kolej Wiktorii, a ja znowu wzięłam łyka piwa tak jak Finn, Jack I Nicole

- Serio już się ten teges?- zdziwiła się Marta

- Yyy no tak- trochę się zawstydziłam

- Nigdy, przenigdy nie byłem w friendzone- tym razem kolej Gaten'a

- Serio? Kto cię uwięził w tym gównie?- zapytał Jeaden widząc jak Noah piję z kubka

- A kiedyś ci opowiem- machnął ręką chłopak

Po zakończonej zabawie porobiliśmy kilka rzeczy i goście zaczęli się zbierać. Został tylko Finn, Jeaden i Michel, ja i mój chłopak poszliśmy do mojego pokoju trochę odpocząć. Rzuciliśmy się na łóżko i tak leżeliśmy patrząc się w sufit. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, to było tak nagle, ale byłam mega zmęczona więc nic dziwnego.

Dzisiejszy dzień był świetny, no może poza tym porankiem, ale tak to supi, jak dobrze że mam takich przyjaciół, nie zamieniłabym ich na nikogo innego.

Miłego dzionka kochani 🤗
SŁOWA: 910

We were || Finn Wolfhard ✓ZAKOŃCZONE✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz