40.

1.9K 61 110
                                    

Gdy otworzyłam oczy, oślepiły mnie jasne lampy, dookoła było bardzo czysto i sterylnie. Byłam podpięta do różnych rzeczy, a przy moim łóżku była mama i Wiktoria.

- Mamo- odezwałam się cicho

- Ona się obudziła- zaczęła krzyczeć, a po chwili do pomieszczenia wszedł lekarz

- Jak się czujesz?- zapytał

- Nie jest źle, ale co tu robi Wika przecież umarła?

- Co?- zdziwiła się- jak mogłam umrzeć jak tu jestem z tobą?

- Zaraz, gdzie Finn?

- Finn? Jaki Finn?- zapytała mama

- No Wolfhard

- Finn Wolfhard? Przecież ty go nie lubisz- powiedziała przyjaciółka

- Co ty gadasz? Był moim chłopakiem- podniosłam głos- ty umarłaś na raka

- Jakiego raka?

- Gdzie my jesteśmy?

- W szpitalu

- To wiem, ale gdzie?

- Na truskawkowej 12- powiedział lekarz

- Co? My jesteśmy w Polsce?

- Yyy no tak

- Czemu tu jestem i ile?

- Leżałaś tu w śpiączce przez ok. 10 miesięcy bo jakiś chłopak na ciebie wpadł, a ty uderzyłaś się w głowę- tłumaczyła mama

- Czyli my wcale nie wyprowadziliśmy się do Kanady?

- Co?- zdziwiła się rodzicielka

- Mogę zostać sama z Wiktorią?

- Oczywiście- odpowiedział lekarz i wyszedł z mamą

- Wika, co tu się dzieje? Jak ja się tu znalazłam?

- Szłaś na rozpoczęcie roku i jakiś chłopak na ciebie wpadł, a ty upadłaś na ziemię uderzając się w głowę. Leżysz tu dobre 10 miesięcy

- Byłaś na Comic Con?

- Nie

- Jak to nie jak byłyśmy tam razem w twoje urodziny i to tam spotkałam Wofhard'a

- Oli nic takiego się nie wydarzyło

- Co? Oczywiście, że tak. Pojechałyśmy do Wawy na ten jebany Comic Con, ja wpadłam na Finn'a i później zaczęliśmy pisać. Mama dostała pracę w Kanadzie w Vancouver i tam się wyprowadziliśmy, później zaczęłam chodzić z Finn'em. Zdradził mnie, ale mu wybaczyłam. Na wakacje ty i Marta do mnie przyjechałyście, ona spikneła się z Jeaden'em, a ty z Michel'em, kolegą Finn'a. Jak wróciłyście do Polski wylądowałaś w szpitalu bo byłaś chora na raka, po jakimś czasie umarłaś, a ja wróciłam do Vancouver. Dowiedziałam się, że Finn tak naprawdę mnie nie kocha za to Noah oszalał, zaczął mnie prześladować, a nawet porwał bo niby tak mnie kocha. Uciekłam od niego, Finn chciał mi wyjaśnić, że to nie tak, ale zaczęłam biec i potrącił mnie auto.

- To ci się wszystko śniło- zaskoczyła ją moją opowieść

- Nie, to się na prawdę wydarzyło- byłam siebie pewna- mogę zostać sama?

- Jasne- wyszła

Nie wiem co się dzieje, to na pewno się wydarzyło, ale jeśli nie i to naprawdę tylko mi się śniło?

Chwyciłam za telefon i zaczęłam sprawdzać galerię i SMS'y, ale nie było tam nic związanego z Finn'em. Odłożyłam przedmiot, wstałam z łóżka odpinając wszystkie przewody, rurki i wyszłam. Na korytarzu nie było nikogo więc na luzie sobie poszłam.  Tak jak mówiła mama jestem w Wałbrzychu, coraz bardziej wierzę w to, że jednak wszystko mi się przyśniło, ale to było takie realne, takie prawdziwe, na pewno coś tu jest nie tak, jestem pewna, że to wszystko się wydarzyło.

I oto tym akcentem kończę tą książkę. Cieszę się, że dotrwaliście do końca. Tak bardzo się do tego przywiązałam, że ahhh no szkoda, ale nie można tego przeciągać w nieskończoność.

(P.S. Przepraszam, że nie dodałam tego rozdziału wczoraj, ale wracałam do domu z wakacji i nie miałam kiedy)

Za chwilę jeszcze dodam podsumowanie, a we wrześniu lub październiku może pojawić się nowe ff ❤
SŁOWA: 541

We were || Finn Wolfhard ✓ZAKOŃCZONE✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz