dark!Morgana & Arthur: "I'm glad you're here"

168 14 4
                                    

Na podstawie sceny z odcinka 3x01


Artur siedział na krześle i w ciszy wpatrywał się w śpiącą twarz chorego ojca. Często miał do Uthera pretensje o bezwzględność, ale podziwiał inne cechy jego rządów, takie jak opanowanie, zasadniczość... Nie wyobrażał sobie, by nagle to on miał władać królestwem! Nie teraz. Czuł, że zbyt mało jeszcze umie. Był bardziej wojownikiem niż politykiem. W tylu sprawach się nie orientował...

Rozległy się miękkie kroki i poczuł dłonie Morgany na swoich ramionach. Momentalnie poczuł, jak spływa na niego spokój.

- Chcę, żeby wyzdrowiał... - wyszeptał, nie odrywając wzroku od ojca.

Morgana patrzyła na chorego mężczyznę.

- Wiem - powiedziała, czując ukłucie w sercu.

Cokolwiek Uther uczynił jej, czarodziejom i Mordredowi w przeszłości, Artur nie ponosił za to winy. Morgana nie czuła się dobrze, unieszczęśliwiając chłopaka, jednak postanowiła już dawno: zrobi wszystko, co konieczne, by być wolną i móc żyć bez strachu, że ktoś zabije ją, gdy odkryje jej magiczny talent. Dlatego, używając mandragory, doprowadziła Uthera do szaleństwa i dlatego teraz Cendred zmierza na Camelot. A gdy zamek zostanie złupiony... wtedy postanowi, co dalej. Może Cendred włączy królestwo Pendragonów do swojego? A może Artur jednak jakoś go wypędzi?

To drugie nie byłoby takie złe. Z obłąkanym  ojcem musiał rządzić sam. Morgana pamiętała jak wielki wpływ kiedyś na niego miała. Była pewna, że nie potrzebowałaby wiele czasu, by przekonać młodzieńca do swoich racji... i do magii.

Artur oderwał wzrok od Uthera i zadarł głowę, by spojrzeć na Morganę. Emanowała siłą, spokojem i pięknem. Pomyślał o Gwen. Kilka razy się pocałowali, ale przy niej zawsze czuł głównie podenerwowanie. I służka czasem bała się cokolwiek mu sugerować czy w ogóle mówić... Przede wszystkim jednak po wspólnie spędzonych momentach odtrącała go. Powtarzała, że nie mogą być razem i powinni wrócić do życia, jakie prowadzili zanim cokolwiek się między nimi wydarzyło.

Nie wyobrażał sobie tego. Kochał Gwen. Szczerze. Ale czasami... potrzebował czegoś więcej niż jej mądrych rad. Czasem potrzebował oparcia... i równej mu partnerki, która będzie z nim szczera bez względu na wszystko. I właśnie to znajdował kiedyś w Morganie.

Potem przyszedł czas, gdy chowała się po komnatach i odpowiadała na jego pytania lakonicznie i opryskliwie, aż nagle została uprowadzona przez Morgause i zniknęła na rok.

Ale teraz wróciła, znów z wysoką uniesioną głową i roztaczająca wdzięk młodej królowej. I Artur czuł, że przy niej może być sobą. Bo łączy ich więź silniejsza od miłości czy pokrewieństwa. To coś ulotnego i trudnego do pojęcia - samo przeznaczenie.

- Cieszę się, że tu jesteś - szepnął, obejmując ją w tali i przyciągając ku sobie.

Uśmiechnęli się do siebie, a potem gdy Artur spuścił wzrok, Morgana ponownie spojrzała na nieprzytomnego Uthera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uśmiechnęli się do siebie, a potem gdy Artur spuścił wzrok, Morgana ponownie spojrzała na nieprzytomnego Uthera.

Coś kapało na podłogę; książę sądził,  że pewnie dach przecieka,  a tymczasem to kapał płyn, w którym zamoczona została mandragora zawieszona przez Morganę pod łożem.

Dziewczyna pozwoliła sobie na lekki triumfalny uśmieszek. Wszystko przebiegało zgodnie  z planem. Król Camelotu był dla swych ziem bezużyteczny.  Artur był prawie jej...

Jeszcze nie zdecydowała co z nim zrobi. Wiedziała, że nie będzie się wahać jeśli stanie jakoś na przeszkodzie jej planom. Zrobi to niechętnie, ale jeśli będzie trzeba usunie młodego Pendragona ze swojej drogi. Szybko i bezboleśnie. No, może niekoniecznie to drugie... Ważne, by raz a dobrze. Już za późno, by się wycofywać z obranej ścieżki.

Jednak, gdyby Artur miał przeżyć nadchodzącą wojnę i nadal by jej ufał... mogłaby to wykorzystać. Przekazać mu, jak być silnym władcą. Przywiązać go do siebie mocno, aż w końcu włożyłby na jej palec ślubny pierścień, a na głowę koronę.

A gdy już zostanę królową Camelotu, czarodzieje i Widzący będą mogli żyć bez strachu, że kolejny świt zastanie ich na stosie!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A gdy już zostanę królową Camelotu, czarodzieje i Widzący będą mogli żyć bez strachu, że kolejny świt zastanie ich na stosie!

Bond Between Us // Artur+Morgana+MordredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz