Zjednoczeni w śmierci (I): Ktoś, kogo mogłem ocalić

75 6 11
                                    

Miałem wstawić na górze inne wideo, z którego zaczerpnąłem tytuł, ale nagle znalazłem właśnie to - zasadniczo o Morganie, ale mocno w klimacie ArMor'u - które, kompletnie złamało mi serce; powstało jeszcze przed finałem Merlina, ale z użyciem wyciętej sceny z ostatniego odcinka, w której Artur obwinia się o to, co spotkało Morganę.

I o jego poczuciu winy jest również ten shot...



Ognisko dogasało. Artur wpatrywał się w żarzące drewienka, a jego umysł pogodził się w końcu z faktem, że jego sługa i przyjaciel włada magią. Merlin przyznał się do swego daru, a król po dłuższym namyśle doszedł do wniosku, że tak naprawdę wcale mu to nie wadzi. Znacznie trudniej było przyjąć do wiadomości, iż ten mu nie ufał i nie zdradzał się ze swym sekretem przez ostanie osiem lat. 

Jednak teraz myśli chłopaka nie krążyły wokół Merlina, tylko tej drugiej osoby z jego dawnego najbliższego otoczenia, która okazała się szczególnie uzdolniona.

 Zaczerpnął głęboko powietrza i powiedział na głos:

- Morgana zawsze była dobra...

Gdy razem dorastaliśmy, była bardziej bezinteresowna, współczująca i sprawiedliwa niż ja kiedykolwiek...

- ... i nagle - ciągnął - co mogło się stać, że sprowadziło na nią takie szaleństwo?

Merlin milczał. On wiedział. Ale Artur nie. On mógł się tylko domyślać.

Analizował swoje czyny, przed uprowadzeniem Morgany z Camelotu przez jej siostrę. Doszedł do wniosku, że właściwie nie wiedział, co się z nią wtedy działo. Jak to się stało? Przecież byli razem!! Ale zaraz... przestali być. Przestali, bo on wybrał Gwen. Zostawił Morganę i nawet się nie zorientował. Chwilowy impuls, gra świateł, pocałunek i był oddany jej służce na wieki. 

Morgana wielokrotnie dawała mu do zrozumienia, że jest dla niej zbyt nieokrzesany, więc założył że ich flirty, wieczorne schadzki, ogniste noce i wspólnie spędzane uczty oraz przejażdżki konne traktuje jako coś niezobowiązującego. I sam też je tak traktował. Kim właściwe dla siebie byli? Czy naprawdę byli w związku? Niczego nie powiedzieli sobie wprost, ale mieli romans, a romans przecież jest związkiem!

Artur westchnął. Nie był pewien, kiedy Morgana zorientowała się, że zdradza ją z jej przyjaciółką. W każdym razie po jej powrocie, po porwaniu przez Morgause, na jakiś czas wrócili do flirtu, a potem ona powiedziała, że wie o wszystkim i życzy mu z Gwen jak najlepiej. Mówiła szczerze? Może tak... może nigdy nie chodziło o Ginewrę. Może cały czas jedynym powodem wojny była korona... Korona, której potrzebowała, by uczynić magię legalną.

Nieważne, czy ją zdradzałem, czy nie - gdybym nie był zajęty własną tajemnicą, zrozumiałbym, jak ciężkie chwile przechodzi! Przecież umieliśmy zawsze znakomicie współdziałać w tajemnicy. Gdy ratowaliśmy Gwen przed oskarżeniami o czary, gdy obmyśliła ze mną plan, jak ocalić Merlina po otruciu albo gdy ratowaliśmy Mordreda...

Mordred. Artur poczuł łzy cisnące mu się do oczu. Ich syn, ich tajemnica, ich najsilniejsze połączenie. Zabijając go, uciął ostatecznie to, co było między nimi. Teraz dzielił z Morganą tylko nienawiść.

- Mogłem ją ocalić - wyszeptał.

- Mogłem ją ocalić - wyszeptał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Bond Between Us // Artur+Morgana+MordredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz