"Sometimes I hate the life I made"

113 7 2
                                    

(Na górze: filmik o Morganie z youtube'a. Piosenka perfekcyjna dla niej: Narcissistic Cannibal ; refren brzmi: Sometimes I hate the life I made [Czasem nienawidzę życia, które stworzyłam] )

Na podstawie 5x09. Mordred został oddzielony od Merlina i Artura i stracił przytomność po uderzeniu w głowę. Za wszystkim stoi Morgana...



Pochyliła się nad nim. Miał takie delikatne rysy owalnej twarzy, okolonej przez puszyste brązowe loki. Jej chłopiec. Jej mały książę... Dla Morgany nie miało znaczenia, że przy ostatnim spotkaniu wbił jej nóż w plecy. Przeżyła, a teraz patrząc na Mordreda nie czuła nienawiści, a jedynie bezmiar miłości.

Morgana w zachwycie przejechała obleczoną w rękawiczkę dłonią po policzku młodzieńca.

Chłopak drgnął, gwałtownie otwierając swoje szare jak mgła oczy. Rozejrzał się, zobaczył ją i poderwał się na nogi.

- Dlaczego mnie nie zabiłaś? - warknął.

Wstała, czując, że wzbiera w niej gorycz.

Gdy byłeś dzieckiem, ocaliłam ci życie. Naprawdę uważasz, że byłabym zdolna cię skrzywdzić?

- Żadne moje wojny cię nie dotyczą, Mordedzie - oznajmiła chłodno i spytała z ironią: - Jak mogłeś się zwrócić przeciwko mnie? Jesteśmy tacy sami!

Jesteś moim synem!, pragnęła wykrzyczeć, ale wiedziała, że nigdy by jej nie uwierzył. W końcu jaki miała dowód poza przeczuciem?

Chłopak potrząsnął głową.

- Nigdy... - odrzekł.

Nozdrza czarodziejki zafalowały z gniewu.

- Nosisz zbroję, która na ciebie pasuje, ale oboje wiemy, co kryje twoje wnętrze - stwierdziła sucho. - Myślisz, że Artur będzie cię tolerował choćby minutę, jeśli pozna prawdę o tobie? Że jeden z jego rycerzy to czarodziej?

Mordred poczuł jak do jego serca wkradają się lęk i niepewność. Artur wiedział o jego druidzkiej przeszłości, ale nie o czarodziejskich zdolnościach.

- Pewnego dnia się dowie - odparł wreszcie. - Wtedy zostaniemy zaakceptowani.

Morgana pomyślała, że jest żałosny... Naprawdę w to wierzył?

- Twoja naiwność byłaby urocza, gdyby nie niosła z sobą tak dużego zagrożenia...!

Miała już dosyć tej farsy. Postanowiła wywiedzieć się czegoś o Emrysie. Czarodzieju, który sprzyjał Arturowi i znów mu pomagał, krzyżując plany dziewczyny. Tym razem chodziło o cofnięcie zaklęć pętających umysł Ginewry.

Morgana miała wrażenie, że grunt osuwa się jej  spod nóg. Tak, Gwen była jej narzędziem, ale Morgana dzięki czarom odzyskała  w niej przyjaciółkę i cieszyła się z tego. Nie mogła ufać nikomu poza Aithusą. A teraz wreszcie wspierała ją ludzka istota. I znów wszystko przepadało...

Czarodziejka zapytała o Emrysa, ale chłopak odparł, że żadnego potężnego czarodzieja nie ma i nie było w  Camelocie. Stwierdził też z ironią, że sama powinna to wyczuć.

Złość rozsadzała Morganę od środka.

- Zatem do niczego mi się nie przydasz - mruknęła i podniosła dłoń.

Nie zdążyła nawet pomyśleć, jakie zaklęcie właściwie chce rzucić, kiedy Mordred się odezwał:

- Zaatakujesz jednego ze swoich?

Morgana zawahała się. Uderzył w czuły punkt. Jeśli będzie we mnie widział dwulicowego potwora, nigdy się do mnie nie przyłączy, uświadomiła sobie. Tymczasem chłopak ciągnął:

- Nie jestem wystarczająco silny, by raz na zawsze cię pokonać, Morgano, ale wiedz jedno: taka nienawiść jak twoja nigdy nie zatriumfuje! - westchnął i dodał: - Mam nadzieję, że któregoś dnia odnajdziesz te miłość i współczucie, które wypełniały kiedyś twoje serce.

- Nie jestem wystarczająco silny, by raz na zawsze cię pokonać, Morgano, ale wiedz jedno: taka nienawiść jak twoja nigdy nie zatriumfuje! - westchnął i dodał: - Mam nadzieję, że któregoś dnia odnajdziesz te miłość i współczucie, które wypełniały k...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Morgana poczuła, jak w jej gardle rośnie wielka gula, w oczy zapiekły ją łzy. Po słowach Mordreda zdała sobie sprawę jak bardzo jest samotna. Nie miała już nikogo. On się od niej odwrócił, a w tej chwili po raz kolejny traciła Ginewrę. Artur okazał się zbyt dumny, aby oddać jej koronę i rozpoczął z nią własną wojnę.

Wciąż była przy niej Aithusa, ale czy niemy smok, który tylko spojrzeniem daje dowody miłości może być prawdziwym oparciem?

Proszę nie zostawiaj mnie...!, miała ochotę krzyknąć do młodego rycerza. Otworzyła usta, jej ciało wiedziało, że jeszcze chwila, a padnie dna kolana i zacznie błagać go o miłość.

Jednak nie doszło do tego. Mordred uczynił gwałtowny ruch ręką, jego oczy zaświeciły się na złoty i w Morganę uderzyła fala powietrza.

Upadała na kamienie, a jej umysł pogrążył się w mroku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Upadała na kamienie, a jej umysł pogrążył się w mroku. Zanim odzyskała przytomność kilka minut później, chłopak zniknął.

Dlaczego wszyscy wybierają Artura? Najpierw Uther, potem Merlin i Ginewra... Dlaczego ty też? To dzięki mnie w ogóle teraz z nimi jesteś! Czemu więc mnie odrzuciłeś? Dlaczego się mnie wyrzekłeś?




Ta scena łamie moje serce ilekroć ją oglądam! Tylko trzy razy w serialu Morgana naprawdę pokazała po sobie żal z powodu obranej drogi  w 3x02 podczas konfrontacji z Merlinem, w 4x13 rozmawiając z Arturem, ale najbardziej chyba właśnie ścierając się w 5x09 z Mordredem. W tym momencie naprawdę widać na jej twarzy, jak bardzo złamana się czuje i jak bardzo " nienawidzi życia które sama stworzyła ". Straciła już prawie wszystkich, ale to tylko utwierdza ją w przekonaniu, by trwać dalej w walce. Bo wizja tronu Camelotu to jedyne, co jeszcze ma.


Bond Between Us // Artur+Morgana+MordredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz