Rozdział 21

4.4K 210 13
                                    

Przebudzając się sama z siebie, byłam w sporym szoku. Jak to możliwe, że bliźniaki mnie nie budzą? Przestraszona, ignorując śpiącego mężczyznę, szybko pobiegłam do ich pokoju. Marissa cichutko płakała, a Noah mocno ją tulił.
-Jeszcze wrócę i znowu będę Ci wyrywać misia! - mówił, próbując się śmiać. Jednak w jego oczach pojawiły się łzy. Brunet nawet po upadku nie płacze.. 
-Oczywiście, że Noah wróci..  - powiedziałam, czując ogromną gulę w gardle. Ignorując dzieci, szybko wyjęłam im ubranka. Noah wybrałam krótkie jeansowe spodenki i biały t-shirt, natomiast Marissie różowy kombinezon w stylu hiszpanki. -Ubierajcie się..  Jedziemy na plażę. - powiedziałam i poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę. Miałam około pięć minut, ponieważ Noah zawsze pomaga siostrze. Potem udaje, że dziewczynka sama się ubiera. Urocze. Po związaniu lekko tłustych włosów w koka, usłyszałam wołanie dzieci. Zadowolona, że się wyrobiłam wróciłam do bliźniaków. Po poprawieniu ich stroju w odpowiedni sposób, złapałam obojga za dłoń i zaprowadziłam na ich poranną toaletę. Z lekkim uporem Marissy umyłam jej ząbki, ponieważ Noah sam potrafił. Noah nie był przeciętnym dzieckiem, umiał o wiele więcej od rówieśników. Dziewczynki włosy, sięgające do ramion związałam w dwa kucyki. Kiedy dzieciaki były gotowe, zostawiłam ich na chwilę samych i pobiegłam do sypialni, gdzie przebrałam się w podobny kombinezon do Mari.
-Gdzie idziesz? - usłyszałam zaspany głos Williama, wściekła odpowiedziałam:
-Do sklepu. - widząc bliźniaków w kuchni, od razu Noah poinformował mnie, że chce kanapki z serem, a jego siostra bez skórek. Oni przeczuwali, że długo nie bedą się widzieć.. Kiedy Marissie pomagał jeść Noah, szybko zrobiłam więcej kanapek na drogę oraz wzięłam ich ulubione kukurydziane chrupki. W razie czego włożyłam do wózka pampersy oraz niezbędne dla dzieci rzeczy, typu napoje, krem z filtrem oraz przyrządy do zabawy w piasku. 
-Ja i Marissa zjedliśmy. - oznajmił Noah oraz zaczął zakładać siostrze buty. Pomijam, że pomylił lewą z prawą i źle zapiął rzepy, ale na prawdę to zrobił! Podczas poprawiania obuwia córce, obserwowałam jak bez słowa syn próbuje uporać się ze sznurówkami. -Mamo zostaw.. - wyjakął, kiedy zaczelam wiązać buta.
-Jak tak bardzo nie chcesz pomocy pokażę Ci lepszy sposób..  Naciągnij obie sznurowki I włóż je do buta! - instruowałam, a chłopiec zrobił to, co powiedziłam. -Gotowe!
- To lepiej wygląda niż te dziecinne kokardki!
-Skarbie ty nadal jesteś dzieckiem..
-Za tyle - pokazał cztery palce, wskazujące miesiące. -Bede mieć trzy lata.. Mamo nie traktuj mnie jak dziecko..
-Dla mamusi zawsze będziesz dzieckiem. - powiedziałam, dając brunetowi całusa w policzek.
~*~
-Tutaj nigdy nie byliśmy! - krzyknął Noah, kiedy zeszliśmy na dół. W ciągu dwóch lat, William wykupił (.) i wybudował o wiele łatwiejsze zejście.
-Noah jak już będziesz w Los Angeles, musisz jak najwięcej pamiętać o Hiszpanii! - odpowiedziałam, kiedy byliśmy na miejscu. Will planował pokazać bliźniakom te miejsce na naszym ślubie. Ślubie który miał się odbyć za dwa lata..
-Mamo... Wy jesteście dla mnie ważniejsze. - odpowiedział i sam się odpiął z wózka. Czy na pewno on ma prawie trzy lata?! Kiedy chłopiec odpiął siostrę, od razu zaczęli robić aniołki w piasku. Rozbawiona, rozstawiłam sporej wielkości koc i obserwowałam co robią dzieci. Dziewczynka za każdym razem jak chciała coś zrobić, Noah ją wyręczał.
-Noah nie wchodź do wody! - krzyknęłam, kiedy chłopiec postanowił wlać wodę do wiaderka. Jak szalona wstałam i pobiegłam do dziecka. -Nigdy więcej nie wchodź do wody bez mamusi.
-Ale! - krzyknął zdenerwowany.
-Nigdy. Idź do siostry. - powiedziałam dysząc. Nie był to duży dystans do przebiegnięcia, ale stres był za duży. Woda jest bardzo niebezpieczna.  Wystarczyłoby, żeby chłopiec nawet się w niej przewrócił a mogłaby mu się stać krzywda!  Kiedy bliźniaki kopały dół w piasku, ich mamusia, jak wariatka cały czas latała z wiaderkiem pełnej cieczy. Ale za każdym razem kiedy wlewałam wodę w dziurę, dzieci były bardzo szczęśliwe i nie przeszkadzało mi, że wyglądam jak wariatka. Dla nich mogłabym stać się każdym. Czując wibrujacy telefon, głośno wzdychajac odebrałam.
-Gdzie jesteście?
-W sklepie. - odpowiedziałam oschle. Niech nie myśli, że tak szybko będę z nim rozmawiać. Jak mógł zrobić coś takiego bez mojej wiedzy?!
-Nie ma was w sklepie, bo w nim jestem.
-W innym sklepie.
-Do innego nigdy nie chodzisz! - wrzasnął, a ja głośno wzdychając się rozłączyłam. 
-Dzieci musimy wracać.. - powiedziałam, na co Marissa dała swój popis płaczu.
Tak więc wracaliśmy: ja mokra, Noah cały brudny, a Marissa zapłakana. Wygladalismy jak siedem nieszczęść, byłam ciekawa reakcji ich głupiego tatusia.

~*~
-Jak mogłaś mnie okłamać?! - usłyszałam przy wejściu do domu. Ignorując mężczyznę, zdjęłam dzieciom buty i od razu pobiegli do siebie. Rzadko się kłócimy, a jak zaczynamy, to idą do swojego pokoju.
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć o swoich planach wobec Noah?! Może jeszcze chcesz mi coś powiedzieć? - wydarłam się, starając nie płakać.
-Jutro wylatujemy. - odpowiedział ciszej.
-No kurwa ładnie. - powiedziałam, po czym pobiegłam do łazienki, gdzie się rozpłakałam.

~~~~~~
Będzie komputer, będą poprawione błędy!
Bardzo proszę o głosowanie i  komentowanie, bo to jest większa motywacja do pisania kolejnych rozdziałów!
Więcej aktywności = szybciej rozdziały!

Podwójny ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz