Już mieszkasz w moim brzuszku prawie 4 miesiące, a dokładnie 108 dni! Z dnia na dzień, czuję się coraz szczęśliwsza, że zaraz wyjdziesz na świat i pokażesz każdemu kto tu rządzi! Niestety, nie będzie mnie obok Ciebie.. Ale wiedz, że mamusia mocno Cię kocha i będzie kochać. Mam nadzieję, że dziadkowie, pradziadek, wujkowie i ciocia się Tobą słoneczko zajmie. Niestety, nie znam nadal Twojej płci, ale cały czas śnisz mi się jako chłopiec.. Może to jakiś znak? A tutaj nasze wspólne zdjęcie! Kocham Cię maluchu,
Twoja mama.Z uśmiechem, włożyłam długopis do swojej czarnej skórzanej torebki, a do zeszytu wkleiłam zdjęcie, które przedwczoraj zrobiłam. Póki co, nikt nie znał powodu mojego przyjazdu. Uznałam, że nie warto psuć komukolwiek nastrój.
-Hej mała.. - usłyszałam głos dziadka, na co delikatnie się uśmiechnęłam. -Czemu sama tutaj siedzisz? - spytał mężczyzna, siadając obok mnie na piasku.
-Musiałam sobie trochę przemyśleć.. - odpowiedziałam, obserwując ocean. Zawsze obserwowanie wody mnie uspokajało, nie rozumiałam dlaczego.. Jednak tak było.
-Coś się dzieje, przecież widzę. - lekko przygryzając wargę, poruszyłam lekko ramionami. -Jesteś taka sama jak mama.. Zawsze udawała silną, ale jak już wybuchła to trudno było ją uspokoić..
-Dziadku jest dobrze.. - odpowiedziałam, prawie zgodnie z prawdą. Jednak powstrzymując się od płaczu, głos mi zadrżał i nie zabrzmiało to szczerze..
-Marissa..
-Dziadku co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że zostało mi 5 miesięcy życia? - wypaliłam, przez co po chwili żałowałam. Ale tak bardzo mnie to męczyło..
-O czym Ty mówisz? To jakiś żart? - kiedy nie odpowiedziałam, mężczyzna zrozumiał aluzję. -Marissa..
-Dziadku ja umieram.. Przez tego tutaj.. - powiedziałam, po czym dotknęłam swój brzuch. -Ale jest dobrze, nie zostawię was samych, on będzie z wami.. - mężczyzna nie odzywał się przez dłuższy moment. Po czym zauważyłam jak płacze. Przecież będzie z nimi Noah i moje małe maleństwo. I tak nic nie znaczę dla nikogo, dlaczego się smucą?
-Skąd wiesz? W ogóle.. Kiedy? - nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam bawić się piaskiem wokół. -Nic nie można zrobić? Dlaczego nie chodzisz do lekarza?
-Jedynie co mogłam zrobić to usunąć. Ale nie ma opcji, że to zrobię. Nie zabije mojego maleństwa. - mężczyzna już mi nie odpowiedział, a jedynie mnie przytulił.
-Musisz pojechać do mamy.. - wyszeptał mężczyzna. Z lekkim uśmiechem przytaknęłam. Miał rację, powinnam się z każdym pożegnać.
-Mogę zostać na chwilę sama? - spytałam, chodząc po domu, w którym mama mieszkała podczas ciąży. Dziadek nie odezwał się, tylko wyszedł. Nie pamiętałam tego miejsca za dzieciństwa, ale czułam do niego pewne przywiązanie. To tutaj mieliśmy z bratem się wychowywać. Wchodziłam po kolei do każdego pokoju. Widząc nad dziecięcym łóżeczkiem biały napis Marissa, delikatnie się uśmiechnęłam i dotknęłam go. Po chwili wpadłam na pewien pomysł i po prostu wyjęłam telefon. Ustawiłam go idealnie na ten napis i włączyłam nagrywanie. Chciałam pozostawić po sobie jak najwięcej pamiątek. Nagle do mojej głowy weszła przypadkowa melodia, a słowa same wychodziły.
-I love you, I adore you (Kocham Cię, Uwielbiam Cię)
I lay my life before you (układam moje życie przed Tobą )
I'll have you want me more and more ( Sprawię, że będziesz mnie chciał bardziej i bardziej )
And finally it seems my lonely days are through ( Nareszcie mam wrażenie że samotne dni się skończyły, )
I've been waiting for you (Czekałam na Ciebie. ) *
-Pamietaj maleństwo, mama nieważne gdzie jest i tak Cię bardzo kocha.. - dodałam i poczułam jak łzy same ciekną mi z oczu.
*ABBA - I've been waiting for you
CZYTASZ
Podwójny Problem
Romance,, -Podwójne gratulacje! -Proszę? - mężczyzna z uśmiechem, wcisnął coś w swoim sprzęcie, po czym usłyszałam trzaskanie. Zaniepokojona spojrzałam się na monitor, gdzie zauważyłam dwie kuleczki z.. Kończynami? -To Pani jedno maleństwo.. - wskazał...