2. Rozdział 15

2.3K 141 2
                                    

Dni spędzane z moim bratem bliźniakiem, były najlepszymi w moim życiu. Cały czas oglądaliśmy filmy, jedząc słodycze jakiekolwiek sobie wymarzyłam! Byliśmy do siebie trochę podobni, ale było również widać u nas różnice w wychowywaniu. Ja, jako żyjąca w biedzie dziewczyna szanowałam każdego dolara i każdą rzecz. A Noah? Potrafił dawać za paczkę chipsów dziesięć dolarów, bo nie chciał reszty. To przykre, że przez głupotę rodziców nie spotkaliśmy się wcześniej.

-Piłaś kiedyś alkohol? - spytał Noah, wyjmując zza pleców czteropak piwa. Zszokowana, zaczęłam kiwać głową, wolałam nie ryzykować zdrowiem i nie pić. Słyszałam o różnych przypadkach, jak ludzie zaczynają odwalać różne rzeczy po tym świństwie, a niektórzy nawet umierają! -To trzeba w końcu spróbować. - powiedział rozbawiony, siadajac obok mnie. Przestraszona nic nie mówiłam, tylko obserwowałam jak otwiera opakowanie oraz puszkę piwa, którą również mi podał.

- Chyba nie powinnam.. - powiedziałam, chcąc oddać przedmiot.

- Tylko spróbuj! - z grymasem wymalowanym na twarzy, zrobiłam co kazał i nie było tak źle! Alkohol nie był taki niedobry jak mówią!

- Dobre.. - wyszeptałam, biorąc kolejnego łyka.

- Za nas! - krzyknął, po otworzeniu swojego napoju i wypił całą zawartość w kilkanaście sekund! Zszokowana, zobaczyłam jak pochyla się w stronę podłogi.. Czy on będzie rzygał?! Szybko złapałam go w talii, gdyby miał upaść, a Noah beknął i zaczął się śmiać. -Jeszcze wiele musisz się nauczyć, Mari. - dodał otwierając kolejną puszkę.

*

- Nie chciałabym stąd wracać..  Czuję, że tu jest mój dom! - krzyczałam podekscytowana. Po wypiciu wszystkich piw, brat znalazł w domu jeszcze wino, które było o wiele lepsze! Takie słodkie, a zarazem kwaśne.. Trudno było mi określić smak, ponieważ było przepyszne.

- A wiesz co ja czuje? Że to nie dla mnie miejsce. - dodał, opierając swoją głowę na moim ramieniu. -Wychowałem się w fleszach reporterów, cokolwiek nie zrobiłem było w gazetach.. Wolałbym żyć skromnie właśnie tak jak ty!

- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz! - krzyknęłam zdenerwowana. Jak mógł uważać, że mieszkanie w biedzie jest lepsze od bogactwa? Pieniądze były najważniejsze i one utrzymują nas przy życiu od setek lat! - Nigdy nie głodowałeś przez tydzień, bo partner mamy nie zdołał wrócić! Nigdy nie ubliżano Ci.. Bito.. - I po tym mój dobry humor całkowicie znikł. Miałam prawie siedemnaście lat i byłam nikim. Nic nie potrafiłam w swoim życiu zrobić właściwie, bo zajmowałam się rodziną. Gdyby ojciec zabrałby mnie ze sobą, możliwe, że byłabym kimś tak samo jak brat. Ale wtedy nie znałabym babci.. taty, a może nawet i mamy. To było okropne uczucie.

- Może tak miało być? - wymamrotał do siebie Noah. - Gdybyśmy nie zostali rozłączeni i zostali z jednym rodzicem, może nie wiedzielibyśmy o drugim?! Albo.. - jego głupie wyobrażenia, przerwało pukanie. Kiedy chłopak nie zareagował, postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Czyżby po nas wrócili? Tak szybko..? Uśmiechając się smutno do brata, poszłam otworzyć drzwi.

-Dzień dobry.. Czy zastałam Marissę? - spytała starsza, ale ładna jak na swój wiek kobieta. Czarne włosy podkreślały jej zielone oczy, a cera była ciemnośniada. Przypominała mi kogoś, ale nie byłam pewna kogo.

- No.. To ja...- mówiłam każde słowo w zwolnionym tempie, obserwując poczynania kobiety.

-Teraz grzecznie wyjdziesz ze mną, albo on - wskazała palcem na jakiegoś człowieka, który trzymał.. broń?! - Twojego braciszka zabije. - co się tutaj do cholery dzieje?! Przestraszona, wtedy zauważyłam, że również we mnie kieruje pistolet. Ale dlaczego ja? Jestem nic nie znaczącym człowiekiem.. Ja rozumiem gdyby to miał być Noah, Ale ja?! Przestraszona, że mogą zrobić krzywdę mojemu bratu, cała roztrzęsiona udałam się do czarnego vana.

-Jaką mam pewność, że jemu nic się nie stanie? - wyjąkałam przestraszona. Czasami wyobrażałam sobie takie sytuacje.. Jednak w mojej wyobraźni zapewne przechwyciłabym broń i zabiła tych ludzi. Ale w rzeczywistości byłam roztrzęsioną kluską, nie zdolną do czegokolwiek. Kobieta uśmiechnęła się do mnie i zatrzasnęła drzwi. Oni mu zrobią krzywdę..? -On ma alarm! - wypiszczałam, kopiąc po ciemku w co się dało. Nawet zapomniałam, że boję się ciemności. Musiałam pomóc Noah.

- Co ma? - spytała ta suka, ponownie otwierając drzwi. Widząc odrobinę światła i jej jędzowatą twarz odpowiedziałam.

-On ma przy sobie alarm. Jeśli zacznie się niepokoić to ochrona w ciągu trzydziestu sekund się pojawi. - skłamałam, głośno dysząc i drżąc, przy okazji. Kobieta wydała polecenie odwrotu przez dziwne urządzenie i ponownie zostawiła mnie w ciemności. Ja byłam nic znaczącym człowiekiem, to Noah jest ważniejszy i chociaż on musi żyć.

Podwójny ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz