2.22

1.5K 82 5
                                    

   -Nie mogę w to uwierzyć! - usłyszałam krzyk taty, przez który się obudziłam. -Jak może być.. - zanim dokończył, otworzyłam oczy. Widząc światło, od razu je zamknęłam. Było za jasno, o wiele za jasno.. Po kilku próbach, byłam w stanie się rozejrzeć. Biały sufit, ściany, nawet łóżko.. Wszystko było w tym samym odcieniu, przez co poczułam nieprzyjemny dreszcz. Jestem w szpitalu? Przecież tylko tam jest tak brzydko...
-Hej mała.. - usłyszałam głos Jamesa, na którego od razu się spojrzałam. Mężczyzna siedział obok mojego brata i wyglądał na zmartwionego. Juz pominęłam fakt, że jego niegdyś idealnie wyprasowana biała koszula, byla w czerwonych plamach i pognieciona. Zestresowana, od razu usiadłam do pozycji siedzącej.
-Ostrożnie.. - usłyszałam głos Noah, kiedy bezsilnie opadłam do poprzedniej pozycji.
-Gdzie jestem? - spytałam lekko zdyszana, jakbym przebiegła półmaraton.
-W szpitalu, jak się..
-Kiedy miałaś zamiar powiedzieć o ciąży?! - przerwał mojemu bratu William. Ciąży? Miałam rację, że tak się to skończy.. Co mnie najbardziej zdziwiło? Nie płakałam, a czułam w jakimś stopniu szczęście. Nie ważne czyje to było dziecko, to się nawet nie liczyło. Ono było moje i tylko moje. Z lekkim uśmiechem dotknęłam brzucha, ale kiedy tata zaczął klnąć od razu przestałam. -Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji.. - kontynuował swoje narzekania, a ja po prostu słuchałam mężczyzny. -Masz 16 lat! Karierę przed sobą.. Całe życie! - bez jakichkolwiek emocji, tylko obserwowałam jak zdenerwowany chodzi po pokoju. -Jesteś taka nieodpowiedzialna! Tak samo jak brat!
-William wystarczy. - przerwał mu James, który dotknął mojej dłoni. -Jak się czujesz?
-Ja? Wspaniale. - odpowiedziałam z uśmiechem. W środku mnie rosło nowe życie, które będzie ze mną zawsze. Moje male nasionko, które było tylko moje. Wszyscy mężczyźni zmieszani, obserwowali siebie nawzajem.
-Widzę, że księżniczka wstała. - usłyszałam obcy męski głos, a po chwili obok mnie, znalazł się mężczyzna cały ubrany na biało. -Juz poinformowali Marissę państwo, czy ja powinienem? - mężczyźni nie odpowiedzieli, na co lekarz jedynie przytaknął. -Jesteś w drugim miesiącu ciąży..
-To chyba dobra nowina, prawda? - przeszkodziłam mężczyźnie, na co lekko się zirytował.
-Jest to zagrożona ciąża.. I nie dla życia dziecka.. - reszty informacji nie zrozumiałam. Czyli umrę, najzwyczajniej w świecie umrę.
-I jakie mam opcje? - spytałam, kiedy mężczyzna przestał tłumaczyć dlaczego jest tak, a nie inaczej.
-Aborcja albo.. - powiedział o wiele ciszej mężczyzna.
-Czyli aborcja, postanowione. - przerwał mój tata, przez co o mało nie wybuchłam. Jak on mógł decydować o moim i mojego dziecka życiu?
-Albo? - spytałam mężczyzny, czując jak moje oczy zaczynają łzawić.
-Albo spróbujesz dochować dziecka, ale szanse są.. Marne. Twój układ rozrodczy nie jest prawidłowo rozwinięty.. To dziecko może na prawdę wyrządzić Ci krzywdę. - wzięłam głęboki wdech i zaczęłam płakać. Albo zabije moje dziecko albo siebie.. Na tym świecie nie było miejsca dla naszej dwójki. Ale ja od razu zdecydowałam kto przeżyje. Czując jak ktoś mnie przytula, wyrwałam się i nagle wstałam. Kiedy poczułam jak ojciec mnie podtrzymuje, również jego odepchnęłam.
-Wracam do domu. - oznajmiłam wszystkim, próbując założyć buty. Nie zależało mi na tym, że byłam w pidzamie. Musiałam stamtąd jak najszybciej wyjść.
-Marissa jesteś niepełnoletnia i nie możesz wyjść ze szpitala. - zaczął prawić mi morały lekarz, który był zmieszany całą sytuacją.
-Skoro to są moje ostatnie miesiące życia, po co mam się tu męczyć? - odpowiedziałam mężczyźnie z lekkim usmeichem, czekając na jakąś reakcję ojca.
-Usuniesz to. - powiedział William z kamienną twarzą.
-No już od razu - zaśmiałam się mężczyźnie prosto w twarz. -Mama też nas nie usunęła, chociaż ją zostawiłeś! - wydałam się tak głośno, że gardło zaczynało mnie pobolewać. -Mama zrozumiałaby..
-Twoja mama była pełnoletnia! Wiedziała co robi. Nie miała zagrożonego życia przez was! - zaczął również na mnie krzyczeć, przez co wyszła jedna wielka kłótnia. James i Noah nawet się nie odzywali, tylko obserwowali zaistniałą sytuację. A miałam nadzieję, że mi pomogą..
-Ona dobrze wie co robi, nie ma w końcu trzech lat. Wolisz żeby też uciekła? - powiedział James, na co dziękowałam mu w głębi duszy. Wiedziałam, że tak nie myślał, ale liczyły się chęci.
-Prosze przygotować dla nas wypis. - powiedział mój ojciec, który wyszedł z sali. Z lekkim uśmiechem dotknęłam swojego brzucha, moje dziecko na pewno będzie kimś ważnym na tym świecie. O wiele ważniejszym ode mnie.


~~~~~

Błędy zostaną poprawione jak będę miała dostęp do komputera!

Chciałabym wszystkim złożyć najszczersze życzenia! Wesołych, ale przede wszystkim zdrowych świąt Bożegonarodzenia! Mam nadzieję, że spędzicie je spokojnie w gronie najbliższych Wam osób.

Dziękuję za komentarze i pozytywny odbiór po tak długiej przerwie! Kocham Was mocniutko 😍😍

Podwójny ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz