2.21

1.7K 78 4
                                    

Dwa miesiące minęły mi bardzo szybko. Tutaj nie dało sie nudzić, każdy wieczór spędzałam z ojcem lub Jamesem w wszelaki sposób. Teatr, kino, różne wystawy. Podczas nieobecności mężczyzn uczęszczałam na różne zajęcia udoskonalające mój głos, umiejętności teatralne oraz taneczne. Chociaż nie miałam czasu się nudzić, czułam pewną pustkę i ból w sercu. Miałam wszystko czego chciałam, ale to nie pomagało.. Nie potrafiłam chociaż przez godzinę "zatrzymać" tego bólu. Cały czas myślałam o Cory'm i tym, co teraz robi i jak bardzo mnie nienawidzi..

-Mari załóż coś ładniejeszego.. - usłyszałam głos taty, który bez pytania wszedł do mojego pokoju. Głośno wzdychając odłożyłam maskarę do rzęs na swojej białej toaletce i podeszłam do lustra.

-Co jest w niej nie tak? - spytałam, poprawiając granatową suknię, która i tak była za długa i ciągnęła się po ziemi.

-Myszko, idziemy dziś na koncert.. - dodał, po czym zaczął grzebać w mojej szafie. Kolejny minus mieszkania z tatą - wszystko musiało być po jego myśli. Nie mogłam mieć własnego stylu, ponieważ narobiłabym mężczyźnie wstydu.. Kiedy wyjął małą czarną ozdobiona kamyczkami Svarovskiego, ze sporym dekoltem, poczułam się niezręcznie. Nie lubiłam pokazywać dekoltu, ani za bardzo świecić. Od zawsze wolałam być niewidoczna, niż tak jak teraz. W dodatku tata wybrał czerwone szpilki, które miały szpilkę większą niż pięć centymetrów.. To już było szaleństwo! Bez słowa założyłam wybrany przez mężczyznę komplet we własnej łazience i koślawiąc buty, przyczłapałam się z powrotem do taty.

-Idź załóż inne buty.. - dodał, obserwując trzęsące się moje nogi. Głośno wzdychając wróciłam się do swojego pokoju i znowu zaczęłam szukać butów. Przy okazji modliłam się, żeby ten tydzień szybko zleciał, a wtedy będzie mnie wspierał Noah.

~*~

-Marissa pośpiesz się! - krzyknął tata, odwracając się do tyłu. Zdenerwowana, trzymająca ciężką torbę z przedmiotami taty, starałam się dogonić mężczyznę. Jednak moje krótkie nogi, chociaż starałam się przyspieszyć, nadal szły tak samo wolno jak wcześniej.  

Będąc na miejscu koncertu, byłam w sporym szoku na ilość osób. Ludzie przepychali się i krzyczeli do siebie, jakby miałoby to im pomóc w dostaniu się do środka. Głośno wzdychając, już przeklinałam w myślach, że będę stała w tym stadzie. Widząc ojca, który wchodzi ewakuacyjnymi drzwiami, wspomnienia do mnie wróciły. To samo zdarzyło mi się z Jamesem, tego dnia kiedy poznałam brata i ojca. Jeszcze mocniejsze ukłucie w brzuchu, sprawiło, że musiałam na chwilę się zatrzymać.

-Marissa nie mamy czasu.. - powiedział zirytowany mężczyzna, odwracając się w moją stronę. Uśmiechając się w stronę taty, szybko dogoniłam mężczyznę, chociaż ból nadal mi dokuczał.

-Kto w ogóle występuje? - spytałam, kiedy zespół zaczął grać przygrywkę. Mężczyzna tylko uśmiechnął się i obserwował scenę. Głośno wzdychając, założyłam nogę na nogę, przy okazji stukając w siedzenie paznokciami. Słysząc znaną mi piosenkę, łzy od razu poleciały po moich policzkach.

- Every day - I try and I try and I try ( Każdego dnia - próbuję, próbuję i próbuję )

But everybody wants to put me down (Ale każdy chce mnie tylko poniżyć )

They say I'm goin' crazy  (Mówią, że wariuję ) - i w tamtym momencie na scenę tanecznym krokiem wbiegł na środek sceny Noah. Na sali rozlęgł się okropny wrzask, na co chłopak jeszcze mocniej się uśmiechnął. Podczas występów, czuł się tak swobodnie i pokazywał, że sprawia mu to radość. Nie stosował się do choreografii tancerzy, przez co William był podenereowany i przeklinał pod nosem.
-Dobra stop.. stop! - przerwał chłopak zespołowi, podczas występowania z kolejną piosenką. Ojjciec usłyszawszy to, zrobił się cały czerwony ze złości i bezradności. Nie mógł mu przeszkodzić, ponieważ widownia byłaby zniechęcona. -Ja... Chciałbym wam podziękować za tyle lat wsparcia! To jest wspaniałe, że niektórzy są ze mną od początku.. Jednakże to nie jest dla mnie droga, którą chcę podążać.
-IDŹ MU PRZERWIJ. - rozkazał mi mężczyzna, który szybko złapał mnie za ramię i zaciągnął na scenę. Przerażona próbowałam się wyrwać, jednak byłam bezsilna.
-To była wspaniała przygoda, ale każda przygoda ma swój koniec. - w tamtym momencie zostałam pociągnięta przez tancerzy na środek. Widziałam w ich oczach współczucie, a przypuszczałam, że w moich było tylko przerażenie. -Właśnie tę osobę chciałbym Wam przedstawić, zapewne sporo z was ją już zna.. - moje nogi nie mogły przestać się trzęść, jedynie pomagało mi obserwowanie swoich czarnych baletek. To było zaplanowane? Przestraszona, chciałam wybiec jednak groźny wzrok ojca mi na to nie pozwalał. Nie mogłam go zdenerwować bo wróciłbym do Hiszpanii. -I chcialbym, żeby to ona mnie zastąpiła. To ona ma większy talent i powinna od początku zająć moje miejsce. - więcej słów nie potrafiłam przetrawić, to po to były te zajęcia? Jak bratu znudzi się sława ja będę utrzymywać rodzinę? Ale dlaczego robią to bez mojej zgody? Kiedy usłyszałam jedną z piosenek mojego brata, a on nagle znikł ze sceny byłam przerażona. Nawet gorzej niż przestraszona. Poczułam jak jeden z tancerzy wciska do mojej dłoni mikrofon, przy okazji szeptając, że to rozkaz taty. Nie mogłam się skompromitować, szczególnie, że dziewczyna Cory'ego na pewno to widziala. Od mojego porwania ani razu nie zaśpiewałam zadnej z piosenek brata, czułam do nich w jakiś sposób wstręt.

-Just a small town girl, Livin' in a lonely world (Na prowincji gdzieś, żyła w samotni swej ) -zaczęłam zachrypiałym głosem, przez co po tym wersie zaczęłam kaszleć. Blaire Będzie miała satysfakcję.. Ta właśnie myśl pozwoliła mi się trochę rozluźnić. -She took the midnight train, Goin' anywhere (Na prowincji gdzieś, żyła w samotni swej ) -  dalej śpiewałam czując się coraz bardziej śmiała. Już nie patrzyłam na swoje nogi, a przed siebie, a czasami nawet na publiczność, która była w ogromnym szoku. Przyszli na koncert swojego idola, a śpiewa taki mały nieudacznik. Bałam się, że każdy zacznie wychodzić, ale podczas refrenu nawet klaskali! Kiedy skończyłam śpiewać, moja lekka pewność siebie całkowicie znikła. Jak była tak się skończyła. Przerażona zbiegłam ze sceny, gdzie biegłam przed siebie. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam się opanować. Widząc toaletę, weszłam do niej od razu zamykając drzwi na zamek. Cała drżąc, osunęłam się po ścianie na podłogę i zaczęłam płakać. To wszystko było ustawione, nic tutaj nie było przypadkiem. Dlaczego nawet mnie nie poinformowali? Może ja nie chciałam tego robić..
-Zostawcie mnie! - krzyknęłam, kiedy słyszałam pukanie do drzwi. Jeszcze mieli czelność pukać.. Nagle poczułam przeszywający ból w podbrzuszu, przez który gwałtownie się skuliłam. Był tak silny, że nie potrafiłam cokolwiek zrobić. Słyszałam tylko otwierające się drzwi, a obok mnie znalazł się Noah.
-Cholera.. - usłyszałam, po czym chłopak próbował mnie podnieść, na co reagowałam wrzaskiem. Kiedy gwałtownie postawił mnie na nogach, zauważyłam na podłodze i między moimi nogami krew. Od razu straciłam przytomność.

~~~~~~~~~~

Wiem, że tą bardzo długą przerwą sporo czytelników straciłam.. Przepraszam, ale troszkę się zgubiłam. Rozdział napisany na telefonie, dlatego jak będę miała dostęp do komputera zostanie poprawiony! Właśnie skończyłam pisać druga część i powstał epilog.. Dlatego nie ma opcji, że znowu będzie taka długa przerwa! Dziękuję tym, którzy nadal czytają i dają mi drugą szansę! 💖💖💖

Kocham was mocniutko i przepraszam!

Podwójny ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz