- Chcę, żebyś został jednym ze striptizerów, Calum.
Patrzyłem na szefa z wymalowanym zdziwieniem na twarzy nie odzywając się. Ciebie chyba do końca pojebało staruchu. Klepnąłem się w czoło, po czym wybuchnąłem gromkim śmiechem, co chwilę łapiąc się za brzuch, który zdążył mnie rozboleć. Lecz kiedy spojrzałem na twarz Jeremiego, od razu w myślach wymierzyłem sobie siarczysty policzek. Koleś był nieźle wkurzony.
- To jakiś żart? - spytałem z kpiną w głosie. On chyba kurwa robi sobie ze mnie jaja.
- A jak wygląda, Hood? - jego szczęka była zaciśnięta, a oczy lekko zmrużone. Cholera, on nie żartuje.
- Ale... dlaczego ja? Przecież ja nie mam doświadczenia. W żadnym calu nie przypominam nawet striptizera. - jęknąłem zrezygnowany. Nie miałem się o co kłócić, nie było szans. Przeczesałem włosy palcami mocno zirytowany.
- Chcę tylko przypomnieć, że podpisałeś umowę. Nie ma opcji, że się nie zgodzisz. Chyba, że chcesz wylecieć? - uśmiechnął się nieszczerze sprawiając, że miałem ochotę skopać mu tyłek. Zacisnąłem usta w jedną linię i westchnąłem.
- Dobra, zgadzam się. - wybełkotałem, patrząc na swoje stopy. Nie mogę wylecieć, muszę za coś żyć. Moja rodzina musi za coś żyć.
Skrzypienie krzesła spowrotem przywróciło mnie na ziemię. Uniosłem wzrok by spotkać, przenikliwe spojrzenie Jeremiego.
- Zaczynasz od jutra. Twoje godziny pracy to 00:00 - 4:00. Nie pracujesz już za barem. Oh, no i podwajam pensję. - pstryknął palcami, cmokając w tym samym czasie. - Teraz musisz zostać, by zobaczyć pokaz i czegoś się nauczyć. Zaprowadzę cię do kogoś kto opowie ci co nieco o tej branży. Może się zakumplujecie? - zaśmiał się gorzko otwierając drzwi i wychodząc przez nie. Wstałem i także udałem się w tamtym kierunku. Szliśmy ciemnym korytarzem, a ja rozglądałem się dookoła, by zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Mijaliśmy kilkanaście par drzwi, aż w końcu doszliśmy na sam koniec korytarza. Jeremy otworzył drzwi po lewej stronie i wszedł przez nie. Do moich nozdrzy od razu dotarł zapach wody kolońskiej zmieszanej z papierosami. Skrzywiłem się nieznacznie, wchodząc do dosyć dużego pomieszczenia. Rozejrzałem się, a mój wzrok nagle zatrzymał się na chłopaku siedzącym na kanapie w dosyć skąpym stroju. Uh, i że ja mam tak wyglądać? Na moje oko miał nie więcej jak dwadzieścia lat. Blond loki opadały na jego czoło, błyszcząc delikatnie przez światło w pomieszczeniu. Chłopak zeskanował mnie wzrokiem, po czym wstał.
- To twój nowy wspólnik, Ash. - mruknął Jeremy, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
- Cóż, miło mi cię poznać, Ash? - zmarszczyłem brwi, nieśmiało drapiąc się po karku. Chłopak zaśmiał się, a ja od razu uniosłem głowę. Jego śmiech był dość, hm, specyficzny. Wysiliłem się na uśmiech, wystawiając dłoń w stronę blondyna.
- Ashton. - wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu, chwytając moją dłoń. - Dużo o tobie słyszałem. Miło cię w końcu poznać, Calum.
Hej hej hej :) Jejku, tak bardzo się cieszę, że spodobał się wam mój pomysł na ff. Dziękuję z całego serduszka za każdy komentarz, votes i wyświetlenia x Postaram się, byście z każdym rozdziałem lepiej poznali historię Caluma i jego rodziny. Pierwszy rozdział jak to bywa nie za ciekawy, ale następne chyba będą lepsze, mam nadzieję. Więc, hm, do następnego misiaczki x
CZYTASZ
STRIP CLUB || c.h
FanfictionOpowiadanie może zawierać wulgaryzmy oraz sceny drastyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.