Chapter 11

2.2K 205 10
                                    

Od razu po obudzeniu się moja lewa ręka powędrowała na drugą połowę łóżka, na której jeszcze noc temu spała ze mną Fran. Kiedy zdałem sobie sprawę, że dziewczyny nie ma obok, zacisnąłem usta w cienką linię i usiadłem na łóżku, wzdychając ciężko.

Jak to się stało, że w tak krótkim czasie uzależniłem się od tej brunetki, o czekoladowych oczach i zabójczym uśmiechu? Kiedy stała się ona jakąś ważniejszą częścią mojego nic nie wartego życia? I dlaczego uświadomiłem to sobie dopiero, gdy opuściła mnie na najbliżej nieokreśloną ilość czasu?

Mój humor chyba nigdy nie był tak bardzo do dupy jak w tamtym momencie. Nie pomogła kawa, ulubiona czekolada, głupkowaty serial w telewizji, nawet krótka rozmowa z mamą i Mali. Co jest ze mną nie tak? Chyba ci odbija, Hood.

~*~

W pracy znalazłem się dwie godziny przed czasem, ponieważ właśnie tu przyprowadziły mnie nogi, gdy stwierdziłem, że wystarczy szlajania się po mieście przez pół dnia. Na dworze zaczynało robić się już chłodno, dlatego gdy wszedłem do ciepłego klubu na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka i dreszcze na całym ciele. Ziewnąłem, zakrywając usta dłonią i wszedłem wgłąb dużego pomieszczenia. Od razu skierowałem się do garbedorby, chcąc pobyć jeszcze chwilę sam. Wiedziałem, że mogłem spotkać tu Fran, więc pewnie dlatego przyszedłem tu o wiele za szybko. Szedłem już korytarzem, kiedy zauważyłem te same ciemne włosy wirujące w powietrzu pod wpływem szybkiego obrotu. France wyszła z jednego pokoju ubrana w dres, lecz chyba mnie nie zauważyła, a ja zamiast się odsunąć, stanąłem na środku, sprawiając, że dziewczyna uderzyła we mnie.

- Cholera, przepraszam, nie zau... - kiedy jej wzrok tylko napotkał moje oczy, momentalnie zamilkła, odsuwając swoje dłonie od mojego torsu, na którym spoczywały. - Calum?

- To ja - uśmiechnąłem się lekko, oblizując wargi, które dziwnie wyschły. Usłyszałem ciche westchnięcie, więc od razu się uspokoiłem. To nie pora na żarty...

- Chciałbym z tobą porozmawiać - mruknąłem cicho, patrząc na dziewczynę smutnymi oczami.

- Wiesz ile rzeczy ja bym chciała? - przekrzywiła głowę w bok z grymasem i uniosła swoją malutką dłoń, rozszerzając palce. To było tak cholernie urocze, że nie mogłem się nie uśmiechnąć.

- Chciałabym znaleźć w końcu własne mieszkanie, kupić samochód za własne pieniądze,... - wyliczała na palcach, wyginając lekko każdy z nich - zrozumieć własnego ojca, nie pałętać się po mieszkaniach przystojnych chłopców... - zatrzymała się na chwilę, gdy zdała sobie sprawę co właśnie powiedziała. - Nie to miałam na myśli, chodziło mi raczej, sam rozumiesz, mieszkam u ciebie, znaczy mieszkałam, nie mówiłam o tobie, jakkolwiek to zabrzmiało, ja tylko... mów - fuknęła, plącząc ręce na piersi, a jej włosy opadły na ramiona, zakrywając krwistoczerwone policzki. Mój uśmiech poszerzył się niemal od razu, słysząc, jak gubi się we własnych słowach. Pewnie wyglądałem jak psychol, który cieszy się z tego, że udało mu się uciec z wariatkowa.

- Wczoraj, gdy wyszedłem do sklepu spotkałem Claire, rozmawiałem z nią chwilę i spytałem, dlaczego oskarżyła mnie o gwałt, do którego swoją drogą nie doszło - przygryzłem dolną wargę, czekając na jakąkolwiek reakcje Fran. Skinęła tylko głową informując, że czeka na dalsze wyjaśnienia.

- Powiedziała mi, że zrobiła to tylko dlatego, że jej nie zauważam, a ona coś do mnie czuje - wzruszyłem ramionami, a moje ręce wylądowały w kieszeniach, tak jak zwykle, gdy się denerwuję.

- Tak, to wiele wyjaśnia - pokiwała głową, układając dziubek z ust po jednej stronie.

Zmarszczyłem brwi nie bardzo wiedząc co powiedzieć, a dziewczyna westchnęła cicho i podeszła bliżej mnie.

- Przepraszam, na prawdę nie chciałam żeby tak wyszło, ja po prostu byłam w szoku, bałam się i nie wiedziałam co zrobić - spuściła głowę, zaciskając dłonie na moim torsie, które przed chwilą tam umieściła.

- Jest mi bardzo bardzo głupio, Calum - szepnęła i spojrzała na mnie, przygryzając wargę. - Przepraszam.

Ostatnie słowa wypowiedziała bezdźwięcznie, po czym wtuliła nos w mój obojczyk, obejmując moje ciało. Nim zdążyłem zadecydować, moje serce postanowiło zrobić to za mnie, przez co objąłem mocno jej ciało, przymykając oczy.

- Tęskniłam za tobą, Hoodie - przy wypowiadaniu ostatniego słowa, wyczułem jej uśmiech i to sprawiło, że zagościł on też i na mojej twarzy.

- Ja też, Fran - szepnąłem, oddychając głęboko.

Tego brakowało mi dzisiaj rano. Brakowało mi mojej France.

Rozdział chyba dupny i krótki, lmao, ale mam depresje, każdy pewnie wie z jakiego powodu. Następny pojawi się przed weekendem, a epilog w weekend. Przypominam o hashtagu #stripclubff :)

byłoby miło, gdybyście zostawili komentarz, bo mam wrażenie, że coraz ich mniej, eh

no nic, do następnego myszki xx

STRIP CLUB || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz