Rozdział 10

2.3K 219 14
                                    

Przetarłem zaspane oczy, czując, że nie dam rady przespać ani minuty dłużej. Jeśli, to co robiłem przez całą noc można nazwać spaniem. Wczoraj poprosiłem Fran, by spała ze mną, bo nie czułem się na siłach, by spać sam. Przez pół nocy wierciłem się na łóżku jak małe dziecko z owsikami i nie mogłem zasnąć. Żadna pozycja do snu nie była tą odpowiednią, a gdy straciłem już nadzieję, na choćby kilka minut zdrowego snu postanowiłem dać sobie spokój i po prostu siedziałem. Siedziałem na brzegu łóżka, bezczynnie gapiąc się w zegarek wiszący na ścianie na przeciwko.

Dopiero około godziny piątej nad ranem dopadła mnie senność, która pozwoliła spać całe dwie godzinki, aż do teraz. Zegarek wskazywał godzinę siódmą dwadzieścia pięć. Powoli zszedłem z łóżka i ruszyłem do wyjścia, w drzwiach patrząc na śpiącą jeszcze France, która przytuliła swój policzek do miękkiej, puchowej poduszki, a cała okryta była kołdrą.

Wyszedłem z sypialni po cichu zamykając drzwi, tak, by nie obudzić dziewczyny i wszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie mocnej kawy, która postawi mnie na nogi. Wyciągnąłem z szafki kubek i wsypałem do niego trzy łyżeczki sypanej kawy. Tyle chyba wystarczy. Czajnik wypełniłem wodą i postawiłem na gazie.

Powiedzmy, że wytrzymam te kilka minut, czekając, aż cholerna woda się zagotuje.

Zająłem jedno z drewnianych krzeseł przy stoliku i oparłem na nim łokcie, wzdychając głęboko. Przez pierwsze pół nocy myślałem o Claire i jej misternym planie zdmuchnięcia mnie w powierzchni ziemi. A przez drugie pół, w sumie to przez te dwie godziny, śniły mi się różne opcje zabicia mnie poprzez Jeremy'ego i spółkę. Świetnie, po prostu zajebiście.

- Już nie śpisz? - ciepły głos, dobiegający z niedaleka sprawił, że podskoczyłem na krześle, zbyt zajęty by spostrzec osobę stojącą w drzwiach. Przyłożyłem dłoń do czoła, zamykając oczy. Kiedyś dostanę zawału, przysięgam. Jeśli wcześniej cię nie zabiją...

- A ty? - odpowiedziałem jej ochrypłym głosem, na co tylko westchnęła i stanęła obok mnie.

- Całą noc się wierciłeś, spałeś w ogóle? - dotyk jej ciepłych dłoni na moich ramionach, sprawił, że z ust wypuściłem ciche jęknięcie.

- Nie - mruknąłem, odchylając głowę do tyłu, gdzie napotkałem jej zmartwione spojrzenie. Chyba powinienem powiedzieć jej o co chodzi, bo ona też zamartwi się na śmierć, a tego nie chcę.

Fran pochyliła się, by dotknąć mojego czoła swoimi miękkimi ustami. Moje powieki samoistnie się zamknęły, z uwagi na ten delikatny i pełen subtelności dotyk.

- Nie możesz tak nie spać całą noc - wyszeptała, odsuwając się, po czym przeszła obok i usiadła na krześle. - Powiesz mi co się dzieje?

Skinąłem głową i wziąłem głęboki wdech, chcąc zacząć mówić, lecz w tym samym momencie czajnik zaczął gwizdać, informując, że woda już się zagotowała. Szybko wstałem i zalałem swoją kawę, niekulturalnie ignorując myśl, że może moja współlokatorka także by się jej napiła.

Chwyciłem kubek w dłonie i wróciłem na miejsce, zaciskając wargi w zdenerwowaniu. No powiedz to w końcu, cipo.

Jeszcze jeden oddech i już nic mnie nie powstrzyma.

- Pamiętasz tą Claire, którą zastaliśmy w biurze twojego ojca? - spytałem, na co dziewczyna skinęła głową. Uznałem, że mogę kontynuować, więc po prostu to zrobiłem. - Wiem dlaczego twój ojciec i jego super koledzy mnie szukają - wychrypiałem, spuszczjąc wzrok na kubek z parującym napojem.

- Więc? Powiesz mi w końcu? - westchnęła lekko zirytowana i potarła dłońmi swoją twarz, nie patrząc na mnie.

- Claire oskarżyła mnie o gwałt - wyszeptałem, zaciskając powieki i błagając o wyrozumiałość France.

STRIP CLUB || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz