Poczułem delikatne usta na moim policzku, nosie, drugim policzku, czole, a na końcu na ustach. Powoli rozchyliłem powieki i spojrzałem na Fran siedzącą obok rozanielonym wzrokiem. Uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mnie z czułością, obejmując moje policzki swoimi ciepłymi dłońmi. Odwzajemniłem pieszczotę z cichym pomrukiem zaskoczenia i pociągnąłem dziewczynę na siebie, tak, że siedziała na mnie okrakiem. Jej obfity biust stykał się z moją klatką piersiową, co chwilę ocierając się o nią przy każdym ruchu France. Położyłem dłonie na dole jej pleców, wsuwając je pod moją koszulkę, którą miała na sobie i zacząłem opuszkami palców badać fakturę jej ciepłej skóry.
- Jeszcze ci mało po wczoraj? - zamruczałem cicho w jej usta, ciągnąc zębami za jej wargę. W odpowiedzi usłyszałem tylko cichutki cichot i mruknięcie.
- To ty wczoraj chciałeś się pieprzyć - wytknęła w moją stronę palec wskazujący i usiadła na moich biodrach, opierając dłonie na moim torsie.
- Sprowokowałaś mnie - uniosłem ręce ze śmiechem i przetarłem swoje oczy, podsuwając się lekko w górę.
- Skończ już - pokręciła głową i wpiła się w moje usta, przysuwając się bliżej mnie, tym samym ocierając się o mnie, gdy minęła moją męskość. Głośno jęknąłem w jej usta i odsunąłem się z szeroko otwartymi oczami.
- Nie zrobiłaś tego - spojrzałem na nią, a na moich ustach błąkał się cień uśmiechu.
- Owszem, zrobiłam - przygryzła dolną wargę, zsuwając się i przybliżając jeszcze raz i uśmiechnęła się zwycięsko, wędrując palcami przy gumce czarnych bokserek, w których spałem. - I zrobię to jeszcze raz - zamruczała pochylając się do mojego ucha, po czym od razu sięgnęła do mojej bielizny.
~•~
- Myślisz, że gdybym porozmawiał z Claire mogłaby wycofać to co powiedziała swojemu ojcu i twojemu? - spytałem cicho, mieszając łyżeczką kawę w filiżance, by przyspieszyć rozpuszczenie się cukru.
Siedzieliśmy właśnie na dużej, puchowej kanapie w jakieś ciepłej i miłej kawiarni, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Po prostu się poznawaliśmy. Dowiedziałem się, że Fran gdy była mała i siedziała na ławeczce na przystanku, huśtała się zbyt mocno, co skończyło się tak, że wylądowała nosem i brodą na twardym asfalcie. Narobiłem przez to niemałego hałasu, a to z kolei spotkało się z groźnym spojrzeniem osób siedzących niedaleko. I teraz już wiedziałem skąd ta mała blizna na jej brodzie.
- Nie wiem, Cal - westchnęła cicho, upijając łyk ciepłej cappucino z porcelanowej filiżanki. - Nie wiem czy to coś da, skoro to wszystko zaszło już tak daleko. Ona jest zbyt wielką suką by to zrobić.
Przytaknąłem. Cholera, miała rację. W tej chwili nie mogę zrobić już nic. Chwyciłem ciepłe naczynie z napojem, by ogrzać swoje nieco zmarznięte dłonie.
- Trochę się boję - burknąłem cicho, zanurzając usta w ciepłym płynie, który od razu gdy zalał ścianki mojego gardła, rozluźnił mnie. Spojrzałem w stronę Fran, która patrzyła na mnie wyczekująco. - O to co będzie dalej. O to, co czeka mnie - mój głos był bliski szeptu tylko dlatego, że bałem się, iż ludzie usłyszą to czego nie powinni słyszeć.
- Postaram się ci pomóc, jak tylko będę mogła - uśmiechnęła się delikatnie i odstawiła filiżankę na spodek, by po chwili dotknąć dłonią mojego policzka, kciukiem przesuwając po mojej dolnej wardze. Uśmiechnąłem się delikatnie i pochyliłem się, by musnąć jej usta.
To prawda, że się bałem. Nie wiedziałem co mnie czeka, co wymyślą ci psychole. Przecież w każdej chwili mogą mnie złapać, strzelić kulką w łeb i wrzucić do wody gdzie nikt mnie nie znajdzie. Albo wymyślić coś innego i bardziej pokręconego. W końcu i tak mi coś zrobią prawda? No bo po co Jeremy miałby mnie szukać, straszyć i nasyłać na mnie jakichś mięśniaków? Oni na pewno coś planują.
- Będzie dobrze, postaram się porozmawiać dzisiaj z ojcem - przygryzła wargę i ciaśniej okryła się szarym, wełnianym swetrem, który miała na sobie.
- Dziękuję.
~•~
Klub jak zwykle wypełniony był ludźmi po same brzegi. Większa połowa zajmowała spory parkiet, mniejsza część natomiast toalety (nie wnikam po co, to przecież toaleta), krzesła barowe i stoliki. Zauważyłem nowego barmana stojącego za wysepką, a chwile po tym obok niego pojawił się Will. Widocznie Jeremy musiał zatrudnić kogoś nowego, gdyż brakowało pracowników. Natomiast ja, Calum Thomas Hood, zmierzałem w stronę naszej garderoby w towarzystwie najpiękniejszej na świecie Franesci Smith. Ale to nie wszystko! Nie szedłem sobie od tak obok niej. Trzymałem ją za rękę!
Nie wiem kiedy to się stało, chyba całkiem przez przypadek. Podejrzewam, że byłem zbyt rozkojarzony, by pomyśleć co robię, a poza tym moje dłonie były za zimne i nic nie dałoby schowanie ich w kieszenie, które swoją drogą były ciasne jak cholera. Więc tak to było.
Przekroczyliśmy próg garderoby, gdzie był już Ash, a gdy zauważył nasze splecione dłonie, uśmiechnął się szeroko.
- Czy stało się coś o czym nie wiem? - spytał, kiwając w stronę naszych dłoni, na co wywróciłem tylko oczami.
- Nic, co powinno cię interesować - zaśmiałem się cicho i pocałowałem lekko Fran, gdy ta chciała ruszyć już w kierunku przebieralni. Wyciągnąłem z szafy parę czystych bokserek do pracy i szybko czmychnąłem do France. Akurat była w trakcie rozpinania spodni, więc gdy tylko zobaczyła, że byłem to ja nie Ashton, westchnęła z ulgą.
- Przestraszyłeś mnie - mruknęła, zsuwając spodnie ze swoich zgrabnych nóg. Nie mogłem przegapić tego widoku, więc po prostu stałem z gaciami w rękach i patrzyłem na perfekcję.
- Będziesz tak stał? - zaśmiała się cicho i zmierzyła mnie wzrokiem, sprawnie zdejmując swoje majtki i od razu usiadła, bym nie mógł zobaczyć nic więcej. Chwyciła dolną część swojego kostiumu i szybko ją ubrała, po czym przysunęła się do mnie i wyrwała mi bokserki z ręki.
- Nie robierasz się sam, więc zrobię to ja - wzruszyła ramionami z uśmiechem, rozpinając guziki mojej niebieskiej koszuli. Zdjęła ją z moich ramion, po czym kucnęła, by rozpiąć moje jeansy.
Kurwa mać, nie mogła zrobić tego na stojąco? Przez to, że teraz kuca na przeciwko krocza, moja wyobraźnia pracuję zbyt za dobrze. I co pomyśli sobie Ashton, jeśli zobaczy ją praktycznie na kolanach?
Pokręciłem szybko głową i wyszedłem ze spodni, oddychając nierówno, co dziewczyna od razu zauważyła i wstała.
- Ktoś tu jest za bardzo pobudzony - szepnęła z uśmiechem i musnęła moje usta, w tym samym czasie wtykając kciuki za gumki mojej bielizny i szybko zdjęła ją, podając mi drugą.
- Ale ubrać musisz się sam, Hoddie - zamruczała, oblizując usta i szybko wyśliznęła się z przebieralni, ja dopiero wtedy oprzytomniałem i spojrzałem w dół, kręcąc głową z szerokim uśmiechem.
Co ta dziewczyna ze mną robi?
Heeeloł! To już ostatni rozdział skarby i chciałabym, żeby każdy napisał mi co myśli, jam podobał mu się strip club i w ogóle :) W weekend postaram się dodać jeszcze epilog. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komenatrze, gwiazdki, jesteście niesamowici xx
Dłuższa notka pod epilogiem, a jeśli chodzi o Mrs. All American to powinnam dodać to jutro pod wieczór. Postaram się, żeby te fanfiction również przypadło wam do gustu.
Buziaki ❤
CZYTASZ
STRIP CLUB || c.h
FanfictionOpowiadanie może zawierać wulgaryzmy oraz sceny drastyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.