Rozdział 10

61 2 1
                                    

Siedziałem od dwóch dni w rogu mojego pokoju w czapce z aluminium na głowie.Kolana miałem podciągnięcie pod brodę.Niespokojnie się kołysałem.Nieustannie słyszałem dźwięk dzwonka z telefonu ale nie mogłem wstać,byle powiew wiatru mógł zdmuchnąć z głowy moją czapkę a wtedy te głosy by wróciły a tego nie chciałem.Przez te dwa dni żywiłem się zapasem mamb które dał mi Lakarnum.Pochodziły one z Mystery Boxów.Było ich mnóstwo więc miałem chociaż trochę jedzenia.Około godziny 19 drzwi od mojego mieszkania otworzyły się z hukiem.Do mieszkania wszedł majestatycznie Laka.Podszedł do mnie.
L:Krzysiu.-uklęknął na przeciw mnie.-Marnie wyglądasz
K:Od dwóch dni jem tylko mamby...te od ciebie
L:Krzysiu,taka dieta,jeśli wogole mogę to tak nazwać szkodzi twojemu zdrowiu i twojej przystojności.-Paweł uśmiechnął się delikatnie.-Co ty masz na głowie?
K:To jest potrzebne!Tam leży drugie!Załóż to!
L:Ale po co?
K:Nie pytaj się głupio tylko zakładaj!
L:Krzysiu czy ty oszalałeś?!-Lakarnum cały czas na mnie patrzył.Ze strachem w oczach.
K:Nie oszalałem,jeśli to założysz to powiem ci wszystko.
Paweł nie wiedział co zrobić,widziałem to po nim.Założyć czy nie założyć?O to jest pytanie.Chłopak szybko wstał i podbiegł po czapeczke.Podszedł i usiadł obok mnie.
L:Teraz mów o co z tym wszystkim chodzi.
K:Słyszałem głosy,teraz już tego nie ma,nie chce żeby wróciły.
L:Krzysiu co ty za głupoty gadasz!?-Paweł lekko się zdenerwował.
K:To wina Dominika!
L:Zazdrość ci mózg wyżarła?!-Laka zrzucił czpki z mojej i swojej głowy i podeptał je.
K:Co tY zrobiłeś!?-rzuciłem się w strone podeptanego aluminium.
L:Uratowałem cie od szaleństwa!-Paweł wstał i szybkim krokiem ruszył do drzwi.-Jak się ogarniesz to przyjedź do mnie!-krzyknął wkurzony.

Czy właśnie straciłem moją szanse? 

wwc X awięcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz